Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Izrael straszy czy uderzy na Iran?

Treść

Premier Izraela Ariel Szaron miał wydać rozkaz postawienia armii w stan podwyższonej gotowości bojowej, aby zaatakować z powietrza jądrowe obiekty Iranu. Według brytyjskiej prasy, uderzenie izraelskiego lotnictwa miałoby nastąpić w marcu przyszłego roku, po ogłoszeniu kolejnego raportu Mohammeda El-Baradei, szefa Międzynarodowej Agencji Energetyki Atomowej (MAEA), na temat stanu programu jądrowego Iranu. Izrael oficjalnie odrzuca te informacje, jednak rosyjscy specjaliści pracujący w Iranie obawiają się o swoje bezpieczeństwo. El-Baradei odebrał w sobotę w Oslo Pokojową Nagrodę Nobla.
Źródła wojskowe Izraela miały uznać właśnie koniec marca za "nieodwracalny punkt". Po tym czasie Iran będzie miał techniczną możliwość wzbogacenia uranu w ilości wystarczającej do stworzenia głowicy jądrowej. Według tych samych informatorów, pierwszą bombę atomową Teheran byłby w stanie zbudować za 2-4 lata. "Napięte terminy, w ramach których przygotowywana jest operacja, podyktowane są częściowo rosnącą gotowością bojową Iranu" - napisał w niedzielę "Sunday Times".
Ważną rolę w opisywanych przez brytyjską gazetę planach Izraela ma rozwijająca się współpraca wojskowa Teheranu z Moskwą. Również wystrzelenie w tym roku irańskiego satelity "Sinach-1", który może wykonywać zadania szpiegowskie, wywołało zdenerwowanie w izraelskim sztabie generalnym. Niepokój Tel Awiwu dodatkowo wzmogła zapowiedź dostarczenia Iranowi rosyjskich przeciwlotniczych systemów rakietowych "TOR-M1", zdolnych do zestrzeliwania rakiet i samolotów.
W ataku na irańskie obiekty jądrowe miałby wziąć udział 261. oddział specjalny (odpowiednik brytyjskiego SAS) i myśliwce F-15 I (z 69. eskadry), które są zdolne do osiągnięcia terytorium Iranu i powrotu do Izraela bez uzupełnienia paliwa. Kilka dni wcześniej na bezpośrednie pytanie dziennikarza skierowane do szefa sztabu generalnego Izraela, jak daleko byłby on w stanie posunąć się w walce przeciwko irańskiemu programowi jądrowemu, Dan Chałuc udzielił precyzyjnej odpowiedzi: "na 2000 kilometrów". "Sunday Times" pisze, że Chałuc jeszcze w ubiegłym tygodniu otrzymał rozkaz wprowadzenia w stan najwyższej gotowości bojowej wojska.
Przed możliwością izraelskiego ataku na cele w Iranie wielokrotnie ostrzegali międzynarodowi eksperci i wielu polityków w Izraelu. Poważni analitycy zwracają uwagę, że dla Tel Awiwu będzie to bardzo trudna decyzja. W razie ewentualnej napaści Izrael narazi się na niebezpieczeństwo ataku odwetowego i jednoczesnego potępienia ze strony społeczności międzynarodowej. Nawet izraelscy publicyści liczą się z możliwością wywołania w ten sposób konfliktu ze światem islamskim na skalę światową. Wojskowi eksperci zwracają także uwagę, że Tel Awiw nie dysponuje wystarczającym zapleczem logistycznym do przeprowadzenia w pełni skutecznego zniszczenia dobrze zabezpieczonych irańskich instalacji nuklearnych. Izrael nie posiada własnego lotniskowca, dzięki któremu mógłby przedłużyć nalot myśliwców, ani też możliwości przerzucenia na miejsca akcji jednostek, które zniszczyłyby to, czego nie udałoby się zniszczyć lotnictwu.
Nie jest wykluczone, że przeciek informacji z izraelskich źródeł wojskowych, na które powołuje się brytyjski dziennik, jest "kontrolowany", aby zastraszyć Teheran możliwością "wojskowego rozwiązania" problemu. W związku z tym nieprzypadkowo, jak się wydaje, izraelscy anonimowi informatorzy podali również, że jest im znane położenie również tych irańskich obiektów jądrowych, o których nie wspominają raporty MAEA.
W niedzielę przedstawiciel ministerstwa obrony Izraela w wypowiedzi dla rozgłośni Kol Israel (Głos Izraela) oficjalnie zaprzeczył doniesieniom "Sunday Timesa", uznając je za "wymyślone i nierealistyczne". Mimo to groźba izraelskiego ataku na Iran zaniepokoiła Rosjan. Wczorajsza "Niezawisimaja Gazieta" na serio potraktowała doniesienia brytyjskiego dziennika, eksponując je już w tytule publikacji: "Izrael jest gotów uderzyć w Rosjan w Iranie". Rosyjski dziennik zwraca uwagę, że "tysiące rosyjskich specjalistów i biznesmenów mogą się stać ofiarami ataku wojsk lotniczych Izraela, jeżeli do marca tego roku nie ewakuują się z Iranu". Gazeta zwróciła się nawet do anonimowego informatora w izraelskim MSZ z pytaniem, jakie jest zagrożenie dla pracujących w Iranie Rosjan. - Kontakty z rosyjskimi przedstawicielami na poziomie dyplomatycznym są realizowane na stałej podstawie - tłumaczył enigmatycznie rosyjskiej gazecie izraelski rozmówca, dodając, że jego kraj "nie zamierza podważać bezpieczeństwa obywateli FR".
Wprawdzie rosyjski dziennik powątpiewa, przynajmniej na razie, w atak Izraela na Iran, ponieważ groziłoby to m.in. "ostrym pogorszeniem się stosunków z mocarstwami światowymi, w tym z Rosją", to jednak - ocenia, że "możliwości wojskowego scenariusza w pełni wykluczyć nie można".
Światowi komentatorzy nie wykluczają więc żadnego wariantu. W przeszłości Izrael kilkakrotnie dawał dowody tego, że w obronie swoich interesów potrafi postawić cały świat na krawędzi wojny nuklearnej, jak to miało miejsce w czasie tzw. wojny Jom Kippur w 1973 r. "Żeby zneutralizować 'zagrożenie irańskie', jak wielokrotnie powtarzali urzędnicy izraelscy, należy ocenić wszystkie możliwe warianty, w tym również wojskowy" - zauważyła wczorajsza "La Repubblica", komentując doniesienia "Sunday Timesa". "Operacja podobna do tej, jaką opisał brytyjski dziennik, wydaje się w większym stopniu wyobrażaną niż realną. Ma się rozumieć na razie" - ocenia włoska gazeta.
Waldemar Moszkowski

"Nasz Dziennik" 2005-12-13

Autor: ab