Przejdź do treści
Przejdź do stopki

January Suchodolski - oficer i malarz

Treść

Suchodolski, jeszcze przed Janem Matejką, przedstawiał na swoich płótnach obrazy z przeszłości naszego kraju, które krzewiły uczucia patriotyczne i rozbudzały naszą świadomość narodową. Wśród nich wiele jest takich, które przywołują wspomnienia chwały polskiego oręża.

Urodził się 19 września 1797 roku w Grodnie. W 1810 roku z woli ojca wstąpił do Korpusu Kadetów Szkoły Elementarnej Artylerii i Inżynierów Wojsk Księstwa Warszawskiego mieszczącej się w Arsenale. Uczył się tutaj architektury u Zygmunta Vogla i rysunku u Stanisława Kurczyńskiego. Mianowany sześć lat później podporucznikiem wojsk Królestwa Polskiego, kształcił się nadal jako amator w sztuce malarskiej. Najważniejszym jego wspomnieniem z tego czasu było spotkanie z Napoleonem, który przejeżdżał 10 grudnia 1812 roku przez Warszawę. Na krótko zatrzymał się on wówczas w Hotelu Angielskim, przed którym wartę zaciągnęli młodzi kadeci, wśród nich był January Suchodolski. Na przełomie 1818 i 1819 roku próbował on swych sił w litografii w domu Aleksandra Chodkiewicza przy ulicy Miodowej w Warszawie. Dwa lata później został porucznikiem. W czasach Królestwa Polskiego utalentowanego młodego oficera-rysownika dostrzegł były dowódca 1. pułku szwoleżerów gwardii gen. Wincenty Krasiński, który otoczył go protekcją i uczynił swym adiutantem. W 1823 roku Suchodolski studiował i kopiował obrazy dawnych mistrzów w galerii Józefa Ossolińskiego. Swoje pierwsze obrazy historyczne zaprezentował w 1825 roku podczas Wystawy Publicznej Dzieł Sztuk Pięknych w Warszawie. Komisja Rządowa przyznała mu wtedy pierwszą nagrodę za obrazy "Wzięcie sztandaru Mahometa pod Wiedniem" i "Śmierć Władysława pod Warną". Gdy wybuchło Powstanie Listopadowe, malarz ochoczo wziął udział w bitwach, walcząc pod Wawrem, Grochowem i Iganiami. Inaczej postąpił jego mocodawca Krasiński, który będąc zwolennikiem współpracy i podporządkowania carowi, nie wziął udziału w walkach. W powstaniu walczyli także młodsi bracia Suchodolskiego: Rajnold, który zmarł w wyniku ran odniesionych w obronie Warszawy, oraz Walenty, który po ucieczce z niewoli skończył życie w nędzy na emigracji w Paryżu. Natomiast najmłodszy Jacek, który jeszcze jako student więziony był przez kilka lat w rosyjskich kazamatach, wrócił do domu obłąkany.
W szkole Verneta
Po upadku powstania January, obarczony rodziną i będący w trudnej sytuacji materialnej, zdecydował się nie emigrować i pozostał w kraju. Udało mu się otrzymać stypendium rządowe, dzięki któremu mógł podjąć wymarzone studia malarskie u Horacego Verneta w Rzymie. Vernet malował wielkie bitwy napoleońskie, liczne obrazy historyczne, sceny wojskowe, batalistyczne, myśliwskie i portrety, co bardzo imponowało młodemu malarzowi. W kierowanej przez niego Akademii Francuskiej Suchodolski poznał sławy ówczesnej sztuki, m.in. rzeźbiarza Bertela Thorvaldsena, jednego z czołowych przedstawicieli klasycyzmu, twórcę pomnika Mikołaja Kopernika i księcia Józefa Poniatowskiego w Warszawie, oraz malarzy tworzących dzieła o tematyce religijnej: Johana Friedricha Overbecka i Petera von Corneliusa. Nasz malarz wysoko cenił prace swego mistrza Verneta i starał się również wzorować własne obrazy na jego dziełach. To właśnie dzięki Suchodolskiemu w malarstwie polskim pojawiły się po raz pierwszy konie jako samodzielny temat, który był później kontynuowany m.in. przez Juliusza Kossaka. "Ulubionym przedmiotem, bez którego żaden prawie obraz jego się nie obszedł, były konie, chociaż i żadnym innym, jeśli go zajął, nie gardził, gdyż mamy i pejzaże jego pędzla, jak np. 'Widok jeziora Garda' i w ostatnich czasach kilka krajobrazów włoskich. Jak wszędzie, tak i w koniach ręki Suchodolskiego łatwo dostrzec ową chęć zaokrąglania form i wygładzania. (...) Połączywszy zręczność kompozycji z wyborem przedmiotu, zawsze prawie pięknym i sympatycznym i z żywością kolorytu, łatwo w tym połączeniu znajdziemy podstawę jego powodzenia i rozgłosu w swoim czasie" - pisał w 1875 roku, tuż po śmierci Suchodolskiego, "Tygodnik Ilustrowany". Sławę nasz malarz faktycznie zyskał, najpierw w Rzymie, gdzie nazywany był często w kręgach emigracyjnych "polskim Vernetem", a do jego domu przychodzili m.in. Juliusz Słowacki i Zygmunt Krasiński, a później w kraju, do którego po paru latach powrócił. W Wiecznym Mieście powstały m.in. takie jego obrazy, jak: "Grochów", "Iganie", "Wawer", "Ostrołęka", "Raszyn", które przywołują wspomnienia chwały polskiego oręża.
Od 1837 roku Suchodolski przebywał w Warszawie, skąd wyjeżdżał do Petersburga. Popularność zdobył w kraju jako autor romantycznych obrazów o charakterze patriotycznym, które stanowiły dla niego pewną formę deklaracji obywatelskiej. Jeszcze przed Janem Matejką przedstawiał na swoich płótnach obrazy z przeszłości naszego kraju, które odgrywały ważną rolę w kształtowaniu się naszej narodowej świadomości historycznej. Fakt ten doceniał Juliusz Kossak, przyznając mu po latach zasługę krzewienia uczuć patriotycznych. Krystyna Sroczyńska w książce "January Suchodolski" pisze, że "obrazy jego, łatwo przemawiające do szerokiej publiczności, popularyzowały istotnie sztukę malarską. Rozszerzały też znajomość historii, a owiane nieraz szczerą poezją i uczuciem budziły cześć dla narodowych bohaterów". Nieprzypadkowo też zdarzało się Suchodolskiemu ilustrować romantyczne dzieła literackie, m.in. poezje George'a Byrona, Adama Mickiewicza i Wincentego Pola, z którym był zaprzyjaźniony. "Będąc niegdyś jedynym w swoim rodzaju, stał się cenionym i on to pierwszy, śmiało powiedzieć można, był pionierem artystycznym na drodze rozwoju, którego dzisiaj sztuka nasza dosięgła. On pierwszy swoją twórczością na polu swojskim rozwiązał zagadkę przyszłości naszej sztuki, o której wiele radzono i myślano, nie umiejąc znaleźć punktu wyjścia i bodźca; on działalnością swoją dowiódł, że aby sztukę w danej społeczności rozwinąć, należy się zwrócić tylko do tematów szlachetnych, tkwiących w niej samej, a reszta... łatwo się znajdzie. Jako wybitną zasługę, cenić jeszcze musimy w Suchodolskim jego oryginalność, przymiot należący do najrzadszych w świecie artystycznym. Starając się o czystość rysunku, kompozycji i kolorytu zapatrywał się on niegdyś na mistrza swego Verneta, lecz nigdy ani jego, ani kogokolwiek bądź nie naśladował. Dusza jego z łatwością przyjmowała wrażenia, a fantazja dość była bogatą, aby pomyślany obraz w formy widome przyoblec" - czytamy w "Tygodniku Ilustrowanym".
Zachwyt nad przeszłością
Mimo że January Suchodolski malował sceny z czasów średniowiecznych i wojen XVII-wiecznej Rzeczypospolitej oraz Powstania Listopadowego, to najchętniej wracał do czasów Księstwa Warszawskiego, wskrzeszając pamięć o Somosierze, Fuengiroli, Lipsku. Wśród jego najsłynniejszych obrazów wymienić należy m.in. "Przejście armii Napoleona przez Berezynę". Krystyna Sroczyńska pisze o tym obrazie jako o jednym z najlepszych w twórczości Suchodolskiego. "Operując wielką ciżbą ludzi, artysta wykazał w nich umiejętność kompozycji, trafnego ugrupowania i wydobycia z walczących czy ginących tłumów dramatycznego napięcia" - stwierdza. Wymienić należy także obrazy takie jak: "Bitwa pod Somosierrą", "Jadwiga, królowa Polska", "Zwycięstwo pod Kircholmem", "Śmierć Godebskiego pod Raszynem", "Książę Józef Poniatowski ze sztabem" czy "Śmierć Stefana Czarnieckiego". O tym ostatnim obrazie pisał Franciszek Morawski w liście do Andrzeja Edwarda Koźmiana z 1846 roku następujące słowa: "Byłem też u Suchodolskiego i widziałem jego nowe prace. Trzeci, odmienny nieco zrobił obraz śmierci Czarnieckiego. Zmiany są dobre, a twarz Czarnieckiego najwięcej zyskała. Tyle mu mówiłem przy pierwszym obrazie, że więcej poezji daje końskim głowom niż ludzkim, że teraz nadał dostatecznie wyrazu Czarnieckiemu, a nie dość jego koniowi, co poprawić chce i musi. Zrobił także giermka Czarnieckiego z koniem hetmańskim na oddzielnym obrazku. Opowiedziałem mu tę scenę z poematu twego ojca, i bardzo mu się podobała, tak dalece nawet, że gdyby mu była wprzódy znajomą, byłby ją wystawił pędzlem. Szkoda, że wiedząc, iż maluje Czarnieckiego, nie byłeś u niego dla dania mu niektórych myśli. Wart, aby z nim dużo o jego sztuce mówiono". Zachwyt Morawskiego wzbudził jednak inny, bodaj jeden z najsłynniejszych obrazów Suchodolskiego zatytułowany "Obrona Częstochowy", o którym zwierzał się Koźmianowi następująco: "Z tejże samej części naszych dziejów, wystawił Kordeckiego broniącego Częstochowy. Kompozycja piękna, to jest całość i szczegóły, wystawność celniejszych osób, grupowanie, myśl każdej grupie dana, rozmaitość scen, a przecież z jednością przedmiotu zlewająca się naturalnie. W jednej tylko rzeczy, jak mu mówiłem, uchybił, to jest, że nie wystawił samej kryzys szturmu, chwili wahania się zwycięstwa, co wzbudzałoby w patrzącym bojaźń o los twierdzy, i tym bardziej podnosiło interes, wyższe duchowe w widzu życie; lecz obrał chwilę oczywistej już prawie przewagi nad Szwedami".
U schyłku życia
W 1848 roku January Suchodolski nabył na Podlasiu majątek Bojmie, gdzie w ogrodzie zbudował drewniane atelier. Do końca życia przez kilka miesięcy w roku spędzał tam czas, malując swoje kolejne dzieła. Warto wspomnieć, że gdy wybuchło Powstanie Styczniowe, w majątku tym syn malarza udzielał gościny powstańcom, za co był przez władze carskie więziony. Suchodolski bardzo przeżył tragedię powstania i bolał nad tym, jaki los spotkał jego syna Edwarda. W 1864 roku malarz został powołany do komitetu, który miał się zająć zorganizowaniem Muzeum Sztuk Pięknych w Warszawie, brał także udział w wystawach krajowych i zagranicznych. Zmarł w Bojmiu 20 marca 1875 roku i został pochowany na cmentarzu w pobliskim Oleksinie, obok ukochanej żony Leokadii. Choć uważny jest zasadniczo za batalistę, to jednak duża część jego twórczości to obrazy rodzajowe, pejzaże. Wśród nich wymienić można m.in. dzieła: "Wesele krakowskie", "Powitanie Krakowa" czy "Ułan i dziewczyna". Na jego dorobek artystyczny złożyło się kilkaset obrazów, głównie olejnych malowanych na płótnie. Wiele z nich niestety przepadło w czasie wojen, reszta znajduje się w muzeach polskich i rosyjskich. Jak podkreśla Krystyna Sroczyńska: "Obrazy Suchodolskiego łączą romantyczno-realistyczną treść z idealizującą formą - rys charakterystyczny dla naszego malarstwa tego czasu. Romantyzm nasz - jak wiadomo - miał wyraźny charakter tematyczny, można by go nazwać romantyzmem treści. (...) Romantyzm treści występuje zasadniczo we wszystkich utworach Suchodolskiego. Występuje zarówno pod formą historyzmu, i to w najszerszym zasięgu, jak w akcentowaniu osobowości i czynów wybitnych jednostek, apoteozie bohaterstwa, podkreśleniu wartości uczuciowych, wprowadzeniu narodowego pierwiastka rodzimego".
Piotr Czartoryski-Sziler
"Nasz Dziennik" 2009-05-02

Autor: wa

Tagi: January Suchodolski