Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Ja podpisałem projekt pierwotny

Treść

Z marszałkiem Sejmu Markiem Jurkiem rozmawia Anna Skopinska

Czy propozycja, jaką złożył do komisji nadzwyczajnej ds. zmian w Konstytucji premier Jarosław Kaczyński, jest - jak zapowiadał we wtorek Marek Kuchciński - oficjalnym stanowiskiem Prawa i Sprawiedliwości?
- Nie. To stanowisko premiera wypracowane przez jego prawników. Może służyć budowaniu porozumienia, ale punktem wyjścia jest ten projekt, który podpisali posłowie.

Nie zmienił Pan zatem zdania w kwestii zapisu o ochronie życia?
- Oczywiście, że nie - trzeba wykorzystać wszelkie możliwości wzmocnienia ochrony życia w Konstytucji.

Wszelkie możliwości? Czyli możliwe jest, że komisja wybierze zapis proponowany przez premiera i to on zostanie przedstawiony jako ten wypracowany?
- My nie będziemy wybierać. To nie jest konkurs. Nie piszemy komentarzy do prawa, tylko musimy zbudować koalicję, która wzmocni ochronę życia w Konstytucji, tworząc silniejsze niż dotychczas gwarancje prawne. To jest w tej chwili najważniejsze. Niestety, pierwsze reakcje PO, jak wypowiedź Elżbiety Radziszewskiej w "Rzeczpospolitej", nie są przychylne. Mam jednak nadzieję, że to się zmieni.

Panie Marszałku, minister Przemysław Gosiewski powiedział nam, że wypracowana przez niego propozycja zostawia furtkę dla wprowadzenia kary śmierci. Czy nie byłaby to również furtka dla zwolenników eutanazji?
- Minister Gosiewski, nie biorąc udziału w tych pracach, wyraża tu osobiste poglądy i niepotrzebnie miesza różne sprawy. Prace nad zmianą Konstytucji toczą się w Sejmie i w komisji. Myślę, że oba projekty - i ten pierwotny, i premiera - poprawiają istniejący stan rzeczy. Potwierdzenie w Konstytucji ludzkiej godności dziecka poczętego ma kolosalne znaczenie. Coś, co do tej pory jest poglądem, który wyraża ustawa, staje się zasadą polityki państwa. Pogląd można kwestionować, a konstytucyjną zasadę państwa trzeba przyjąć i zrozumieć.

Według wielu osób, z którymi rozmawialiśmy, w przedstawionej przez premiera propozycji nie ma nic, co wykraczałoby poza istniejące prawo. Jaki element nowego projektu w lepszy sposób chroni życie?
- Jestem sygnatariuszem projektu pierwotnego, ale nie należy lekceważyć zaangażowania premiera. Żaden rząd do tej pory nie zaangażował się tak jasno po stronie prawa do życia, uważano, że to raczej sprawa poglądów wyrażanych w parlamencie. Już to jest wartością. I propozycja premiera zawiera istotne wartości, na przykład chroniąc - konstytucyjnie i w konsekwencji moralnie - istniejące instrumenty ochrony życia i zachęcając władze publiczne do szukania nowych. A przecież zasada ochrony życia od poczęcia jest ciągle podważana i kwestionowana - już to jest dostatecznym uzasadnieniem konieczności jej ochrony konstytucyjnej. Oczywiście, trzeba zbudować konstytucyjną większość, która projekt wypracowany w Sejmie uczyni prawem.

Czy taka większość się znajdzie?
- To jest zadanie posłów komisji, których staram się na bieżąco wspierać. Prowadziłem bardzo wiele rozmów w tej sprawie, również z posłami PO. Jednak moim zdaniem, wszyscy, którzy się w obronę życia angażują, powinni przede wszystkim oddziaływać na posłów niezdecydowanych, bo tak naprawdę to oni zadecydują. Normy "Evangelium vitae" są jednoznaczne: w niczym nie można się cofnąć, ale trzeba wykorzystywać każdą szansę, która pozwoli pójść do przodu - w celu rozszerzenia albo umocnienia prawa do życia.

Komisja w tej chwili wypracowuje swoją propozycję. Kiedy w takim razie może odbyć się głosowanie nad zmianą w Konstytucji?
- Rozmawiałem w tym tygodniu z prezydium komisji, która do tej pory pracowała zbyt wolno. Ustaliliśmy 6 lutego jako datę zamknięcia prac komisji, datę przedłożenia sprawozdania; aby 13 lutego w tej sprawie odbyło się drugie czytanie.

W momencie rozpoczęcia debaty w parlamencie list na Pana ręce skierował ks. abp Józef Michalik. Wyraził w nim stanowisko Episkopatu Polski. Czy w związku z nową propozycją były bądź będą konsultacje z Kościołem?
- Na pewno. Wiem, że premier rozmawiał z arcybiskupem Michalikiem. W Sejmie też były takie konsultacje. Jednak ani Kościół nie traktuje tej ustawy jako ustawy na swoje zamówienie, ani my nie piszemy jej dla wyrażenia naszych przekonań światopoglądowych. Ona powstaje w celu ochrony konkretnego dobra, któremu te przekonania służą: obrony życia ludzkiego, która jest obowiązkiem ludzkiej solidarności. Kościół to bardzo wspiera i myślę, że stanowisko ks. abp. Michalika niezmiernie jasno pokazało, jak ważne z punktu widzenia katolickiego sumienia jest to, żeby w tej sprawie być zaangażowanym i zrobić wszystko, aby osiągnąć pozytywny wynik.

Jak w takim razie przekonałby Pan tych, którzy w sprawie poparcia ochrony życia się wahają?
- Tu chodzi o to, czy potwierdzamy prawo do życia jako prawo człowieka, czy nie. W Ameryce do wojny secesyjnej uważano, że problem ludzkich praw niewolników wynika nie z ich godności, ale z poglądów abolicjonistów. Dziś u nas jest ten sam problem. Prawo do życia to nie postulat światopoglądu, ale przyrodzone prawo, które jako takie musi mieć niedwuznaczne gwarancje konstytucyjne. Uznanie ludzkiej godności człowieka od poczęcia owocować będzie uznaniem nienaruszalności jego życia, ale również zobowiązaniami państwa w dziedzinie edukacji, polityki społecznej, prawa cywilnego.

Jakie są gwarancje, że ochrona życia od momentu poczęcia, jeśli zostanie wprowadzona, nie zostanie potem zmieniona?
- Właśnie po to należy ją wpisać do Konstytucji. To jest najbardziej wyraźne zapisanie woli narodu, najbardziej wyraźne potwierdzenie wartości uznawanych przez naród. Konstytucja gwarantuje właściwe ustawodawstwo. I wskazując wartości niepodważalne - gwarantuje pokój społeczny.

Kilka dni temu wiceprzewodniczący klubu PiS powiedział nam, że w tej sprawie najprawdopodobniej nie będzie dyscypliny klubowej. Czy według Pana PiS powinno zagłosować za nowelizacją?
- W moim przekonaniu w tej sprawie powinna być dyscyplina w końcowym głosowaniu. Jeśli końcowe głosowanie będzie gwarantować postęp w sprawie ochrony życia, jeśli będzie spełniać kryteria sprawiedliwości i etyki katolickiej, którą my jako PiS uznajemy za normatywną, to oczywiście powinniśmy głosować jednomyślnie i solidarnie.

Będzie Pan rozmawiał o tym z prezydium klubu?
- Tak. Nie wolno nadużywać dyscypliny, ale jeśli sprawa jest moralnie oczywista, to tej formy trzeba użyć.

Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2007-01-15

Autor: wa