Jak to dobrze, że Bóg jest miłosierny
Treść
Moi Zawsze Drodzy,
Muszę się podzielić radością spotkania z poznańskim Duszpasterstwem akademickim Morasko im. Bł. Jerzego Frassati. Tamtejsza młodzież jest pełna żywotności i inicjatyw. Najpierw z Dworca PKP przywieźli mnie na miejsce i nakarmili Kuba z Asią i Olą. Potem Kasia prowadziła z werwą spotkanie na temat „O miłości bez cenzury”, a moderowała je młoda psycholog Iwona, która okazała się bardzo kompetentna w tłumaczeniu relacji międzyludzkich, zwłaszcza między mężczyzną a kobietą. To temat rzeka i chyba spotkań na ten temat będzie wiele. Wszystkiemu dyskretnie patronuje ks. Mateusz (fotka na Facebooku), pełen pogody, dynamizmu i szczerej miłości. Życzę Wam, Kochani możliwości szczerego nieskrępowanego wyrażania swych poglądów i wprowadzania w życie tego, co najkorzystniejsze. Wasz Patron, Pier Giorgio Frassati, to dobry drogowskaz!
Na Facebooku znaleźliście też zapewne parę zdjęć z Bełchatowa – z elektrowni i z kopalni. To owoc zaproszenia mnie do odwiedzenia tych ważnych miejsc na gospodarczej mapie naszego kraju. Ważną jest energetyka, ważna jest ekologia i ważny jest człowiek. Ile problemów powoduje zrealizowanie takiego projektu, jak cały zespól bełchatowski. Wiele myślałem o tym stojąc na samym dnie błotnistego (deszczyk sobie popadywał) wykopu i w sterylnie czystej elektrowni, a także na Górze Kamieńskiej, którą usypano do wysokości 386 m. npm (Wieżyca na Kaszubach ma 328 m.) i uczyniono z niej letni i zimowy ośrodek rozlicznych sportów (znajdź „Góra Kamieńska”) Dziękuję serdecznie Członkom (płci obojga) Zarządu, Księżom z parafii Narodzenia NMP i wszystkim napotkanym ludziom, którzy tam właśnie uczyli mnie człowieka – w konkretnej sytuacji.
Wracając do naszego bloga – dziękuję Bratu, który się objawia jako Jack Merridew. Pomaga mi pojąć, jak to, co mówię i to, co piszę, może być rozumiane przez innych ludzi. Zastanawiam się wszakże, czy to, co pisze uważa Sam i może być przez nas uważane za mowę miłości. Może wypowiedzą się nasi Czytelnicy… Darujcie mi moje skojarzenia, alem człowiek starszy i doświadczony trochę. Dla jasności przekazu mówię: według mojego przekonania Jack Merridew NIE JEST ani zomowcem, ani narkomanem. A skąd takie słowa? – zapytacie. Bo działania Jacka Merridew kojarzą mi się z działaniami zomowców, którzy pod wpływem jakichś środków odurzających bili kogo popadło, a gdy już nie było kogo, to tłukli pałami w drzewa czy parkany. Jeden ponoć żonę w domu zbił, aż się biedna skarżyła: Tyle masz pracy, a jeszcze musisz brać do domu? Darujcie skojarzenia, ale ja żyłem w realnym socjalizmie, gdzie pałkę nazywano bijącym sercem Partii. A z homoseksualistami świeckimi i duchownymi miałem kontakty już około 50 lat temu. Ale to byli ludzie kulturalni i delikatni. Rozmowy toczyły się w atmosferze pełnego zrozumienia i wzajemnego szacunku. Oczywiście jako kapłan nie mogę ujawniać szczegółów. Nie jest wykluczone, że ludzie seksualni inaczej stworzą sobie swój Kościół, skoro zdają sobie sprawę, że ich nauka różni się od nauki Kościoła Katolickiego. Będą sobie interpretowali Pismo według swoich przekonań i nie będą musieli się liczyć z innymi interpretacjami. Oczywiście i im Pan Bóg dobierze się kiedyś do skóry. Nie jest to jednak powodem do jakichś insynuacji, bo dobierze się do skóry i mnie, i Jackowi Merridew, i nam wszystkim. Jak to dobrze, że jest miłosierny, prawda?
robimy fajną rzecz mianowicie Q&A Ojca Leona – prześlij swoje pytanie do mnie…
Z modlitwą i błogo+sławieństwem
Wasz brat Leon
Źródło: ps-po.pl, 21 października 2015
Autor: mj