Jakie są przejawy acedii - duchowej depresji?
Treść
Acedia przejawia się szczególnie dotkliwie wówczas, gdy nosimy w sobie pragnienie uznania, ambicji bycia lepszym, uzyskania potwierdzenia siebie. Często u podstaw tych pragnień leży ideał, z którym się konfrontujemy. Gdy jednak nie uzyskujemy spodziewanego uznania, a jednocześnie nie możemy zmienić sytuacji, w jakiej żyjemy – czy dotyczy to więzi z osobami, z którymi przyszło nam żyć: z żoną, mężem, dziećmi, współbraćmi…, czy miejsca lub pracy – zamykamy się pełni złości na siebie. Autoagresja jednak od razu przenosi się na innych i całą sytuację. Odcinamy się więc od nich, zatwardzając swoje serca. Stajemy się nieczuli i głusi, a jednocześnie istnieją w nas ogromne napięcia: z jednej strony wołanie, jakby z głębokiej studni, o pomoc przy jednoczesnej złości na wszystko i wszystkich. Jest to szczególnie trudny stan. Ewagriusz z Pontu opisuje go z drżeniem:
Co z kolei mamy powiedzieć o demonie, który czyni duszę nieczułą? Boję się nawet pisać o nim: jak dusza wyobcowuje się z własnego stanu w czasie jego przybycia i pozbawia się bojaźni Bożej oraz pobożności, i nie uznaje już grzechu za grzech, i nie uważa nieprawości za nieprawość. W jej pamięci kara i sąd wieczny są już tylko jakby gołymi słowami, tymczasem zupełnie wyśmiewa ogniste trzęsienie ziemi (Hi 41,21, LXX). Wprawdzie niby wyznaje Boga, jednak nie poznaje jego zarządzenia. Uderzasz się w piersi, kiedy dusza zwraca się do grzechu, a ona nie czuje. Cytujesz słowa Pism, a ona jest całkiem zatwardziała i nawet nie słyszy. Przedstawiasz jej hańbę przed ludźmi, a nie zastanawia się nad wstydem przed braćmi. Wstyd [pokazujesz] u ludzi i nie pojmuje, niczym świnia, która zamyka oczy i wyłamuje ogrodzenie (De mal. cogit. 11).
W życiu małżeńskim ten stan przejawia się np. brakiem rozmów. Jeden „wszystko” wie o drugim i już niczego nowego się nie spodziewa. Jest to prawdziwa śmierć miłości. Zdumiewająca jest jednocześnie siła, z jaką się oboje upierają przy swoim! To także ucieczka i brak otwarcia na autentyczne doświadczenie. Jeżeli nawet druga osoba w bliskim związku miłości rzeczywiście zupełnie się pogubiła lub zamknęła, to jednak prawdziwa miłość powinna z cierpliwością zachować nadzieję na przemianę serca. I można przypuszczać, że dzięki takiej wierze do takiej przemiany dojdzie, bo nawet w najbardziej zatwardziałym człowieku następują pęknięcia i przez szczelinę tego pęknięcia może dotrzeć do niego światło, które ogrzeje serce. Aby do tego doszło, musi się jednak pojawić nadzieja na to, że owa przemiana zostanie z drugiej strony przyjęta, a nie będzie to kolejne doświadczenie klęski.
Wiele jest zewnętrznych objawów acedii. Ks. Leszek Misiarczyk, idąc za Gabrielem Bunge, wylicza je i dostosowuje od razu do warunków zwykłego życia świeckiego: „niepokój wewnętrzny i potrzeba ciągłych zmian”, „lęk”, „przesadna troska o własne zdrowie”, „nienawiść do wyuczonego zawodu połączona z pragnieniem zdobycia innego”, „oskarżanie innych ludzi o swoje złe samopoczucie psychiczno-duchowe, nieszczęścia lub niepowodzenia”, „kompulsywne poszukiwanie rozrywki, by odurzyć wewnętrzny ból i cierpienie”, „nieopanowana potrzeba ludzkiego towarzystwa”, „pozory cnoty”, „ogromna trudność w spełnianiu codziennych obowiązków”, „niszczący maksymalizm, pracoholizm”, „niechęć do życia anachoreckiego i do życia w ogóle”. Wszystkie one są przejawami różnego rodzaju ucieczki od konfrontacji z trudem istnienia.
W doświadczeniu mnichów acedia wyraża się bardzo prostą ucieczką – opuszczeniem celi. Ewagriusz z Pontu pisze w swoim liście do mnichów:
Natomiast o myśli acedii napisaliście: „Jaki dom należy nam opuścić – duchowy czy fizyczny?” Tego ostatniego bardzo nienawidzi ktoś, kto jest próbowany przez tę pokusę. Pokusa ta bowiem jest złożona z kilku myśli, ponieważ powstaje z nienawiści i pożądliwości. Kto bowiem ulega acedii, nienawidzi tego, co jest, pożąda zaś tego, czego nie ma. A im bardziej pożądliwość ściąga mnicha na dół, tym bardziej też nienawiść wypędza go z celi; wówczas przypomina on nierozumne zwierzę, z przodu ciągnięte przez pożądliwość, a z tyłu bite i popychane przez nienawiść. Zatem opuszczenie zmysłowego domu jest hańbą. Oznacza bowiem klęskę. Zdarza się to jednak tym, którzy mieszkają samotnie (Ep. 27,6).
Stwierdzenie, że acedia wypędza mnicha z celi, jest streszczeniem bardziej ogólnej prawdy o braku akceptacji własnej sytuacji, a właściwie siebie w tej sytuacji. Brak takiej akceptacji najłatwiej można dostrzec w zewnętrznym zachowaniu. Zupełnie podobnie jak chorobę najłatwiej uchwycić przez jej zewnętrzne objawy. Jednak te objawy nie są samą chorobą, która dotyczy czegoś innego. Są jej przejawem, ale czasem używamy ich jako skrótu myślowego do wskazania na samą chorobę. Podobnie w przypadku acedii – owo „wypędzanie z celi” stało się swoistym skrótem myślowym wskazującym na acedię. Brak wewnętrznej akceptacji siebie, o wiele trudniej uchwytny, w acedii wyraża się brakiem akceptacji sytuacji zewnętrznej.
W przypadku ludzi żyjących w świecie „wypędzanie z celi” wyraża się stałą chęcią zmiany: jeżeli jesteśmy w domu, chcemy gdzieś pójść, ale gdy jesteśmy z wizytą u kogoś, to z kolei chcemy wrócić do domu. Podobnie kiedy robimy coś, chcemy robić coś innego, jednak gdy właśnie robimy to, co chcieliśmy robić, znowu chce się nam czegoś innego. Acedia wyraża się często stałym niepokojem i nieopanowaną chęcią robienia czegoś innego lub bycia gdzieś indziej.
Acedia jest umiłowaniem sposobu życia demonów,
czyni chód chwiejnym; nienawidzi pracowitości,
walczy przeciw wyciszeniu duszy;
jest namiętnością udaremniającą śpiew psalmów,
opieszałością w modlitwie,
rozluźnieniem w ascezie,
sennością zbyt wcześnie przychodzącą,
snem obracającym się wokół siebie,
brzemieniem szaleństwa,
nienawiścią celi,
przeciwniczką trudów;
przeciwieństwem wytrwałości,
wędzidłem dla rozmyślania,
nieznajomością Pism,
wspólniczką smutku,
jest jakby zegarem odmierzającym porę posiłku (De vitiis 4).
Włodzimierz Zatorski OSB | Acedia dziś
Źródło: ps-po.pl, 28 lipiec 2015
Autor: mj