Izrael największym zagrożeniem dla pokoju
Treść
Izrael stanowi największe zagrożenie dla pokoju na świecie. Według opublikowanego wczoraj sondażu sporządzonego na wniosek Komisji Europejskiej, uważa tak większość mieszkańców państw Unii Europejskiej. Jego wyniki oburzyły środowiska żydowskie. Izraelski minister odpowiedzialny za kontakty z diasporą żydowską uznał je za dowód "czystego antysemityzmu".
Wczoraj w Brukseli przedstawiono zaskakujące dla wielu wyniki ostatniego z cyklicznych sondaży przeprowadzonych przez unijny ośrodek badania opinii publicznej Eurobarometer we wszystkich piętnastu państwach członkowskich Unii. Z przeprowadzonych w połowie października sondaży na temat "Irak a pokój na świecie" wynika, że Europejczycy najbardziej obawiają się państwa Izrael jako zagrożenia dla pokoju na świecie. Jeszcze w zeszłym tygodniu unijne władze nie chciały ujawnić wyników tej części badań, jednak sprawa nabrała rozgłosu pod koniec minionego tygodnia dzięki przeciekom do prasy hiszpańskiej i francuskiej.
Spośród 15 państw wymienionych na liście uczestnicy badania najczęściej wskazywali na Izrael jako największe zagrożenie dla pokoju na świecie (59 proc.). Wyprzedził on Iran, Koreę Północną i Stany Zjednoczony, na które wskazało w przybliżeniu po 53 proc. respondentów. Kolejne miejsca na liście zajmują Irak (52 proc.) i Afganistan (50 proc.). Najmniejsze zagrożenie dla światowego pokoju stanowi - według sondaży - Unia Europejska (8 proc.). Spośród obywateli państw Piętnastki najbardziej obawiają się Izraela Holendrzy i Austriacy. Z kolei działań Waszyngtonu obawiają się najbardziej Grecy, Hiszpanie, Finowie i Szwedzi.
W tych samych badaniach 68 proc. Europejczyków uznało wojskową interwencję w Iraku za nieusprawiedliwioną. Większość unijnej opinii publicznej chciałaby większej roli ONZ w odbudowie Iraku i powołania suwerennego rządu irackiego. W ankiecie wzięło udział ponad 7500 respondentów.
Opublikowanie wyników badań wywołało wzrost napięcia między Brukselą a diasporą żydowską. Izraelskiego ministra Natana Szaranskiego, odpowiedzialnego za kontakty z diasporą żydowską, oburzył fakt, że Europa uważa Izrael za bardziej niebezpieczny niż narody wspierające i finansujące terroryzm. W typowy dla wyznawców ideologii holocaustu sposób uznał on wyniki sondażu za dowód na to, że za "polityczną krytyką Izraela nie kryje się nic więcej jak czysty antysemityzm". Nieco bardziej powściągliwy był szef izraelskiej dyplomacji Silvan Szalom, który winę za tak negatywny wizerunek państwa żydowskiego przypisał europejskim mediom.
W wypowiedzi dla izraelskiego dziennika "Ha'aretz" Szalom przypomniał szereg pozytywnych inicjatyw Unii podjętych w ostatnich tygodniach, takich jak wpisanie przez Piętnastkę politycznego ramienia organizacji Hamas na listę organizacji terrorystycznych, wspólne badania naukowe, porozumienie handlowe między UE a Izraelem i storpedowanie palestyńskiej inicjatywy pozwania Izraela przed międzynarodowy trybunał w Hadze.
Tymczasem radykalne środowiska żydowskie ze Stanów Zjednoczonych, w tym Centrum Simona Wiesenthala w Los Angeles, w reakcji na wyniki sondaży wezwały Unię Europejską do wycofania się z udziału w procesie pokojowym na Bliskim Wschodzie, w którym uczestniczy "kwartet" USA, ONZ, Rosja i UE.
Przedstawiciele Komisji Europejskiej, wyraźnie podenerwowani histeryczną reakcją środowisk żydowskich, próbowali bagatelizować całą sprawę. Ich zdaniem, rekordowa liczba wskazań na Izrael spowodowana była brakiem Autonomii Palestyńskiej w zestawieniu 15 państw. Rzecznik Komisji Gerassimos Thomas nie chciał jednak komentować wyników sondażu.
Piotr Wesołowski, Bruksela
Nasz Dziennik 4-11-2003
Autor: DW