Janda czy Ahonen?
Treść
Dziś w austriackim Bischofshofen rozstrzygną się losy 54. Turnieju Czterech Skoczni. Po trzech rozegranych konkursach liderem klasyfikacji generalnej jest Czech Jakub Janda, ale jego przewaga nad Finem Janne Ahonenem jest co najwyżej symboliczna - wynosi zaledwie dwa punkty.
Już dawno ostatni konkurs TCS nie zapowiadał się tak pasjonująco i intrygująco. W ostatnich latach zwycięzca - niezależnie od tego, czy był nim Adam Małysz, czy Niemiec Sven Hannawald, czy Ahonen - miał nad rywalami sporą przewagę i wygrywał z łatwością i bezdyskusyjnie. Teraz jest inaczej. Janda i Ahonen od samego początku kroczą ramię w ramię. Pierwszy konkurs w Oberstdorfie wygrał Fin, Czech był trzeci. Rezultat ten przyjęto z małym zaskoczeniem, bo choć Ahonen jest zawodnikiem znakomitym, to Janda od początku sezonu spisywał się lepiej i był uważany za głównego faworyta do sukcesu w całym turnieju. W Garmisch-Partenkirchen role się odwróciły. Czech zwyciężył, ale najgroźniejszy rywal był tuż za nim i utrzymał prowadzenie w klasyfikacji generalnej. Stracił je w środę w Innsbrucku. Tego dnia bowiem Janda był drugi, a Ahonen - dopiero szósty. Różnice między obu zawodnikami są jednak tak niewielkie, że losy turnieju pozostają niewiadomą. Obaj wciąż mogą w nim triumfować i obaj mają podobne, by nie powiedzieć takie same szanse.
Jeśli wygra Ahonen, będzie to jego czwarty sukces w TCS. Wyrówna tym samym rekord legendarnego Niemca Jensa Weissfloga i zapisze kolejny wielki rozdział w swej wspaniałej karierze. Fin jest bowiem jednym z najznakomitszych skoczków narciarskich ostatnich lat i jednym z najlepszych w historii. Ma na koncie dwa zwycięstwa w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, złote medale mistrzostw świata, wiele innych wyczynów i rekordów, z których można wspomnieć o 12 pucharowych wygranych w jednym sezonie czy sześciu z rzędu.
Janda jeszcze nigdy nie zwyciężył w TCS. Ba, jego wspaniała seria sukcesów trwa dopiero od nieco ponad roku, choć na światowych skoczniach pojawia się już od wielu lat. 28-letni Czech długo nie mógł przebić się do czołówki, więcej, miewał spore problemy z kwalifikowaniem się do finałowych serii poszczególnych konkursów. Wszystko zmieniło się w momencie, gdy jego trenerem został Vasja Bajc. Pod okiem Słoweńca Janda szybko stał się zawodnikiem wielkiego formatu, skaczącym daleko, pięknie stylowo, pewnym siebie i swych umiejętności. W styczniu ubiegłego roku w Titisee-Neustadt wygrał pierwszy konkurs w karierze. Miesiąc później zdobył srebrny i brązowy medal mistrzostw świata. Prawdziwy rozkwit nastąpił w obecnym sezonie. Wygrał pięć z dziesięciu dotąd rozegranych zawodów Pucharu Świata. Zdecydowanie prowadzi w klasyfikacji generalnej cyklu, mając 137 punktów przewagi nad Ahonenem. Może zwyciężyć w TSC...
Czy wygra? Przekonamy się już dziś. Szanse obu wielkich zawodników są równe. O wszystkim zadecydować może odporność psychiczna lub jeden podmuch wiatru, który i jeden, i drugi w mistrzowski sposób potrafi wykorzystać.
Piotr Skrobisz
"Nasz Dziennik" 2006-01-06
Autor: ab