Jaki to będzie kompromis?

Treść
Udział Lecha Kaczyńskiego w szczycie Rady Europejskiej to efekt oceny, z której wynika, że rysuje się jakie porozumienie i nie będzie koniecznoci weta. Okazuje się, że największym problemem nie będzie - jak próbowano nam wmówić - zaproponowany przez nas system pierwiastkowy, lecz sprzeciw Wielkiej Brytanii wobec zapisów Karty Praw Podstawowych.
- Sšdzimy w tej chwili, że jednak jakie pole porozumienia być może jest i w zwišzku z tym prezydent będzie jechał - powiedział wczoraj wieczorem premier Kaczyński w wywiadzie dla TVP. Jakie to będzie porozumienie? - Polska nie będzie upierać się przy systemie pierwiastkowym, jeli jaki kraj przedstawi innš, lepszš propozycję realizujšcš zasadę równego wpływu obywateli państw członkowskich - mówił w Brukseli polski negocjator Marek Cichocki. Niektóre media, m.in. niemiecki "Frankfurter Allgemeine Zeitung", natychmiast uznały, że jest to sygnał gotowoci Polski do ustępstw. Sam Cichocki stwierdził jednak, że wszelkie rozwišzania bazujšce na systemie podwójnej większoci muszš uwzględnić zasadę degresywnej proporcjonalnoci, która stoi u podstaw systemu pierwiastkowego.
Nieco inne wnioski można było wysnuć z wczeniejszych wypowiedzi premiera i prezydenta - Nasze stanowisko, żeby było jasne, nie uległo zmianie - zapewniał przebywajšcy wczoraj w Baku Lech Kaczyński - Z satysfakcjš przeczytałem to, że w niektórych pismach na Zachodzie ukazało się stwierdzenie, oczywicie prawdziwe, że system, który Polska proponuje, jest znacznie bardziej sprawiedliwszy - dodał. Dlatego też prezydent podkrelił, że nie widzi powodu, dla którego Polska miałaby się z systemu bardziej sprawiedliwego wycofywać tylko dlatego, żeby zaspokoić tych czy owych, pragnšcych mieć nieporównanie silniejszš niż dotšd pozycję w Europie, skoro ona i dzisiaj jest bardzo silna.
- Pozycja Polski w obecnej propozycji traktatu jest najgorsza ze wszystkich narodów, tak być nie może - mówił z kolei wczoraj Jarosław Kaczyński, wyjaniajšc przyczyny, dla których nie zrezygnujemy ze swego stanowiska. Dodatkowo tylko Polsce - przypomina premier - odmówiono podmiotowoci, uniemożliwiajšc dyskusję nad naszymi propozycjami. - Jeli teraz zgodzimy się, by nas tak traktowano, to póniej też będziemy tak traktowani. Musimy być traktowani w sposób nie gorszy niż inne kraje - stwierdził premier.
Jak wyjć z pata?
Polska nieustępliwoć, przynajmniej do momentu zagadkowej wypowiedzi Cichockiego, wydawała się przynosić efekty. - Istnieje kilka możliwoci wyjcia naprzeciw Polsce, bez ponownego otwierania negocjacji o pakiecie rozwišzań instytucjonalnych - mówił wczoraj minister spraw zagranicznych Luksemburga Jean Asselborn. Z kolei szefowa dyplomacji Węgier Kinga Goencz owiadczyła, że "nie będzie tragedii, a funkcjonowanie UE raczej nie zostanie zakłócone, jeli na szczycie UE w tym tygodniu nie dojdzie do porozumienia w sprawie traktatu konstytucyjnego". Według Goencz, jeli do porozumienia potrzebne sš duże kompromisy, zamiast podejmować pochopne decyzje, lepiej byłoby mieć więcej czasu na negocjacje.
Pojawienie się nowych, alternatywnych wobec naszej propozycji dotyczšcej sposobu podejmowania decyzji we Wspólnocie potwierdza szefowa polskiej dyplomacji Anna Fotyga. Jednš z nich jest ta, by przedstawiony w projekcie eurokonstytucji system głosowania wszedł w życie w 2014 roku zamiast w 2009. Do tego czasu obowišzywałby dotychczasowy, korzystniejszy dla Polski system nicejski. - Sš przekazywane różne propozycje kompromisowe. My je w tej chwili bardzo skrupulatnie analizujemy. Nie sšdzę, żeby która z tych propozycji była propozycjš mogšcš zastšpić zaproponowany przez nas system. Z całš pewnociš rok 2014 nie jest horyzontem z naszego punktu widzenia zadowalajšcym - przyznaje Fotyga.
Szantaż, a nie solidarnoć
Natomiast miejscem kolejnej fali krytycznych pod adresem Polski wypowiedzi stała się wczoraj sala obrad Parlamentu Europejskiego. Europosłowie usiłowali udowodnić, że Polska jest zobowišzana do przyjęcia obecnej propozycji, ponieważ wymaga tego europejska solidarnoć. - 26 państw było solidarnych z Polskš, jeżeli chodzi o mięso, ale ta solidarnoć nie może działać w jednš stronę: Europa także potrzebuje solidarnoci ze strony Polski - powiedział szef frakcji europejskich socjalistów, Niemiec Martin Schulz, za lider liberałów i demokratów Graham Watson dodał: "Polska była pierwsza, by apelować o solidarnoć" w sprawie embarga, "ale nie jest gotowa do solidarnoci, kiedy chodzi o Unię Europejskš". Przypomnijmy, że wsparcie Polski w sporze z Rosjš było spónionš realizacjš zobowišzań Wspólnot Europejskich wynikajšcych z traktatu akcesyjnego.
Kierownictwo większoci frakcji w PE jest zdominowane przez posłów z Niemiec, stšd stanowiska poszczególnych klubów często wspierajš politykę Berlina.
AMJ, KJ, ZB
"Nasz Dziennik" 2007-06-20
Fot. Źródło www.prezydent.pl
Autor: wa