Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Jak zdefiniować ojcostwo pośmiertne

Treść

Problem nie jest oczywiście wyłącznie natury prawnej, ale przede wszystkim etycznej. Naruszenie prawa naturalnego powoduje konsekwencje, które mogą okazać się zupełnie przeciwne do oczekiwań tych, którzy łamią tradycyjne zasady w imię egoistycznych oczekiwań. Sprawa Astrue vs. Capato to przykład, jak dobrze funkcjonujące i spełniające swoją rolę prawo w zetknięciu z problemami wywoływanymi przez in vitro zaczyna działać wbrew intencjom jego twórców. Tym razem chodzi o interpretację ustawy o świadczeniach socjalnych, przyjętej przez Kongres w 1939 roku. Teraz najwyższy organ sądowy USA, pełniący też funkcję Trybunału Konstytucyjnego, ma rozstrzygnąć, czy dwoje dzieci tych samych rodziców ma takie same prawa jak inne dziecko, urodzone dwa lata wcześniej. Z drugiej strony przyznanie tych praw może uruchomić lawinę roszczeń o pieniądze z ubezpieczenia ludzi, którzy dawno nie żyją.
Robert i Karen Capato pobrali się w 1999 roku. W 2001 r. urodził im się syn. W tym samym czasie u Roberta wykryto raka przełyku. Początkowo leczenie wydawało się skuteczne, jednak małżonkowie obawiali się, że leki, które podawano mężczyźnie, uczynią go bezpłodnym. Dlatego Capato zaczął gromadzić swoje nasienie w tzw. bankach spermy, firmach działających na rzecz klinik in vitro. Choroba nasiliła się i Robert zmarł. Po 18 miesiącach od jego zgonu Karen urodziła bliźniaki. Poczęły się w wyniku zapłodnienia pozaustrojowego przy użyciu materiału genetycznego Roberta Capato. Jeszcze za jego życia małżonkowie spisali oświadczenie notarialne, że wszystkie dzieci, które przyjdą w ten sposób na świat, będą uznawane jako dzieci obojga i mają korzystać z wszystkich przysługujących naturalnie poczętym dzieciom praw, w tym majątkowych.
Deklaracja nie została jednak uznana przez władze stanowe. Nie udało się jej nawet dołączyć do testamentu Roberta Capato. Urzędy na Florydzie, odmawiając świadczeń socjalnych po rodzicach, argumentowały, że ustawa z 1939 r. przyznaje prawo do zasiłków tym dzieciom, które w myśl prawa stanowego mogą dziedziczyć. Wszystkie świadczenia otrzymał na tej zasadzie syn małżeństwa Capato. Ale prawo Florydy nie przewiduje dziedziczenia dla najmłodszych dzieci pary.
Co więcej, z punktu widzenia prawa nie wiadomo nawet, czy w ogóle są "dziećmi". Ustawodawstwo bowiem pisane było w czasach, gdy nie znano in vitro. Uwzględnia więc ono przypadek dzieci adoptowanych, a także pogrobowców - potomków urodzonych po śmierci ojca. A co z poczętymi po śmierci ojca? Takich sytuacji natura nie zna, więc i paragrafy nic o takich przypadkach nie mówią. Sądy stanowe wydawały różne wyroki. Raz Capato, a innym razem amerykański ZUS składały odwołania. Sprawa trafiła wreszcie do Sądu Najwyższego, pierwsza rozprawa odbyła się 19 marca.
Sędzia Sądu Najwyższego Samuel Alito uważa, że nie ma sensu analizowanie ścisłych sformułowań ustawy w celu odgadnięcia myśli jej twórców, którzy "w ogóle nie mieli na uwadze, ani przez myśl im nie przeszła sytuacja powstała w tym przypadku, nie myśleli o definicji dziecka - po prostu wszyscy wiedzieli, co to słowo znaczy". Asystent prokuratora generalnego, reprezentującego przed sądem organy władzy, dostrzega, że prawo jest w pewnym sensie dwuznaczne, ale urzędy postąpiły jego zdaniem słusznie, łącząc na podstawie ustawy z 1939 roku prawo do zasiłku z prawem do dziedziczenia, które bliźniętom nie przysługuje.
Reprezentujący Karen Capato adwokat Charles A. Rothfeld uważa, że prawo jest jasne, bo mówi o "biologicznym dziecku małżonków". Podczas rozprawy sędziowie zadawali stronom pytania, z których można wywnioskować, że jednak mają wątpliwości. Sędzia Ruth Bader Ginsburg pytał, czy małżeństwo Capato zakończyło się wraz ze śmiercią męża, czy nie. Sędzia Antonin Scalia wyraźnie wątpił, czy można stosować do takich dzieci jak bliźnięta Karen Capato przepisy o pogrobowcach.
W odpowiedzi Rothfeld wskazywał, że winny jest bałagan prawny i to, że Kongres 70 lat temu nie mógł przewidzieć postępu w biotechnologii i medycynie. Z tym zgodziła się sędzia Elena Kagan, ale prezes Sądu Najwyższego John G. Roberts uważa, że sprzeczności w prawie to argument za jej odroczeniem.
Sprawa Capato nie jest wcale tak odległa od polskich problemów. Kwestia prawnego uregulowania in vitro wraca co jakiś czas w debacie publicznej i w parlamencie. - To pokazuje uprzedmiotowienie ludzkiego życia. Wprowadzanie regulacji na temat in vitro motywowane jest zaspokojeniem żądz rodziców, którzy uważają, że należy im się dziecko. A tymczasem rozbija to cały system prawny. Przypadek Astrue vs. Capato pokazuje, że cały system najpierw promuje in vitro, a potem okazuje wyraźną niechęć poczętym w jego wyniku dzieciom, gdy trzeba zacząć płacić, ponosić społeczne konsekwencje zjawiska. To pokazuje obłudę tego systemu - mówi mec. Jacek Siński.
Wyrok Sądu Najwyższego jest zgodnie z zasadami anglosaskiego systemu prawnego precedensowy i będzie podstawą do orzeczeń w analogicznych przypadkach. Mogą one dotyczyć zarówno zamrożonego nasienia, jak i zapłodnionych zarodków. - Większość tych istot ludzkich ginie podczas zamrażania i rozmrażania. Dane z międzynarodowych baz danych nie pozostawiają wątpliwości - mówi prof. dr hab. n. med. Janusz Gadzinowski, kierownik Kliniki Neonatologii Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu. Ale życie części może się rozwijać. - Nikt nie wie, ile takich komórek zostało zamrożonych. Mankamentem wszystkich tych procedur jest niedostateczne raportowanie. Tylko w niektórych krajach jest ono obowiązkowe. Czasem dane są bardzo szczątkowe. W warunkach amerykańskich niesłychane komplikacje prawne powoduje macierzyństwo zastępcze, a szczególnie adopcja dzieci tak urodzonych przez pary homoseksualne, powstanie ryzyka genetycznego kazirodztwa itd. - dodaje lekarz. W tym kierunku szły pytania, które zadawała sędzia Sonia Sotomayor. Wskazała na możliwość, że kobieta wyjdzie ponownie za mąż, ale pocznie dziecko z użyciem nasienia zmarłego męża. Czy wówczas będzie to "biologiczne dziecko małżonków"? Kwestie "pośmiertnego poczęcia" powodują też pytania o możliwe nadużycia ze strony matki, a nawet o "pośmiertny rozwód".
Oczywiście "grzechem pierworodnym" jest tu sama możliwość zapłodnienia pozaustrojowego. W taki sposób widzi tę kwestię grupa amerykańskich bioetyków, którzy przesłali do sądu swoje stanowisko. "Dzieci poczęte w drodze zapłodnienia in vitro tak samo jak każde dziecko mają prawo do miłości, szacunku i ochrony. Ucieczka rodziców do technologii in vitro nie może w żaden sposób uzasadnić karania tych dzieci z powodu ich pochodzenia. Jednak niezbywalna wartość i godność tych dzieci nie wynika z procesów technologii in vitro, ani nie może spowodować, że procedury i praktyki in vitro znajdą się poza kontrolą. Rozwój tej technologii przedstawiany jest często wyłącznie pozytywnie, podczas gdy liczne powikłania medyczne, procedury inwazyjne i komercjalizacja ludzkiego rozmnażania w rzeczywistości stwarzają szereg zagrożeń dla dzieci, rodziców, dawców (sprzedawców) materiału genetycznego i całego społeczeństwa" - czytamy. Apelują do sądu, aby w szerokiej analizie przedłożonej sprawy brał pod uwagę także tę "pozostałą część historii".

Nasz Dziennik  Wtorek, 27 marca 2012, Nr 73 (4308)

Autor: au