Janukowycz wygrał dziesięcioma procentami
Treść
Lider Partii Regionów Wiktor Janukowycz uzyskał w pierwszej turze wyborów prezydenckich 10-procentową przewagę nad swoją główną rywalką premier Julią Tymoszenko - wynika z najnowszych danych zebranych ze wszystkich obwodów.
Centralna Komisja Wyborcza po przeliczeniu wszystkich kart wyborczych ogłosiła, że w niedzielnych wyborach Wiktor Janukowycz otrzymał 35,32 proc. głosów, podczas gdy Julia Tymoszenko 25,05 procent. Na trzecim miejscu znalazł się były prezes Narodowego Banku Ukrainy Sierhij Tihipko, uzyskując 13,06 proc. głosów. Zaraz po nim - z wynikiem 6,96 proc., uplasowali się były przewodniczący parlamentu Arsenij Jaceniuk i obecny prezydent Wiktor Juszczenko, na którego tym razem zagłosowało 5,45 proc. wyborców.
Ostateczny wynik dogrywki, w której zmierzą się ze sobą Janukowycz i Tymoszenko, jest jednak nadal trudny do przewidzenia, jak bowiem podkreślają eksperci, choć w sondażach wciąż prowadzi Janukowycz, to jednak "żelazna Julia", znana Ukraińcom ze swojej waleczności, nie zamierza dać za wygraną. Rezultat będzie więc zależeć i od pogody (na początek lutego meteorolodzy zapowiadają duże mrozy), i od ewentualnego poparcia pozostałych kandydatów. Na Ukrainie coraz częściej mówi się, że prezydent Juszczenko może opowiedzieć się za Janukowyczem, by w ten sposób zdobyć korzystne dla siebie polityczne gwarancje. Lider "pomarańczowej rewolucji" nadal nie dał jednak żadnych zapewnień w tej kwestii. Jasno wypowiedział się za to zdobywca trzeciego miejsca Tihipko, informując, że nie zamierza zachęcać swoich wyborców do oddania głosu na któregokolwiek z kandydatów, dopóki "nie zobaczy jakichś działań" z ich strony. - Przeprowadziłem rozmowy i z Julią Tymoszenko, i z Wiktorem Janukowyczem. Są pewne propozycje, ale na razie moje stanowisko nie uległo zmianie - odpowiadał na pytania dziennikarzy. Tihipko zaznaczył ponadto, że jak do tej pory i Janukowycz, i Tymoszenko nie mówią o konkretach swojej przyszłej polityki, zarzucając jedynie obywateli samymi obietnicami.
Tymczasem z wyników pierwszej tury wyborów zdecydowanie zadowolona jest Rosja. O tym, że decyzja Ukraińców spodobała się na Kremlu, świadczy chociażby fakt, że prezydent Federacji Rosyjskiej Dmitrij Miedwiediew polecił ambasadorowi Rosji w Kijowie Michałowi Zurabowowi powrócić do wykonywania obowiązków.
W sierpniu ubiegłego roku, po konflikcie z ukraińskim prezydentem Wiktorem Juszczenką, Miedwiediew zadecydował o niewysyłaniu do Kijowa nowego ambasadora, dopóki nie zmieni się głowa państwa ukraińskiego.
Marta Ziarnik
Nasz Dziennik 2010-01-21 nr 17
Autor: jc