Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Izrael zaciska pierścień wokół Gazy

Treść

Izraelska armia mimo apeli międzynarodowej społeczności o przerwanie ofensywy systematycznie posuwa się w głąb Strefy Gazy. Lotnictwo drugą noc z rzędu kontynuowało bombardowania. Do najcięższych walk doszło w okolicach miejscowości Tel Hawa, na południe od miasta Gaza. Odgłosy walki słychać było również na północy, w Beth Lahija.

Izraelskie czołgi wspierane przez lotnictwo zajęły południowe przedmieścia Strefy Gazy. Najcięższe walki stoczono w okolicach miejscowości Tel Hawa oraz Beth Lahija. Izraelska armia, która wkroczyła do południowych i wschodnich przedmieść miasta Gaza, poinformowała, że przez całą noc siłom powietrznym udało się zbombardować około 60 celów. - Zaciskamy pierścień otaczający Gazę - powiedział w rozmowie z AFP dowodzący operacją wojsk izraelskich na tym terenie generał Ejal Eisenberg.
- Wojska izraelskie zadały zasadniczy cios palestyńskiemu Hamasowi, jednakże będą kontynuować ofensywę w Strefie Gazy, by osiągnąć dalsze cele - zakomunikował wczoraj w Jerozolimie szef sztabu armii izraelskiej generał Gabi Aszkenazi na posiedzeniu parlamentarnej komisji spraw zagranicznych i wojskowych. Z kolei premier Izraela Ehud Olmert zagroził, że w rządzący w Strefie Hamas uderzy "żelazna pięść", jeżeli nie przyjmie on proponowanych przez Izrael warunków rozejmu.
Strona izraelska poinformowała, że stacjonujące na granicy z Jordanią oddziały zostały ostrzelane. Nie było ani rannych, ani ofiar w ludziach. - Oddziały zostały ostrzelane z jordańskiej strony granicy. Nie wiadomo jednak, kto strzelał - powiedział rzecznik prasowy izraelskiej armii. Rząd Jordanii kategorycznie zaprzeczył, jakoby izraelski patrol wojskowy został ostrzelany z terytorium tego kraju. "Informacja, jakoby strzały padły z jordańskiej strony granicy, jest absolutnie pozbawiona podstaw" - podano w oświadczeniu rządowym.

Misja z góry skazana na porażkę?
Sekretarz generalny ONZ Ban Ki-moon wyraził swoje głębokie oburzenie faktem, że apele o zawieszenie broni pozostają bez echa. Poinformował przy tym, iż planuje podjęcie stosownych kroków dyplomatycznych, aby zmusić obie strony do zaprzestania działań militarnych: Izrael do przerwania ofensywy, a Hamas do wstrzymania ostrzału rakietowego. - W Gazie zostały zniszczone fundamenty społeczeństwa: domy mieszkalne, cywilna infrastruktura, budynki zdrowia publicznego i szkoły - powiedział Ban Ki-moon podczas specjalnie zwołanej konferencji w Nowym Jorku.
Dzisiaj sekretarz generalny ONZ uda się z misją na Bliski Wschód. W planie wizyty znajdują się: Izrael, Syria, Autonomia Palestyńska, Egipt, Jordania, Turcja, Liban i Kuwejt. Eksperci są jednak zgodni, że do momentu ogłoszenia wyników wyborów parlamentarnych w Izraelu jakiekolwiek zawieszenie broni nie będzie możliwe.
Tymczasem przebywający w Gazie jeden z liderów Hamasu Ismail Hanija oświadczył, że Izrael nie odniesie zwycięstwa w tej wojnie. - Ta krew, która została przelana, nigdy nie zostanie zmarnotrawiona, to ona da nam zwycięstwo - powiedział. Również Khaled Meshaal, przebywający na uchodźstwie przywódca Hamasu, oświadczył, że oporu bojowników nie uda się złamać "mimo głębokich ran, wielkiego bólu, masakr, zniszczeń, restrykcji i masowych mordów".
Paradoksalnie, chociaż celem rządu w Tel Awiwie jest osłabienie Hamasu, może się okazać, że operacja "Płynny ołów" nie tylko zintegruje Palestyńczyków, ale doprowadzi do sytuacji, że kolejne wybory prezydenckie w Palestynie wygra kandydat wywodzący się właśnie z tego ugrupowania. Układ polityczny w Palestynie po zakończeniu prezydentury Mahmuda Abbasa jest niezwykle trudny. - Umiarkowana partia Fatah znajduje się w zasadzie w sytuacji bez wyjścia, ponieważ ani nie jest w stanie walczyć ramię w ramię z Hamasem, ani wystąpić otwarcie przeciw niemu - ocenił w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" prof. dr hab. Janusz Danecki, arabista z Uniwersytetu Warszawskiego. - Fatah znalazła się w sytuacji patowej - skonstatował. Rzecznik prasowy Fatah Jamal Nazzal odmówił komentarza w tej sprawie.

Cywile cierpią najbardziej
Nadal brakuje podstawowych produktów, w tym przede wszystkim żywności, paliwa i leków. Wprawdzie wczoraj do Strefy Gazy wpuszczono ciężarówki z pomocą humanitarną, jednakże działań zbrojnych nie przerwano. W Strefie Gazy w ciągu ostatnich dwóch dni swoje domy opuściło setki rodzin - łącznie, jak podaje Międzynarodowy Czerwony Krzyż (MCK), około 28 tys. osób. Przebywają oni w tymczasowych obozach dla uchodźców, urządzonych w budynkach należących do UNWRA. Ludność stara się nie opuszczać murów schronienia. Jeżeli nawet ktoś odważy się udać po zapasy żywności do najbliższego sklepu, to jej ceny są dumpingowe. - Półki świecą pustkami, a ceny są horrendalne - relacjonował szef znajdującego się w Gazie oddziału MCK Antoine Grand.
Anna Wiejak
"Nasz Dziennik" 2009-01-14

Autor: wa