Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Jak zacząć medytować?

Treść

Przede wszystkim bądź uważny. Wyznacz sobie czas na medytację (rano, kiedykolwiek – 5, 10 lub 20 minut). Ilość czasu, jaką należy przeznaczyć na medytację, zależy od twojej decyzji. Niech będzie to ściśle określony czas. Możesz go w trakcie medytacji przedłużyć. Ważne jest, by się nie spieszyć, kierując co chwilę uwagę na czekające cię wydarzenia.

Zalecenia, które teraz podam, są dla osób, które zdecydowały się medytować i nie boją się wejść do swojej izdebki (Mt 6,6).

Przede wszystkim bądź uważny. Wyznacz sobie czas na medytację (rano, kiedykolwiek – 5, 10 lub 20 minut). Ilość czasu, jaką należy przeznaczyć na medytację, zależy od twojej decyzji. Niech będzie to ściśle określony czas. Możesz go w trakcie medytacji przedłużyć. Ważne jest, by się nie spieszyć, kierując co chwilę uwagę na czekające cię wydarzenia. Miejsce winno być przewietrzone. Można medytować na świeżym powietrzu, w kontakcie z naturą, albo w świątyni lub jakimkolwiek innym miejscu, w którym można się skupić. Gdy posiądziesz umiejętność swobodnego skupiania się, będziesz mógł medytować wszędzie, gdzie tylko zechcesz. Najlepsze jest jednak miejsce wyciszone. Cisza pozwala zauważyć więcej dokonujących się w tobie procesów i lepiej „usłyszeć” Mówiącego do ciebie. Usiąść trzeba wygodnie. Sama czynność siedzenia nie powinna przykuwać twojej uwagi. Można zająć miejsce na krześle, ławce czy poduszkach do medytacji. Z czasem wiele osób przekonuje się, że najwygodniejsza pozycja do medytacji, to sprawdzona pozycja siedzenia w tak zwanym lotosie. Nie musimy jednak dochodzić aż do takich wyczynów, by doświadczyć istoty medytacji. Można medytować także podczas spaceru odbywanego po określonym odcinku drogi, przechodząc po nim tam i z powrotem, lub chodząc w kółko. Po kilku okrążeniach winniśmy wejść w siebie i nie zajmować się terenem wokół.

Zawsze zaczynaj twoją medytację od modlitwy. Proś Ducha Świętego o pomoc. Następnie wybierz temat medytacji. Co może nim być? Cokolwiek, co chcesz zgłębić, lepiej się temu przyjrzeć, obejrzeć. Skup się na temacie. Jak to robić? Można śledzić własny oddech. Obserwować świadomie przebieg przepływu powietrza od nosa do płuc lub śledzić drogę powietrza od nosa przez czoło, czubek głowy, plecy, uda, kolana, stopy, brzuch, płuca. Wydychając, wyrzucamy z siebie to, co zużyte. Najlepiej oddychać tylko nosem (zob. więcej: Oddychanie metodą prof. Buteyko). Śledząc przebieg przepływu powietrza, proszę uważnie obserwować to, co da się zauważyć. Na przykład czy powietrze jest chłodne, czy ciepłe, wilgotne czy suche, którędy przebiega, czy słychać mój oddech, czy kojarzą mi się jakieś smaki, kolory, wydarzenia, co przychodzi mi na myśl, czy ujawniają się jakieś emocje, czy odczuwam komfort, czy coś mnie uwiera, przeszkadza. Każde spostrzeżenie jest ważne. Mam zauważać wszystko, co jawi się podczas mojej medytacji. Gdy zauważysz rozproszenia wracaj do świadomego oddechu. Ważny jest również podmiot, który medytuje, czyli ja z całym bagażem doświadczeń, wiedzy, talentów, przeżyć.

Po takim skupieniu się zaczynasz oglądać „przedmiot” twojej medytacji. Na początek proponuję dwa tematy:

1. Medytacja własnego ciała.

2. Medytacja sceny z Ewangelii o spotkaniu Jezusa z kobietą z alabastrowym flakonikiem u Szymona faryzeusza (Łk 7,36–50).

Po medytacji zawsze podziękuj Bogu za udział w Jego misterium bliskości.

„Przedmiot” medytacji

Czy Bóg może być „przedmiotem” medytacji? Jeśli ja w Nim żyję, poruszam się i jestem, podczas gdy On jest moim Życiem, czy możliwe jest potraktowanie Go jako odrębnego ode mnie przedmiotu? Czy nie jest tak, że to dzięki Niemu, a raczej dzięki Jego obecności we mnie, mogę poznawać, tęsknić, pragnąć, cieszyć się, dążyć do pokoju w sobie, kochać? Moje istnienie jest możliwe tylko dzięki temu, że On jest we mnie. Dzięki tej komunii jestem i funkcjonuję oraz mogę poznawać.

Kto „wszedł do swojej izdebki”, ten zasiadł z Nim w przyjaźni przy jednym stole. On jest miłością i ogarnia mnie całego, i tak trwamy razem w doświadczeniu, którego nie da się opisać. Z trudem przychodzi powiedzieć Mu: „Ty, Boże”.

Czy zatem Bóg może być „przedmiotem” medytacji? Przedmiotem nie, ale jak najbardziej może być Przyjacielem, który podczas medytacji wypowiada słowa skierowane tylko do mnie.

Medytacja a inne formy modlitwy

Benedyktyńska szkoła modlitwy ma swój charakterystyczny styl. Wyróżnić można w niej cztery elementy składowe: czytanie, medytacja, kontemplacja, modlitwa. Na przykład podczas recytowania Psalmu może mnie „zatrzymać” jakieś słowo czy myśl. Przerywam wtedy czytanie, medytuję nad tą myślą. Kontempluję ją, a modlitwą wyrażam czy to podziękowanie, czy prośbę, czy wychwalam w jakiś sposób Boga. I wracam do dalszego czytania. Te cztery elementy mogą występować w różnej kolejności albo wszystkie na raz. Odmawiając brewiarz, czytając Psalmy lub teksty biblijne czy też komentarze do nich, mogę stosować ów styl. Nie przeszkadza to modlitwie osobistej lub chórowej. Natomiast trudno byłoby zastosować ten styl modlitwy podczas śpiewów liturgicznych.

Nieodłączną i wspólną częścią wszystkich tych form jest medytacja. Ten element poznawczy z dążeniem do zjednoczenia z Bogiem jest podstawą każdej formy modlitwy. Medytacja chroni nas przed rutyną tak w czasie odmawiania brewiarza, jak i czytania jakichkolwiek tekstów, a nawet podczas śpiewu. Świadome, przytomne, uważne podejście do każdej formy modlitwy prowadzi do spotkania osobistego z Chrystusem.

Fragment książki Pustynne szlaki. Wyjście w nieznane

Jan Paweł Konobrodzki OSB (1960 – 2016) – pochodził z Wołomina. Święcenia kapłańskie przyjął z rąk Ojca Św. Jana Pawła II w Lublinie w roku 1987. Pracował w parafii tynieckiej jako wikary, następnie w wydawnictwie Tyniec. Przez wiele lat opiekował się starszymi i chorymi współbraćmi w klasztorze. Ukończył Podyplomowe Studium Retoryki na UJ/PAT. Autor publikacji: Słuchaj… Refleksje liturgicznePustynne szlaki. Wyjście w nieznanePustynne szlaki. Serce pustyni.

Żródło: cspb.pl, 14

Autor: mj