Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Jak pomóc najbiedniejszym?

Treść

Starcia antyglobalistów z policją poprzedziły wczoraj rozpoczęcie szczytu przywódców 7 najbogatszych państw świata i Rosji w Szkocji. Z powodu bijatyk demonstrantów z policją zdemolowane zostało miasto Gleneagles, gdzie wczoraj wieczorem rozpoczęły się obrady grupy G-8. Antyglobaliści chcą odwołania spotkania przedstawicieli najbogatszych państw świata, którzy mają poszukiwać skutecznych sposobów pomocy najbiedniejszym krajom.
Wczoraj o świcie demonstranci wyruszyli w kierunku Gleneagles z obozu namiotowego we wsi Sterling. Jednak drogę zablokowała im policja. Rozwścieczeni manifestanci obrzucili policjantów butelkami i cegłami. Z kolei w samym mieście kilkuset demonstrantów zniszczyło witryny i budki telefoniczne. Agencja Associated Press informowała, że udający demonstrantów chuligani niszczyli samochody, wybijali szyby z okien domów i usiłowali zablokować autostradę prowadzącą do Gleneagles. W obawie przed rozszerzeniem się zamieszek w stan najwyższej gotowości postawiono 10 tys. policjantów.
Przywódcy państw grupy G-8, w której skład wchodzą Wielka Brytania, Francja, Włochy, Niemcy, Kanada, Japonia, Stany Zjednoczone i Rosja, przez trzy dni będą dyskutowali o sposobach udzielenia pomocy najbiedniejszym państwom świata. Jedna z propozycji zakłada umorzenie długów osiemnastu krajom afrykańskim i południowoamerykańskim.
Jednak zarówno politycy afrykańscy, jak i amerykański prezydent George W. Bush uważają, że gest ten w niczym nie poprawiłby sytuacji tych państw. Tak naprawdę Afryce mogłaby pomóc przede wszystkim liberalizacja światowego handlu, czyli otwarcie zachodnich rynków na afrykańskie towary. Być może w Gleneagles zostanie podjęta decyzja o przyznaniu Afryce pomocy o wartości 100 mld dolarów na okres najbliższych 10 lat.
W opinii Ettore'a Gotii Tedeschiego, profesora katolickiego Uniwersytetu w Mediolanie i prezesa włoskiego oddziału hiszpańskiego Banku Santander, pomysł anulowania długów najbiedniejszym krajom w obecnej sytuacji jest nie na miejscu, a nawet nieroztropny. Pomysł ten jest niedorzeczny, ponieważ kraje te i tak nie spłacają długów, oraz dlatego, że biedne kraje potrzebują inwestycji ukierunkowanych na konkretne projekty realizowane przez zagranicznych indywidualnych biznesmenów współdziałających z miejscowymi partnerami. W opinii prof. Tedeschiego, państwa grupy G-8 muszą też rozważyć wspólne przedsięwzięcia koordynowane przez rządy państw G-8. Aby do realizacji takich przedsięwzięć doszło, rządy państw G-8 muszą wyłożyć konkretne, a nie tylko symboliczne środki finansowe. Także prywatnych inwestorów należy przekonać, że realizacja tych projektów przyniesie zyski również im. Profesor mediolańskiej uczelni uważa, że w obecnych warunkach anulowanie długów, których i tak nikt nie spłaca, sprowadza się do gestu zbędnego miłosierdzia, który w niczym nie poprawi sytuacji biednych państw. - To, co trzeba uczynić, to zapewnić tym krajom takie warunki, które sprawią, że będą one w stanie spłacić swoje długi chociażby za tysiąc lat. Trzeba im pomóc osiągnąć dobrobyt nie tylko po to, aby mogli przetrwać, ale także po to, aby mogli odbudować swoje poczucie godności jako istot ludzkich - powiedział prof. Tedeschi w rozmowie z agencją Zenit.
KWM

"Nasz Dziennik" 2005-07-07

Autor: ab