Izrael szykuje się do inwazji lądowej
Treść
W siódmym dniu prowadzonych przez Izrael nalotów na palestyńską Strefę Gazy bomby spadły na należące do Hamasu obiekty. Śmierć poniósł jeden z głównych przywódców Hamasu - Sheikh Nizar Rayyan. Niektórzy obawiają się, że intensyfikacja bombardowań stanowi wstęp do ewentualnej inwazji lądowej. Izraelskie wojska z ciężkim sprzętem nadal stoją w gotowości bojowej. Piątek w Strefie Gazy został ogłoszony przez liderów Hamasu "dniem gniewu". Doszło do licznych manifestacji i starć ze wzmocnionymi oddziałami izraelskiej policji.
Izraelskie wojsko wczoraj rano zbombardowało w Gazie ok. 20 obiektów, łącznie z meczetem. Bomby spadły m.in. na tunele przebiegające pod granicą z Egiptem, którymi Hamas przerzucał zaopatrzenie i broń. Jak podają przebywający w Strefie Gazy korespondenci BBC, Izraelczycy zniszczyli przynajmniej 10 domów należących do członków palestyńskiej organizacji.
Możliwe, że naloty, które od dwóch dni uległy znaczącej intensyfikacji, stanowią wstęp do inwazji lądowej, do której izraelskie siły zbrojne od dawna są już przygotowane. Izraelska armia, czołgi i transportery opancerzone stoją w gotowości bojowej. Zdaniem niektórych obserwatorów, dowództwo chce jednak najpierw oczyścić teren z ewentualnych pól minowych oraz innych przeszkód i dopiero wtedy rozpocząć lądową ofensywę.
Od soboty w izraelskich bombardowaniach zginęło ponad 428 osób, w tym - zgodnie z informacjami podanymi przez przedstawicieli Organizacji Narodów Zjednoczonych - co najmniej 100 cywili. Około 2100 osób zostało rannych. Według miejscowych służb medycznych, we wczorajszym nalocie na południową część Strefy Gazy zginęło troje palestyńskich dzieci. Większość ulic w Strefie Gazy jest brudna, wyludniona i zniszczona przez izraelskie bomby. W samym Jabaliya zginęły wczoraj co najmniej dwie osoby.
Śmierć poniósł również Sheikh Nizar Rayyan, jeden z przywódców organizacji Hamas, razem ze swoimi czterema żonami i dziesięciorgiem dzieci. - Krew Sheikha Nizara Rayana oraz krew innych męczenników nigdy nie zostanie zmarnowana, a nieprzyjaciel zapłaci wysoką cenę za popełnione zbrodnie - oświadczył jeden z wyższych rangą członków Hamasu Ayman Taha. W pogrzebie Rayana wzięły udział tysiące zwolenników Hamasu. Wszystko wskazuje na to, że rozpoczęta właśnie wojna będzie jedną z najkrwawszych w dziejach izraelsko-palestyńskiego konfliktu. Obydwie strony ignorują międzynarodowe apele o zawieszenie broni.
Cudzoziemcy mogą wyjeżdżać
Wprawdzie posiadającym zagraniczne paszporty Izrael zezwolił na opuszczenie Strefy Gazy, a ministerstwa spraw zagranicznych poszczególnych krajów organizują ewakuację swoich obywateli, jednakże nie wszyscy decydują się na ten krok, obawiając się o pozostawiony dobytek. - Sytuacja jest bardzo zła. Boimy się o swoje dzieci - powiedziała w rozmowie z Agencją Reutera pochodząca z Mołdowy Ilona Hamdiya, która wyszła za mąż za Palestyńczyka. Strefę Gazy może opuścić 350-450 osób. Przy przekraczaniu granicy z Izraelem cudzoziemcy są poddawani szczegółowej kontroli, czy nie przewożą żadnych ładunków wybuchowych. Władze Izraela obawiają się samobójczych ataków. Z zezwolenia na ewakuację skorzystali przede wszystkim obywatele Europy Wschodniej.
Nawołują do "dnia gniewu"
Liderzy Hamasu, po siedmiu dniach od rozpoczęcia izraelskiej agresji na Strefę Gazy, wezwali Palestyńczyków do obchodów "dnia gniewu". Ze względu na zapowiadane przez Hamas protesty przeciwko izraelskim działaniom na terytorium Gazy izraelska policja obstawiła całą wschodnią część Jerozolimy. Władze w znaczący sposób ograniczyły możliwość poruszania się Palestyńczyków na Zachodnim Brzegu Jordanu.
W Ramalli, siedzibie władz Autonomii Palestyńskiej na Zachodnim Brzegu Jordanu, przeciwko izraelskim atakom protestowały tysiące Palestyńczyków. - Jesteśmy gotowi poświęcić nasze dusze i naszą krew dla Gazy - skandowali, wykrzykując jednocześnie hasła poparcia dla Hamasu oraz apelując do szefa hamasowskiego rządu w Strefie Gazy Ismaila Hanije, by "uderzył w Tel Awiw". W trakcie manifestacji doszło do starć z izraelską policją.
Klęska humanitarna
Sytuacja na terytorium Strefy Gazy jest dramatyczna. Wprawdzie Izrael zezwala na wjazd ciężarówek z pomocą humanitarną, jednakże pomoc ta jest niewystarczająca i coraz skromniejsza. Brakuje podstawowych artykułów, w tym przede wszystkim żywności, paliwa i leków. Szpitale zgłaszają braki w zaopatrzeniu w podstawowe medykamenty, informując jednocześnie, że m.in. z tego powodu nie są w stanie zająć się w sposób właściwy rannymi. O kryzysie humanitarnym w Strefie Gazy informują, oprócz źródeł palestyńskich, również przedstawiciele Organizacji Narodów Zjednoczonych. Tymczasem - paradoksalnie - zdaniem władz w Tel Awiwie, dostarczana pomoc jest wystarczająca.
Jednocześnie w Izraelu trwa zmasowana antypalestyńska propaganda. Niemalże wszystkie izraelskie dzienniki opublikowały wyniki sondaży, które wskazują, że większość obywateli popiera prowadzoną w Strefie Gazy agresję. Jak donosi prasa, silny wzrost poparcia nieoczekiwanie odnotował lider Partii Pracy i minister obrony w obecnym rządzie Izraela Ehud Barak. Dla przypomnienia, pół roku wcześniej, w trakcie amerykańskich bezskutecznych prób przywrócenia pokoju na Bliskim Wschodzie, zdecydowana większość mieszkańców Izraela opowiadała się za zwróceniem Palestyńczykom ziem zagarniętych w 1967 r. i wypracowaniem rozsądnego modus vivendi.
Anna Wiejak
"Nasz Dziennik" 2009-01-03
Izraelskie wojsko wczoraj rano zbombardowało w Gazie ok. 20 obiektów, łącznie z meczetem. Bomby spadły m.in. na tunele przebiegające pod granicą z Egiptem, którymi Hamas przerzucał zaopatrzenie i broń. Jak podają przebywający w Strefie Gazy korespondenci BBC, Izraelczycy zniszczyli przynajmniej 10 domów należących do członków palestyńskiej organizacji.
Możliwe, że naloty, które od dwóch dni uległy znaczącej intensyfikacji, stanowią wstęp do inwazji lądowej, do której izraelskie siły zbrojne od dawna są już przygotowane. Izraelska armia, czołgi i transportery opancerzone stoją w gotowości bojowej. Zdaniem niektórych obserwatorów, dowództwo chce jednak najpierw oczyścić teren z ewentualnych pól minowych oraz innych przeszkód i dopiero wtedy rozpocząć lądową ofensywę.
Od soboty w izraelskich bombardowaniach zginęło ponad 428 osób, w tym - zgodnie z informacjami podanymi przez przedstawicieli Organizacji Narodów Zjednoczonych - co najmniej 100 cywili. Około 2100 osób zostało rannych. Według miejscowych służb medycznych, we wczorajszym nalocie na południową część Strefy Gazy zginęło troje palestyńskich dzieci. Większość ulic w Strefie Gazy jest brudna, wyludniona i zniszczona przez izraelskie bomby. W samym Jabaliya zginęły wczoraj co najmniej dwie osoby.
Śmierć poniósł również Sheikh Nizar Rayyan, jeden z przywódców organizacji Hamas, razem ze swoimi czterema żonami i dziesięciorgiem dzieci. - Krew Sheikha Nizara Rayana oraz krew innych męczenników nigdy nie zostanie zmarnowana, a nieprzyjaciel zapłaci wysoką cenę za popełnione zbrodnie - oświadczył jeden z wyższych rangą członków Hamasu Ayman Taha. W pogrzebie Rayana wzięły udział tysiące zwolenników Hamasu. Wszystko wskazuje na to, że rozpoczęta właśnie wojna będzie jedną z najkrwawszych w dziejach izraelsko-palestyńskiego konfliktu. Obydwie strony ignorują międzynarodowe apele o zawieszenie broni.
Cudzoziemcy mogą wyjeżdżać
Wprawdzie posiadającym zagraniczne paszporty Izrael zezwolił na opuszczenie Strefy Gazy, a ministerstwa spraw zagranicznych poszczególnych krajów organizują ewakuację swoich obywateli, jednakże nie wszyscy decydują się na ten krok, obawiając się o pozostawiony dobytek. - Sytuacja jest bardzo zła. Boimy się o swoje dzieci - powiedziała w rozmowie z Agencją Reutera pochodząca z Mołdowy Ilona Hamdiya, która wyszła za mąż za Palestyńczyka. Strefę Gazy może opuścić 350-450 osób. Przy przekraczaniu granicy z Izraelem cudzoziemcy są poddawani szczegółowej kontroli, czy nie przewożą żadnych ładunków wybuchowych. Władze Izraela obawiają się samobójczych ataków. Z zezwolenia na ewakuację skorzystali przede wszystkim obywatele Europy Wschodniej.
Nawołują do "dnia gniewu"
Liderzy Hamasu, po siedmiu dniach od rozpoczęcia izraelskiej agresji na Strefę Gazy, wezwali Palestyńczyków do obchodów "dnia gniewu". Ze względu na zapowiadane przez Hamas protesty przeciwko izraelskim działaniom na terytorium Gazy izraelska policja obstawiła całą wschodnią część Jerozolimy. Władze w znaczący sposób ograniczyły możliwość poruszania się Palestyńczyków na Zachodnim Brzegu Jordanu.
W Ramalli, siedzibie władz Autonomii Palestyńskiej na Zachodnim Brzegu Jordanu, przeciwko izraelskim atakom protestowały tysiące Palestyńczyków. - Jesteśmy gotowi poświęcić nasze dusze i naszą krew dla Gazy - skandowali, wykrzykując jednocześnie hasła poparcia dla Hamasu oraz apelując do szefa hamasowskiego rządu w Strefie Gazy Ismaila Hanije, by "uderzył w Tel Awiw". W trakcie manifestacji doszło do starć z izraelską policją.
Klęska humanitarna
Sytuacja na terytorium Strefy Gazy jest dramatyczna. Wprawdzie Izrael zezwala na wjazd ciężarówek z pomocą humanitarną, jednakże pomoc ta jest niewystarczająca i coraz skromniejsza. Brakuje podstawowych artykułów, w tym przede wszystkim żywności, paliwa i leków. Szpitale zgłaszają braki w zaopatrzeniu w podstawowe medykamenty, informując jednocześnie, że m.in. z tego powodu nie są w stanie zająć się w sposób właściwy rannymi. O kryzysie humanitarnym w Strefie Gazy informują, oprócz źródeł palestyńskich, również przedstawiciele Organizacji Narodów Zjednoczonych. Tymczasem - paradoksalnie - zdaniem władz w Tel Awiwie, dostarczana pomoc jest wystarczająca.
Jednocześnie w Izraelu trwa zmasowana antypalestyńska propaganda. Niemalże wszystkie izraelskie dzienniki opublikowały wyniki sondaży, które wskazują, że większość obywateli popiera prowadzoną w Strefie Gazy agresję. Jak donosi prasa, silny wzrost poparcia nieoczekiwanie odnotował lider Partii Pracy i minister obrony w obecnym rządzie Izraela Ehud Barak. Dla przypomnienia, pół roku wcześniej, w trakcie amerykańskich bezskutecznych prób przywrócenia pokoju na Bliskim Wschodzie, zdecydowana większość mieszkańców Izraela opowiadała się za zwróceniem Palestyńczykom ziem zagarniętych w 1967 r. i wypracowaniem rozsądnego modus vivendi.
Anna Wiejak
"Nasz Dziennik" 2009-01-03
Autor: wa