Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Janukowycz nie ufa armii

Treść

Na Ukrainie zmniejsza się liczebność armii. Władze tłumaczą to przede wszystkim koniecznością ograniczania wydatków przez budżet państwa. Procesowi redukcji potencjału wojska ma sprzyjać także to, że Ukraina nie ma zewnętrznych wrogów, ale część ekspertów wskazuje, iż są to celowe działania władz, które nie ufają armii. Za to nie szczędzą środków na milicję i wojska wewnętrzne, które mają być oparciem dla prezydenta Wiktora Janukowycza.
Ukraińskie siły zbrojne od wielu lat cierpią na brak pieniędzy, co skutkuje ograniczaniem zakupów nowej broni, redukcją armii i zamykaniem niektórych garnizonów. Teraz te problemy jeszcze się nasilają, bo - jak tłumaczy rząd - brakuje mu pieniędzy na utrzymanie resztek niezreformowanej armii sowieckiej. Dlatego kontynuowany będzie proces zmniejszania liczebności wojska. Taką politykę krytykuje wielu ekspertów, wskazujących, że zaniedbanie armii teraz spowoduje, że w przyszłości państwo stanie przed perspektywą konieczności utrzymania obcego wojska.
Dyrektor Centrum Politycznego "Stratagema" Jurij Romanenko wskazuje na inne powody osłabiania potencjału armii niż podawane przez władze. Podkreśla on, że w każdym normalnym państwie wojsko to jedna z instytucji, która ma prawo do stosowania siły nie tylko w sytuacji zagrożenia zewnętrznego, ale i wewnętrznego. A tymczasem Ukraina jest teraz w bardzo trudnej sytuacji, bo w kraju pogłębia się chaos, który grozi wybuchem społecznym. I w razie takiego wybuchu wojsko ma prawo do interwencji i zaprowadzenia porządku. Jednak prezydent Wiktor Janukowycz najwyraźniej nie ufa armii, skoro ogranicza jej budżet. Za to władze nie szczędzą nakładów na służby podległe resortowi spraw wewnętrznych, głównie chodzi o milicję i wojska wewnętrzne. Rząd podnosi wynagrodzenia funkcjonariuszom, kupuje im nowy sprzęt. Jurij Romanenko wyjaśnia, że to na tych siłach chce się oprzeć Janukowycz w razie wybuchu społecznego niezadowolenia. Armię obecny reżim traktuje jako swoje ewentualne zagrożenie, bo nie wiadomo, jak się zachowa wojsko w krytycznej sytuacji. Armia nie musi wystąpić czynnie przeciw rządowi. Wystarczy, że wyżsi oficerowie wypowiedzą posłuszeństwo prezydentowi i wtedy oparciem dla niego będzie tylko milicja i siły MSW.
Romanenko podkreśla, że sytuacja w państwie ukraińskim jest obecnie taka, iż po jednej stronie stoją dobrze uzbrojone i opłacane struktury wojsk wewnętrznych i milicji, a po drugiej bezbronny naród, który może liczyć ewentualnie tylko na armię. Prognozy stawiane przez Jurija Romanenkę, ostrzegające wręcz przed wybuchem wojny domowej, mogą wydawać się przesadzone, wielu ekspertów nie wierzy w taki scenariusz. Ale protesty społeczne z powodu pogarszających się warunków życia mogą rzeczywiście wywołać rewoltę, a wtedy prezydent Janukowycz nie utrzyma się przy władzy bez wsparcia resortów siłowych.
Eugeniusz Tuzow-Lubański, Kijów
Nasz Dziennik 2011-08-18

Autor: jc