Jaka przyszłość płockiej Starówki?
Treść
Na Starówce płockiej, wzdłuż ulicy Piekarskiej, pomiędzy farą, sanktuarium Miłosierdzia Bożego, w którym miały pierwsze objawienia św. Faustyny, a najstarszą szkołą w Polsce, założoną w 1180 roku, ma zostać wybudowany wysoki apartamentowiec z garażem podziemnym. Jeżeli tak się stanie, wyjątkowy urok tego historycznego miejsca zostanie bezpowrotnie zniszczony.
W ubiegłym roku włocławski deweloper Budizol kupił za ponad dwa miliony złotych od spółki miejskiej - Agencji Rewitalizacji Starówki - pusty plac przy ul. Piekarskiej w Płocku. Nawiązał także kontakt z pracownią architektoniczną Szaroszyk&Rycerski Architekci Sp. z o.o. z Warszawy, która przygotowała koncepcję wstępną wielorodzinnego budynku mieszkalnego z garażem podziemnym. Według niej, nowoczesny apartamentowiec miałby mieć wysokość 21 metrów, a więc taką, co kościół farny pw. św. Bartłomieja z 1356 roku. Jego wybudowanie zasłoniłoby płocką farę i sprawiło, że nie byłaby ona tak reprezentatywna jak dotychczas. O zdanie w tej kwestii zapytaliśmy księdza kanonika Janusza Cegłowskiego, proboszcza fary płockiej: - Trudno żeby moje zdanie było pozytywne, kiedy przy kościele chce się stawiać budynek tak wysoki. Wiadomo, że tam, gdzie są pieniądze, to liczy się na wielki zysk, a nie patrzy się na to, czy miasto zaczyna być atrakcyjne turystycznie, czy nie - podkreśla kapłan.
W miejscu, gdzie dziś ma stanąć budynek mieszkalny, stały kiedyś spichlerze, jednak część skarpy, na której się znajdowały, runęła do Wisły na początku XVIII wieku. Pozostałe budynki, które tam były, miasto później rozebrało. Został spory plac wielkości 2200 m kw., który miasto postanowiło sprzedać. Jest to najpiękniejsze i najbardziej atrakcyjne miejsce w Płocku. - Ten teren jest rzeczywiście najcenniejszym w mieście. Niestety nie ma planu zagospodarowania przestrzennego. Wobec powyższego, wszelka działalność inwestycyjna odbywa się w drodze decyzji o warunkach zabudowy, której projekt przed jej wydaniem musi być uzgodniony w urzędzie - stwierdza Ewa Jaszczak, kierownik płockiej delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Warszawie. Do urzędu w Płocku wpłynął więc wniosek o wydanie opinii konserwatorskiej w sprawie oceny projektu, jaki dla Budizolu wykonała pracownia architektoniczna z Warszawy. Ze względu na rangę historycznego miejsca Płocka, 27 marca br. Ewa Jaszczak zwołała doradczą komisję konserwatorską, w skład której obok pracowników urzędu weszli: archeolog Ryszard Cendrowski, urbanista Lucyna Czyżyniewska, dr Robert Kunkel i Cezary Głuszek z Wydziału Architektury Politechniki Warszawskiej.
Wnioski z posiedzenia komisji
Komisja zakwestionowała tę koncepcję i przeznaczyła ją do ponownego rozpatrzenia. Warto przyjrzeć się wnioskom, jakie znalazły się w protokole z jej posiedzenia. Według Ewy Jaszczak, stanowisko komisji było takie, że zaproponowana liczba kondygnacji jest zbyt duża. Wysokość najwyższej kalenicy części budynku od strony ul. Piekarskiej nie może przekroczyć wysokości kalenicy budynku frontowego przy ul. Piekarskiej 9. Należy także uwzględnić historyczne podziały parceli, co powinno spowodować podział bryły obiektu frontowego na trzy wyodrębniające się bryły o zróżnicowanej wysokości kalenic i gzymsów, żeby nie powstało blokowisko. Wysokości powinny się zmniejszać od ul. Piekarskiej 9 w kierunku kościoła farnego. Budynki oficynowe powinny być także optycznie niższe od budynku frontowego. Prace ziemne związane z wykonywaniem wykopów budowlanych należy prowadzić pod nadzorem archeologa. Forma badań może być przekształcona w badania wykopaliskowe, bo obecnie nie da się określić, jakie relikty murowane można tam odnaleźć. Oprócz tego, że ma to być koncepcja wrysowana w samą ulicę Piekarską, to również elewacje od strony Wisły powinny być naniesione na rozwinięcie sylwetowe skarpy. - Wniosek był taki, że otrzymamy ponowną koncepcję architektoniczną i wtedy będziemy mogli się wypowiedzieć. Ona jeszcze nie napłynęła - stwierdza Ewa Jaszczak.
Głosy sprzeciwu
Tymczasem trwa publiczna debata mieszkańców Płocka, którzy formalnie nie mogą złożyć protestu do generalnego konserwatora zabytków, ponieważ nie chce się ich uznać jako strony w postępowaniu administracyjnym. Prawo budowlane stwierdza bowiem, że ma do tego prawo jedynie bezpośredni sąsiad, który graniczy z inwestycją przez ścianę. Mieszkańcy po drugiej stronie wąskiej ulicy (tylko 9-metrowej) nie są już stroną w postępowaniu administracyjnym. Ich interesów nie uwzględnia się w procesie zezwolenia na tę inwestycję. - Ostatnio w Radiu Katolickim "Płock" odbyła się debata, w której miałem przyjemność uczestniczyć. Brał w niej udział także Mirosław Milewski, prezydent Płocka, i proboszcz fary ksiądz kanonik Janusz Cegłowski. Pan prezydent wyraźnie powiedział, że na pewno będzie niższa zabudowa. Wymogliśmy na nim, żeby były jedynie trzy kondygnacje, czyli parter, piętro i poddasze. Nie mamy jednak tego na piśmie. Pan prezydent powiedział także, że inwestor może sobie nawet chcieć postawić w tym miejscu pałac kultury, ale nikt mu na to nie pozwoli. Mamy nadzieję, że tak będzie. Problem w tym, że plan zagospodarowania przestrzennego przestał obowiązywać na tym terenie, a był i wyraźnie określał, jakie budynki mogą być tutaj zbudowane - mówi Jerzy Skarżyński, mieszkaniec ulicy Piekarskiej.
Pani Ewa Jaszczak napisała w raporcie, że "Inwestycja ta powinna być zaprojektowana i zrealizowana w sposób, który nie pogorszy stanu zabytków". Można więc zadać pytanie, czy budowa apartamentowca w tym miejscu nie zagroziłaby zabytkowej skarpie? - Na temat płockiej skarpy wypowiadają się różne sławy, np. pan prof. Lech Wysokiński. Miasto dało ogromne pieniądze na zabezpieczenie tego kawałka skarpy, ale ona cały czas płynie. Była ulica, która spłynęła, tzw. Nadwiślańska, a wejście do fary było kiedyś od strony Wisły. W związku z osuwiskami przesunięto je na początku XVIII w. od strony Starego Rynku. Ostatnie ekspertyzy z 2002 roku wyraźnie mówią o tym, że ta skarpa cały czas pracuje. Mówi się, że podziemny garaż w formie kasetonowej powinien ją wzmocnić. Ale nie twierdzi się, że ją wzmocni na pewno. Stosowanie trybu przypuszczającego jest w tym wypadku bardzo niepokojące. Poza tym trzeba dodać, że ul. Piekarska będzie rozkopywana, bo Płock w tej części nie ma rozdzielonej kanalizacji fekalnej od tzw. opadówki - dodaje Skarżyński.
To miejsce wymaga ciszy
Zarówno Jerzy Skarżyński, jak i proboszcz fary zgodnie podkreślają, że nie są przeciwni zabudowie pustego placu przy ul. Piekarskiej. Zaznaczają jednak, że zabudowa ta musi być dopasowana do historycznej części Starego Miasta. Cały bowiem teren leżący w tzw. murach kazimierzowskich jest wpisany do rejestru zabytków; to jest najstarsza część Płocka poza Tumskim Wzgórzem. - Ulica Piekarska zasługuje na to, żeby odtworzyć klimat ulic Starego Rynku. Mogą tu być kamieniczki piętrowe z mieszkalnym poddaszem, ale nie wielkie budynki, tym bardziej w bezpośrednim sąsiedztwie z kościołem. To jest XIV-wieczny kościół farny, który służy miastu od 650 lat. Przyćmienie go jakąś budowlą użytku publicznego, hotelową czy inną byłoby nieporozumieniem. Jestem mieszkańcem Starówki i zależy mi na jej pięknie. Na obrzeżach miasta jest wiele miejsca, gdzie można budować duże budynki, tu zaś chcemy uratować charakter starego Płocka, bo na to zasługuje. To miejsce wymaga jakiejś ciszy, uszanowania - podkreśla ks. Janusz Cegłowski.
Piotr Czartoryski-Sziler
"Nasz Dziennik" 2007-05-12
Autor: wa