Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Jak utrącić Mularczyka

Treść

Posłowie koalicji rządowej i Lewicy ostrzyli sobie od dawna zęby na przesłuchanie przez sejmową komisję śledczą ds. nacisków byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry (PiS). To wszak Ziobro jest przez obecne władze i SLD oskarżany o dokonywanie takich nacisków. Ale wczoraj Ziobro tylko złożył oświadczenie, bo na pytania nie starczyło już czasu. Kilka godzin posłowie spierali się, czy wykluczyć z przesłuchania posła Arkadiusza Mularczyka (PiS). Ziobro ma odpowiadać na pytania 5 grudnia, ale może do tego nie dojść, jeśli w przyszłym tygodniu Trybunał Konstytucyjny zakwestionuje prawne podstawy działania komisji, co jest możliwe. Po odebraniu przysięgi od Zbigniewa Ziobry prawdziwą burzę rozpętały wątpliwości zgłoszone przez posła Krzysztofa Matyjaszczyka (Lewica), sugerującego wyłączenie Arkadiusza Mularczyka z zadawania pytań byłemu ministrowi sprawiedliwości. Matyjaszczyk powoływał się na ich wieloletnią znajomość oraz to, że poseł Mularczyk był pełnomocnikiem Ziobry. Były minister tłumaczył, iż poseł Mularczyk był jego pełnomocnikiem przed sejmową komisją regulaminową, w której rozpatrywany był wniosek o pozbawienie Ziobry immunitetu, i pełnomocnictwo to już wygasło. Mularczyk wskazał, że pełnomocnictwo mogło być jeszcze udzielone kilka lat temu w sporze sądowym z Jerzym Urbanem. Tłumaczenia te nie przekonywały jednak Matyjaszczyka, podobnie jak posłów Platformy. Wówczas przewodniczący Andrzej Czuma postanowił zasięgnąć zdania ekspertów komisji, którzy wskazywali, że wniosek został złożony zbyt późno, gdyż po przysiędze rozpoczęła się faza przesłuchania świadka. Według ekspertów, przesłuchanie można by przerwać jedynie wtedy, gdyby przesłuchujący weszli w posiadanie informacji, których wcześniej nie posiadali, a które kwestionowałyby bezstronność któregoś z członków komisji. PO i PSL sugerowały Mularczykowi dobrowolną rezygnację z zadawania pytań, ale poseł PiS się na to nie zgodził. Gdy wiadomo było, że sytuacja jest patowa, Czuma zarządził przerwę ze względu na obrady Sejmu, podczas których informację o roku rządów przedstawiał premier Donald Tusk. Po przerwie, gdy wydawało się, że nastąpi już tylko głosowanie wniosku posła Lewicy, wątpliwości zaczął zgłaszać Zbigniew Ziobro. Eksperci ponownie zapytani o swoje stanowisko nie byli już tak zdecydowani jak przed przerwą i pozostawili posłom ocenę sytuacji. Poseł Sebastian Karpiniuk (PO) pytał o to, czy Mularczyk i Ziobro ustalali treść pytań i odpowiedzi. Na co usłyszał przeczącą odpowiedź. Poseł Jacek Kurski, przy twardym stanowisku posłów PO, wnioskował o usunięcie z przesłuchania Ziobry posła Karpiniuka, który - jak argumentował Kurski - występuje przeciwko byłemu ministrowi przed Komisją Etyki Poselskiej. Jest więc jego przeciwnikiem i bardziej niż Mularczyk nie powinien brać udziału w przesłuchaniu. Ostatecznie po słowach Arkadiusza Mularczyka, że wykluczenie jego byłoby bezprawne, Karpiniuk zaapelował o wstrzymanie się posłów Platformy w głosowaniu. Podczas głosowania okazało się, że wniosek poparł jedynie wnioskodawca - Matyjaszczyk. Przeciwko wykluczeniu posła PiS głosował przewodniczący Andrzej Czuma i Jacek Kurski (PiS), pozostali wstrzymali się od głosu. Wtedy mogło się rozpocząć przesłuchanie, ale posłowie zdążyli tylko wysłuchać oświadczenia Ziobry. - Przywrócenie Polakom poczucia osobistego bezpieczeństwa, wiary w uczciwe polskie państwo oraz równość wszystkich wobec prawa stała się głównym celem mojego urzędowania. Cel ten przyszło mi dzielić z wieloma przyzwoitymi, uczciwymi i odważnymi ludźmi, prokuratorami, funkcjonariuszami policji, Centralnego Biura Antykorupcyjnego, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, którzy z wielkim poświęceniem, a nawet ryzykiem podejmowali działalność w tej przestrzeni - podkreślił Zbigniew Ziobro. Ze względu na to, że komisja musiała zwolnić salę, w której toczyło się posiedzenie, przewodniczący Czuma postanowił przerwać przesłuchanie. Następne posiedzenie ma odbyć się najwcześniej 5 grudnia. Jednak jeszcze wcześniej, gdyż w przyszłą środę, o losach komisji zdecyduje Trybunał Konstytucyjny, który ma wydać orzeczenie o zgodności z Konstytucją uchwały o powołaniu sejmowej komisji ds. nacisków. Część konstytucjonalistów uważa, że komisja ma zbyt szeroki zakres prac, co jest niezgodne z prawem i dlatego może się okazać, że Ziobro na posiedzenie komisji nie przyjdzie, jeśli TK, uzna, że jest ona nielegalna. Grzegorz Lipka "Nasz Dziennik" 2008-11-21

Autor: wa