Jak zdobyć się na to, żeby zawierzyć Bogu?
Treść
W normalnej drodze modlitwy trzeba przejść przez wstępne radości, które kiedyś nazywano duchowymi cukierkami…
Pewien rabin modlił się tak: Panie, nie każ mi znieść tego wszystkiego, co ja mógłbym znieść. To jest (tylko innymi słowami powiedziane) dokładnie to, o czym tu mówiłam. To jest ten nasz strach przed Bogiem, bo może zażąda za wiele, a my chcemy sami decydować o tym, co jest za wiele, a co nie. Jeszcze jednym ryzykiem naszego zbliżenia do Boga jest to, że w Jego świetle zaczyna być coraz lepiej widać nasze własne plamki. Jeżeli taka jest prawda, to musimy przez to przejść. Niektórym wielkim świętym zostało dane, że przez moment widzieli swoją własną nędzę duchową (dłużej by tego nie przeżyli, gdyby to widzenie natychmiast nie ustąpiło). Rzeczywiście w porównaniu z jasnością Boga my jesteśmy mocno ciemni. Ale co z tego, kiedy On nas kocha?
W normalnej drodze modlitwy trzeba przejść przez wstępne radości, które kiedyś nazywano duchowymi cukierkami, a potem się zaczyna uczciwa praca. I z tymi etapami życia wewnętrznego trzeba się po prostu za każdym razem godzić, a nie próbować na siłę zatrzymać poprzedni, dlatego tylko, że był przyjemniejszy i zrozumialszy.
Fragment książki Rozważania o Wcieleniu Syna Bożego
Małgorzata (Anna) Borkowska OSB, ur. w 1939 r., benedyktynka, historyk życia zakonnego, tłumaczka. Studiowała filologię polską i filozofię na Uniwersytecie im. Mikołaja Kopernika w Toruniu, oraz teologię na KUL-u, gdzie w roku 2011 otrzymała tytuł doktora honoris causa. Autorka wielu prac teologicznych i historycznych, felietonistka. Napisała m.in. nagrodzoną (KLIO) w 1997 roku monografię „Życie codzienne polskich klasztorów żeńskich w XVII do końca XVIII wieku”. Wielką popularność zyskała wydając „Oślicę Balaama. Apel do duchownych panów” (2018). Obecnie wygłasza konferencje w ramach Weekendowych Rekolekcji Benedyktyńskich w Opactwie w Żarnowcu na Pomorzu, w którym pełni funkcję przeoryszy.
Żródło: cspb.pl,
Autor: mj