Jaka gazeta, takie "informacje"
Treść
Maciej Łopiński, sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta, i minister zdrowia prof. kardiochirurgii Zbigniew Religa zaprzeczyli na specjalnie zwołanej konferencji prasowej doniesieniom jednego z brukowców o "poważnej chorobie serca" Lecha Kaczyńskiego.
"Super Express" napisał wczoraj, że prezydent jest chory i ma to być poważniejsze schorzenie niż zwykłe problemy z układem pokarmowym. Według gazety, Lech Kaczyński miał cierpieć na chorobę wieńcową serca.
- To, co napisał "Super Express", jest nieprawdą - powiedział Maciej Łopiński. Według niego, jedyny dowód na poparcie słów gazety to zaświadczenie prof. Joanny Pensonowej, "szlachetnego lekarza, działacza 'Solidarności' służby zdrowia". Gazeta powołuje się na zaświadczenie lekarskie, które można znaleźć w teczce Kaczyńskiego w IPN. Zaświadczenie to datowane jest na 23 grudnia 1981 r., a więc zostało ono wystawione podczas stanu wojennego. Zdaniem Łopińskiego, lekarze robili wówczas bardzo dużo, żeby pomóc ludziom więzionym i internowanym, a taką osobą, internowaną w Trzebielinku, był wówczas Lech Kaczyński. Jego słowa potwierdził obecny na konferencji minister zdrowia prof. Zbigniew Religa. - To oświadczenie jest nieprawdziwe - powiedział Religa i dodał, że "każdy z lekarzy, który wydawał takie fałszywe oświadczenie, jest usprawiedliwiony".
Według prof. Religi, prezydent Lech Kaczyński "nie ma żadnej choroby serca, nie ma żadnej choroby wieńcowej". Mówiąc to, podkreślił, że informuje o tym jako lekarz i profesor kardiochirurgii, a nie jako minister. Religa powiedział, że wczoraj prezydent przeszedł badanie serca i właśnie na podstawie tych badań można wykluczyć u niego istnienie choroby wieńcowej i w ogóle choroby serca. - Stan zdrowia prezydenta, uważam, jest w pełni normalny, dobry i nie ma żadnych problemów - zapewnił minister.
Łopiński zaprzeczył także, aby prezydent przechodził w czasie internowania załamanie nerwowe, co również sugerowała gazeta. Jego zdaniem, to właśnie Lech Kaczyński pomagał wówczas innym internowanym i wspierał ich duchowo.
Paweł Tunia
"Nasz Dziennik" 2006-07-12
Autor: wa