Jak to z Wałęsą było
Treść
Instytut Pamięci Narodowej dementuje doniesienia medialne, jakoby śledztwo dotyczące współpracy Lecha Wałęsy z SB w latach 80. zakończyło się uznaniem, że Służba Bezpieczeństwa spreparowała wszystkie dokumenty. Dochodzenie trwa, a jego wyników szybko nie poznamy, ponieważ przed prokuratorami jeszcze wiele pracy. Nadal brakuje ważnej dla losów śledztwa odpowiedzi na wniosek IPN przesłany w tej sprawie do Norwegii.
Prokurator Zbigniew Kulikowski, szef Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu IPN w Białymstoku zaprzecza doniesieniom medialnym, jakoby śledztwo w sprawie rzekomej współpracy Lecha Wałęsy z SB było już zakończone, a jego wyniki przesądzone. - Moje wypowiedzi, których udzieliłem na temat tego śledztwa Radiu Białystok, zostały przeinaczone. Nie powiedziałem, że śledztwo się zakończyło uznaniem, że wszystkie dokumenty sporządzone przez SB w związku z Lechem Wałęsą zostały sfałszowane - mówi "Naszemu Dziennikowi" prokurator Zbigniew Kulikowski. - Temat podchwyciła "Gazeta Wyborcza" i jeszcze bardziej zmanipulowała treści, które przekazałem Radiu Białystok - dodaje. Podobne informacje prokurator przekazał w sformułowanym przez siebie wczorajszym komunikacie prasowym: "Informuję, iż przekazując dziennikarzowi Robertowi Minko (Radio Białystok) tę informację, nie zajmowałem jakiegokolwiek stanowiska co do oceny wiarygodności całości dokumentów dokumentacji zgromadzonej w IPN, a dotyczącej Lecha Wałęsy" - czytamy w komunikacie. IPN podaje w nim również informacje, że śledztwo zostało zawieszone, a zebrane przez IPN do tej pory dowody świadczą o tym, że niektóre dokumenty mogły być przez SB podrobione - jednak nie ma tu mowy o wszystkich dokumentach.
Według tajemniczego informatora "Gazety Wyborczej", kwity na Lecha Wałęsę zaczęto fabrykować na początku lat 80. Fałszywki podrzucono do Komitetu Noblowskiego i ambasady Norwegii w 1982 r., w momencie kiedy wysunięto kandydaturę Wałęsy do Nagrody Nobla. Jednak w rzeczywistości białostocki IPN już dawno zwrócił się w tej sprawie do Komitetu. Do tej pory śledczy nie doczekali się odpowiedzi.
Z wnioskiem o wszczęcie śledztwa w tej sprawie zwrócił się do IPN sam Lech Wałęsa już w 2005 roku. Sprawę najpierw przez trzy lata badał pion prokuratorski IPN w Gdańsku, a w 2008 r. przeniesiono ją do Białegostoku. Oddziałowa Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Białymstoku prowadzi obecnie śledztwo dotyczące zbrodni komunistycznych przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy byłej Służby Bezpieczeństwa polegających na podrobieniu w celu użycia za autentyczne, w okresie od 1982 r. do 1983 r., w nieustalonym miejscu, dokumentów na temat rzekomej współpracy Lecha Wałęsy z organami resortu spraw wewnętrznych PRL.
Śledztwo dotyczy również przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy byłej Służby Bezpieczeństwa polegających na wytworzeniu w 1982 r. w nieustalonym miejscu nieprawdziwego co do treści nagrania rozmowy Lecha Wałęsy z bratem Stanisławem Wałęsą dotyczącej konfliktu Lecha Wałęsy z hierarchią kościoła katolickiego oraz zadysponowania w interesie prywatnym poza granicami Polski zebranej z różnych źródeł kwoty około jednego miliona USD. Nagranie to zostało następnie wyemitowane w środkach masowego przekazu. "Pomówienie w ten sposób pokrzywdzonego o takie postępowanie i właściwości, które to mogły poniżyć go w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla prowadzonej przez niego działalności opozycyjnej" - czytamy w materiałach śledztwa.
Przedmiotem prowadzonego przez IPN śledztwa jest ustalenie, czy w latach 1982-1983 funkcjonariusze SB prowadzili działania zmierzające do utrudnienia przyznania Lechowi Wałęsie Nagrody Nobla, jak również, czy funkcjonariusze państwa komunistycznego sfałszowali nagrania rozmowy Lecha Wałęsy z bratem Stanisławem, aby poniżyć Lecha Wałęsę w oczach opinii publicznej.
Adam Białous
Nasz Dziennik Czwartek, 22 grudnia 2011, Nr 297 (4228)
Autor: jc