Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Izrael prowadzi ofensywę mimo rezolucji ONZ

Treść

Prezydentura Mahmouda Abbasa dobiegła wczoraj końca. Jeżeli wybory nie zostaną szybko przeprowadzone, Autonomii Palestyńskiej może grozić anarchia. Mimo przegłosowania przez Radę Bezpieczeństwa ONZ rezolucji wzywającej Izrael do wycofania wojsk ze Strefy Gazy minister spraw zagranicznych tego kraju Cipi Liwni zapowiedziała kontynuację działań zbrojnych. Jednym z ich celów może być ingerencja w sytuację na politycznej scenie Autonomii. Izrael nadal motywuje atak koniecznością "obrony" swoich obywateli. Tylko w wyniku wczorajszych ataków zginęło co najmniej 10 Palestyńczyków. Łączna liczba ofiar operacji "Płynny ołów" wzrosła do 783. ONZ oskarżyła Izrael o zbombardowanie na początku tygodnia budynku w Gazie, w którym wcześniej żołnierze zgromadzili 110 cywilów.

Rada Bezpieczeństwa ONZ przyjęła zeszłej nocy rezolucję wzywającą Izrael do natychmiastowego przerwania wymiany ognia, wycofania wojsk z terytorium Gazy oraz umożliwienia organizacjom humanitarnym dostarczenia pomocy w postaci żywności, paliwa i leków. W dokumencie wezwała także do zintensyfikowania międzynarodowych starań w celu zapobiegania szmuglowaniu broni i amunicji. Za przyjęciem rezolucji nr 1860 opowiedziało się 14 państw - Stany Zjednoczone po wielokrotnych konsultacjach z Izraelem wstrzymały się od głosu. Amerykańska sekretarz stanu Condoleezza Rice powiedziała, że USA zamierzały wprawdzie poczekać na rezultaty egipskiej inicjatywy pokojowej, jednakże pozwoliły na przegłosowanie rezolucji, ponieważ "stanowi ona krok w dobrą stronę". W jej opinii, amerykańskie weto byłoby gwoździem do trumny tej inicjatywy.
Wcześniej proponowano, by w sprawie izraelsko-palestyńskiego konfliktu przyjąć jedynie oświadczenie, jednakże pod naciskiem krajów arabskich przegłosowano dokument wiążący z prawnego punktu widzenia.
Po przyjęciu przez Radę Bezpieczeństwa ONZ rezolucji o wycofaniu wojsk i zaprzestaniu ofensywy izraelska minister spraw zagranicznych Cipi Liwni oświadczyła, że jej kraj będzie kontynuował ofensywę. Również premier Izraela Ehud Olmert informował wczoraj, że armia będzie bronić Izraelczyków. Podkreślał, iż rezolucja Rady Bezpieczeństwa ONZ jest "niewykonalna" ze względu na trwający ostrzał rakietowy.
Strona izraelska dotrzymała słowa. W ciągu nocy, a później i dnia obiektem izraelskich ataków stało się ponad 50 celów. Wczoraj rano izraelskie samoloty dokonały kolejnych nalotów na Strefę Gazy. Przedstawiciele Hamasu poinformowali, że jedna z bomb uderzyła w pięciokondygnacyjny budynek mieszkalny w mieście Gaza. Dokładna liczba ofiar czwartkowo-piątkowych działań Izraela nie jest znana. Wiadomo jedynie, że jest wśród nich Ukrainka i jej dziecko.
Jak podaje w oficjalnym oświadczeniu Rada Bezpieczeństwa ONZ, w wyniku izraelskiej operacji "Płynny ołów" zginęło dotychczas 758 osób, w tym 257 dzieci i 56 kobiet. Rannych zostało ponad 3100 Palestyńczyków, w tym 1080 dzieci i 452 kobiety. Przedstawiciele Hamasu podali dzień później, że liczba ofiar śmiertelnych wzrosła do 783. ONZ oskarżyła Izrael o zbombardowanie na początku tygodnia budynku w Gazie, w którym wcześniej zgromadzono 110 cywilów, z których 30 zginęło na miejscu. Wszystko zatem wskazuje na to, iż dokładna liczba ofiar jeszcze przez długi czas pozostanie nieustalona.
- Następstwem niestosowania rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ jest możliwość późniejszego nałożenia sankcji na dany kraj. W wypadku Izraela nie wydaje mi się, że możliwa jest np. interwencja militarna, choć społeczność międzynarodowa w RB dysponuje takim narzędziem. Lecz wydaje mi się, że nie sięgnie po nie z dwóch powodów, po pierwsze, wymagałoby to osobnej rezolucji, a przede wszystkim nie ma chętnych do podjęcia takiego kroku - uważa prof. Artur Nowak-Far, specjalista od prawa międzynarodowego ze Szkoły Głównej Handlowej.
Ostatni dzień Abbasa
Prezydentura Mahmouda Abbasa dobiegła wczoraj końca, w obecnej sytuacji nie sposób jednak przeprowadzić wyborów w Autonomii Palestyńskiej. Brak przywódcy z pewnością wykorzystają władze w Tel Awiwie, które będą usiłowały wpłynąć na sytuację polityczną w Palestynie. Wszystko przy tym wskazuje na to, że najwygodniejsze dla Izraela byłoby utrzymywanie stanu względnej anarchii, ponieważ jedynie wtedy będzie mógł skutecznie rozgrywać jedną partię przeciwko drugiej. - W tej chwili dla Izraela spacyfikowany Zachodni Brzeg jest bardziej wygodny niż pod jednolitym kierownictwem, więc z pewnością Izrael wykorzysta sytuację - stwierdził w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" dr hab. Adam Bieniek z Instytutu Filologii Orientalnej Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jego zdaniem, Mahmoud Abbas, chociaż ugodowy, w oczach izraelskich przywódców pozostaje zbyt mało ugodowy, aby umożliwić Izraelowi realizację celów politycznych. - Izrael wymarzył sobie, że Autonomia stanie się sposobem na spacyfikowanie, żeby nie powiedzieć: gettoizację, Palestyńczyków - skonstatował Bieniek.
Mahmoud Abbas zgadza się na rozwiązanie konfliktu w postaci powstania dwóch niezależnych państw: Izraela i Palestyny. Również ze strony Izraela pojawiają się głosy, że powstanie państwa palestyńskiego umożliwiłoby skuteczniejsze prowadzenie polityki, jednakże nic nie wskazuje na to, aby takie państwo powstało. - Przesłanki ku temu są wątłe - ocenił dr hab. Adam Bieniek. - Bez nacisków zewnętrznych będzie to po prostu niemożliwe, tych jednak nie należy się spodziewać - dodał.
Wysoki rangą egipski duchowny wezwał wczoraj muzułmanów z całego świata do masowych demonstracji przeciwko izraelskiej agresji. Yusuf
al-Qaradawi, stojący na czele Unii Islamskich Szkolarzy, oświadczył, że piątkowe modły będą wyrazem solidarności z narodem palestyńskim. "Dzień gniewu" zapowiedziano również w Jerozolimie, dokąd strona izraelska wysłała wzmocnione oddziały policji w liczbie 3 tys. funkcjonariuszy.
- Zaangażowaliśmy w Jerozolimie Wschodniej [arabskiej] tysiące ludzi, by zapewnić bezpieczeństwo miasta - poinformował w rozmowie z AFP szef izraelskiej policji Micky Rosenfeld. Zapowiedział, że na teren tej części miasta wstęp będą mieli jedynie Palestyńczycy posiadający izraelski dowód tożsamości w wieku powyżej 55 lat i kobiety powyżej 50. roku życia. - Izraelczycy całkowicie ignorują prawa Palestyńczyków, jednostronnie wprowadzają takie prawa - ocenił Adam Bieniek.
Jednocześnie terytorium Zachodniego Brzegu Jordanu zostanie na 48 godzin całkowicie zamknięte, aby uniemożliwić napływ manifestantów do wschodniej części Jerozolimy.
Międzynarodowy Czerwony Krzyż wydał komunikat informujący o dokonywanych przez izraelską armię zbrodniach i w ostrych słowach upomniał ten kraj za uniemożliwianie lub utrudnianie karetkom pogotowia wywożenia rannych z terenów walk w Strefie Gazy. Światową opinię publiczną zszokowało odnalezienie czworga umierających z głodu palestyńskich dzieci przy ciele zabitej matki. "Obok znaleziono żywego mężczyznę, tak wygłodzonego, że też nie mógł utrzymać się na nogach. Obok na materacach leżały ciała dwunastu zabitych" - czytamy w komunikacie. "W innym domu w tej dzielnicy - według relacji MCK - ratownicy znaleźli 15 żywych ludzi, wśród nich kilku rannych. Izraelscy żołnierze, którzy stali o 80 metrów od tego miejsca, rozkazali ratownikom opuścić ten teren, ale ci odmówili". Z narażeniem życia wywozili rannych na wózkach zaprzężonych w osły, ponieważ wzniesione przez izraelskie buldożery umocnienia ziemne uniemożliwiały dojazd karetek. W komunikacie MCK czytamy, że także w innych pobliskich domach ranni nadal oczekują na pomoc. "Międzynarodowy Czerwony Krzyż uważa, że izraelscy wojskowi nie spełnili obowiązków ustanowionych przez międzynarodowe prawo humanitarne zobowiązujące do troszczenia się o rannych i ich ewakuowanie. Opóźnienie dostępu służb ratowniczych do rannych jest nie do przyjęcia" - podsumowano w komunikacie.
Anna Wiejak
"Nasz Dziennik" 2009-01-10

Autor: wa