Jakie polskie zamki?
Treść
Wiele polskich zabytków na zachodniej Ukrainie popadło niemal w ruinę, a szanse na ich uratowanie są niewielkie, bo rząd w Kijowie nie ma na ten cel pieniędzy. Dlatego coraz więcej obiektów jest przez władze państwowe i regionalne sprzedawanych lub wydzierżawianych prywatnym firmom. Jednak te nie zawsze dbają o ich staranne odrestaurowanie, tym bardziej że odczuwają wsparcie nacjonalistów, którzy chętnie zniszczyliby wszelkie ślady polskości na tym terenie.
Co zrobić z zabytkowymi zamkami i pałacami, które niszczeją wraz z upływem czasu? Na to pytanie próbuje znaleźć odpowiedź internetowa agencja informacyjna Zaxid.net w artykule pt. "Koncesja na zamki: ratunek czy przywłaszczenie?". Autorzy zauważają, że zabytki, choć są własnością państwa, to w rzeczywistości pozostawia się je na pastwę losu. Dla Polaków zadziwiające na pewno jest to, że w artykule bez cienia wątpliwości wysuwa się tezę, że wszystkie zabytki na zachodniej Ukrainie są ukraińskie, bo w tekście próżno szukać choćby wzmianki o śladach kultury materialnej pozostawionych przez Polaków we Lwowie, Tarnopolu czy Stanisławowie. Najwyraźniej Zaxid.net hołduje idei ukrainizacji historii ziem dawnych polskich Kresów Wschodnich, którą wcielał w życie zwłaszcza poprzedni prezydent Wiktor Juszczenko. Dlatego wszystkie zabytki, pałace i zamki, które pozostały po polskich rodach magnackich i szlacheckich, jak również kamienice budowane przez polskich mieszczan, uważane są za ukraińskie. Ale bez względu na to, jak tamtejsze władze starają się fałszować historię, pewne jest, że na te "ukraińskie" zabytki nie dawano przez lata nawet kopiejki i doprowadzono je do ruiny.
Wyjściem z sytuacji miała być ustawa z 21 listopada 2007 roku podpisana przez ówczesnego premiera Wiktora Janukowycza, która zezwalała na udzielanie koncesji na zarządzanie zabytkami prywatnym firmom. Pierwszymi obiektami, które państwo postanowiło odrestaurować za prywatne pieniądze, były: zamek we wsi Swirż w obwodzie lwowskim zbudowany przez Polaków w 1484 roku i polski zamek z XVI wieku w Starej Wsi (także obwód lwowski). Ostatnio prywatny inwestor przejął także dawny polski zamek we wsi Tartakiw (Tartaków) w rejonie sokalskim pochodzący z XIX wieku.
Jednak wielu wolnych od antypolskich fobii Ukraińców ze Lwowa i okolic protestuje przeciwko systemowi koncesji. Podnoszą oni, że w warunkach bezprawia, jakie panuje w ich kraju, przekazanie zabytków w prywatne ręce oznacza całkowitą swobodę dla inwestorów dokonujących renowacji tych obiektów. - I często to, czego nie zniszczyły ani czas, ani wojny, skutecznie zniszczą prywatne firmy - uważa dyrektor lwowskiej galerii sztuki Borys Woznicki. Jaskrawym przykładem tych patologii jest właśnie zamek we wsi Tartakiw, o którego zajęcie zabiegało kilka firm. W rywalizacji doszło nawet do tego, że obiekt został podpalony przez kogoś z walczących ze sobą przedsiębiorstw. Po tej "bitwie" zamek został wydzierżawiony spółce FOP "Nowosad" należącej do Ihora Nowosada. Właściciel obiecuje co prawda odremontowanie obiektu, który został prawie doszczętnie zdewastowany. Jednak eksperci radzą poczekać, aż zakończy się renowacja, gdyż na Ukrainie często obietnice nie idą w parze z czynami. Zwłaszcza że nacjonalistom ukraińskim zależy na zniszczeniu wszelkich śladów po Polsce, a władze tolerują przeróbki zacierające dawny charakter i wygląd zabytków. Polacy mieszkający na Ukrainie obawiają się, że dopóki polskie władze będą przymykać na to oko w imię budowania poprawnych relacji z Kijowem, dopóty będą niszczone ślady naszego dziedzictwa narodowego na byłych Kresach Rzeczypospolitej Polskiej.
Eugeniusz Tuzow-Lubański, Kijów
Nasz Dziennik 2010-03-10
Autor: jc