Jak pogodzić wolną wolę z Bożą wszechmocą i wszechwiedzą?
Treść
Nie wchodzi się przez zamknięte drzwi. Najpierw musi gospodarz otworzyć. I my do nieba nie weszlibyśmy bez pomocy Bożej darmo danej.
Łaska to z samej definicji pomoc za darmo.
Łaską jest cała historia zbawienia, uwieńczona łaską nad łaskami: obecnością Boga w naszych sercach, wlanym Darem. Tę obecność Ducha Świętego w nas nazywamy łaską uświęcającą. Jeśli z nią wkraczamy w wieczność, jesteśmy zbawieni: Bóg przyjmuje nas jako swoje dzieci. Kiedy tracimy ją przez grzech ciężki, tracimy wstęp do nieba; tracimy Skarb, który nam Chrystus wysłużył swoją Krwią i musimy nawrócić się i jeszcze raz oczyścić się przez kolejny kontakt we zbawczą mocą Jego Męki: to się dokonuje na spowiedzi.
Ale w ogóle każdy nasz dobry czyn, nawet dobry zamiar i myśl, byłyby niemożliwe bez łaski tzw. uczynkowej. Toteż nawet kiedy straciliśmy łaskę uświęcającą, Bóg nie przestaje wspierać nas łaską uczynkową, żebyśmy się nawrócili. Trzeba umieć dostrzec ciąg łask w naszym własnym życiu: wedle znanego powiedzenia Bernanosa: „Wszystko jest łaską.”
Ten artykuł wiary jest jednak szczególnie narażony na przesadne i błędne interpretacje. Wiadomo bowiem z jednej strony, że Bóg jest sprawiedliwy, czyli że nie nagradzałby ani nie karał, gdyby nie miał za co: a więc w jakimś przynajmniej stopniu człowiek decyduje sam o swoim losie i może zasłużyć na nagrodę lub karę, na zbawienie albo na potępienie. Wiadomo z drugiej strony, że wszelkie dobro pochodzi od Boga, że łaska Boża jest nam koniecznie potrzebna, i to na co dzień, do każdego dobra. Jak te dwie prawdy pogodzić? Jak pogodzić wolną wolę (bez której nie mogłoby być mowy o sprawiedliwości i odpowiedzialności) z Bożą wszechmocą i wszechwiedzą? Wielu próbowało i podkreślali albo jedno, albo drugie. Ale mniemać, na przykład, że człowiek absolutnie sam z siebie nic uczynić nie może dla swego zbawienia, albo dlatego, że tak jest dogłębnie upadły, że chcąc czy nie chcąc, każdym czynem grzeszy – albo dlatego, że Bóg już z góry określił, kogo zbawi, a kogo potępi, i żadne ludzkie staranie nic w tej sprawie zmienić nie może – tak mniemać, to zamykać w lodowej skrzyni spragnione Boga ludzkie serce. Mniemać zaś z drugiej strony, że własny wysiłek wszystko załatwi, to wysyłać to serce na bezwodną pustynię.
A więc działać musi i Łaska, i wolna wola; obie są konieczne; ale w jakim stopniu? Gdzie jest ich styk? Nikt tego dotąd sensownie nie wyjaśnił, każda próba narysowania tej granicy kończy się błędem.
I nie ma po co próbować. Wierzymy i w sprawiedliwość, i w miłość Boga – i w konieczność łaski, bez której nic uczynić nie możemy (por. J 15,5). Jak to się jedno z drugim godzi, zrozumiemy po śmierci.
Nauka moralna
Zachodzi więc konieczność współpracy z łaską, bo dostać dar to nie wszystko: trzeba go użyć. Nie jak ten leniwy w Księdze Przysłów, który ma przed sobą pełną miskę, a leni się podnieść rękę do ust (por. Prz 19,24). Ani nie tak, jak ci zaproszeni z przypowieści Pana, którzy wzgardzili zaproszeniem, bo mieli inne sprawy na głowie (por. Mt 22,2–5). Współpraca nasza ma dwa aspekty:
a) Modlitwa. Trzeba utrzymywać kontakt z Bogiem, żeby móc z Nim współpracować. Trzeba myśleć do Niego, mówić do Niego, w Jego obecności rozważać te sprawy. Inaczej ani się spostrzeżemy, jak Jego dzieło wyleci nam głowy i co innego nas zajmie. I zamiast skorzystać z zaproszenia na Bożą ucztę, będziemy woleli żuć własne plewy.
b) Uczynki. Nie dość jest mówić: „Panie, Panie” (por. Mt 6,21). Cóż z tego, że się coś językiem docenia, jeśli potem działaniem dowodzimy, żeśmy co innego cenili? Jeśli człowiek nie dąży wszelkimi siłami, żeby łaskę Bożą wykorzystać i dać się jej prowadzić, to dowodzi, że w nią nie bardzo wierzy, albo i wcale. Gdzie nie ma płynących z wiary uczynków, tam nie ma i wiary, choćby ją deklarowano. Gdzie nie ma chęci współpracy z łaską, tam nie ceni się zbawienia; a kto go nie ceni i nie pragnie, ten go nie dostaje. Bo wbrew temu, co się na ogół sądzi, dostajemy zwykle właśnie to, czego chcemy.
Życie monastyczne
Powołanie monastyczne jest łaską. To nie my Bogu robimy łaskę, ale On nam. Jeśli ktoś mniema, że to on Bogu łaskę robi, to zachowuje się dostojnie a chmurnie, i pilnie patrzy, żeby jej nie zrobić za dużo… bo i tak oczekuje wielkiej nagrody. Ten natomiast, kto wie, że to Bóg jemu łaskę robi, przyjmuje tę łaskę z radością i wiernością; a dalszych dóbr oczekuje nie jako zapłaty za swoją hojność, ale dlatego że Bóg go kocha i nie zawiedzie. Zakonnica żyjąca łaską, żyje radością. To nie znaczy, że chodząc, podskakuje. Ani nawet, że nigdy się nie zmartwi. Ale jej smutki mijają, bo ma Łaskę i wie o tym.
Każde zresztą powołanie jest łaską, świeckie też. Bo jest wezwaniem skierowanym do osoby, nie tylko tak w tłum, do ludu. Ale zakonne jest wezwaniem do szczególnej bliskości. Łaska zresztą im większa, tym bywa cięższa: przykładem Maryja. Stąd i życie zakonne bywa trudne. Ale właśnie dlatego jest piękne.
Fragment z najnowszej publikacji s. Małgorzaty Borkowskiej OSB pt. Sześć prawd wiary oraz ich skutki
Przeczytaj koniecznie:
Źródło: ps-po.pl, 30 kwietnia 2018
Autor: mj
Tagi: Jak pogodzić wolną wolę z Bożą wszechmocą i wszechwiedzą