Jak głosowali Polacy za granicą
Treść
Większym zainteresowaniem niż w latach ubiegłych cieszyły się wybory parlamentarne wśród Polaków mieszkających za granicą. Przed ambasadami i konsulatami w Europie i USA ustawiały się długie kolejki wyborców. Nie obyło się wszakże bez incydentów.
W całych Stanach Zjednoczonych do udziału w wyborach do Sejmu i Senatu RP zarejestrowało się ponad 41 tys. Polaków. Już w sobotę o godz. 20.00 czasu lokalnego zakończyło się głosowanie na Wschodnim Wybrzeżu USA oraz w Chicago. Frekwencja była rekordowo wysoka i wyniosła ponad 80 procent. W nowojorskim okręgu wyborczym głosowało około 14 tys. naszych rodaków. 5 tysięcy osób oddało swój głos na Greenpoincie.
Tak wielu Polaków, którzy chcieli spełnić swój obywatelski obowiązek, nie było nigdy wcześniej w Wielkiej Brytanii. Do udziału w wyborach w Wielkiej Brytanii i Irlandii zarejestrowało się łącznie ponad 68 tys. Polaków, z czego blisko 20 tys. w samym Londynie. Wybory w obu krajach odbywały się w 23 obwodowych komisjach wyborczych. Przed Ambasadą Polską, a także Konsulatem Generalnym w Londynie od wczesnych godzin rannych ustawiały się wczoraj kilkusetmetrowe kolejki. Nie obyło się bez incydentu. Przed lokalem wyborczym w ambasadzie rozprowadzano ulotki jednej z kandydujących partii, ale urzędnicy szybko poinstruowali rozdających ulotki, że jest to zabronione przez prawo wyborcze. Nienotowaną dotąd frekwencję obserwowano na Półwyspie Apenińskim. Spośród 30-tysięcznej rzeszy Polaków zamieszkałych w stolicy Włoch do wyborów zapisało się 5 tys. osób, znacznie więcej niż w minionych latach. Wśród głosujących w Rzymie byli m.in. polscy duchowni pracujący w Watykanie. Wysoką frekwencję zanotowano także wśród Polaków w Bułgarii, gdzie wczoraj do godz. 14.30 swój głos oddało 75 proc. spośród 200 osób wpisanych na listę wyborców. Podobnie było w Konsulacie RP w Warnie. W czterech obwodowych komisjach wyborczych: w Moskwie, Petersburgu, Kaliningradzie i Irkucku, mogli głosować Polacy przebywający w Rosji. Frekwencja nie odbiegała tu jednak od tej sprzed dwóch lat.
Mariusz Kamieniecki, PAP
"Nasz Dziennik" 2007-10-22
Autor: wa