Jak nie sprzedaż, to zalanie?
Treść
Organizacje związkowe z kopalni "Silesia" w Czechowicach-Dziedzicach zawiązały komitet protestacyjno-strajkowy. Zakład został oflagowany. To reakcja związków na unieważnienie przez Kompanię Węglową przetargu na sprzedaż kopalni szkockiej firmie. Dotąd jedyną wymienianą alternatywą dla tego rozwiązania była likwidacja zakładu. Jak podkreślają związkowcy, górnictwo potrzebuje inwestycji, by poszerzać możliwości produkcyjne. Inaczej w najbliższych latach scenariusz z kopalni "Silesia" czeka także inne zakłady. Górnicy szacują, że aby nasz kraj pozostał niezależny od zewnętrznych dostaw węgla, wkrótce będzie potrzeba inwestycji sięgających już nie miliardów, a bilionów złotych. - Ten przetarg był jedyną szansą na funkcjonowanie kopalni, którą Kompania przeznaczyła do likwidacji. Już rok temu inwestor podpisał ze związkami pakiet gwarancji socjalnych korzystny dla załogi. Nie pozwolimy zalać kopalni. Jeżeli zarząd Kompanii sądzi, że będziemy spokojnie patrzeć, jak zalewane są szyby, to się myli - podkreśla Dariusz Dudek, szef kopalnianej "Solidarności". Zaznacza, że ani związki zawodowe, ani inwestor (szkocki Gibson Group) nie otrzymały jakiegokolwiek uzasadnienia takiej decyzji. Dotąd zarząd KW unieważnienie przetargu lakonicznie tłumaczył tym, że inwestor nie spełnił wszystkich wymogów formalnoprawnych. Według związków, opóźnienia proceduralne powstały z winy zarządu KW, który nie przekazał inwestorowi w odpowiednim czasie wszystkich wymaganych materiałów oraz celowo i świadomie utrudniał sfinalizowanie sprzedaży. Związkowcy nie zamierzają się poddawać i planują bronić kopalni. O zbadanie sprawy ma zostać jeszcze dziś poproszona prokuratura. Do tego czasu związkowcy nie chcą mówić o zarzutach wobec działań KW. W rozmowie z nami jednak nie wykluczyli, że jedną z przyczyn unieważnienia przetargu mogło być pojawienie się innego zainteresowanego kopalnią, który nie zdążył stanąć do przetargu obok Szkotów. Grupa Gibson miała zapłacić za "Silesię" 250 mln zł i zainwestować w niej ok. 1 mld złotych. Biorąc udział w przetargu, inwestor przedstawił gwarancje finansowe na 4 mln zł wadium. Kwota ta raczej nie przejdzie na własność Kompanii, mimo iż transakcja nie doszła do skutku. Wcześniej przedstawiciele KW informowali, że alternatywą dla sprzedaży przynoszącego rocznie ponad 30 mln zł strat zakładu jest jego zamknięcie. Według szacunków w udostępnienie tam nowych złóż węgla trzeba byłoby zainwestować ok. 1,3 mld złotych. Na taki wydatek nie stać KW, która woli inwestować w kopalnie, gdzie poniesione nakłady zwrócą się szybciej. Marcin Austyn "Nasz Dziennik" 2008-07-10
Autor: wa