Izrael bombarduje, Rice czeka
Treść
Wczorajszy dzień upłynął pod znakiem kolejnych krwawych ataków na froncie izraelsko-libańskim. W Belgii wniesiono pozew do sądu przeciwko Tel Awiwowi. Sekretarz stanu USA Condoleezza Rice, która planowała wczoraj wieczorem przybyć do Izraela, postanowiła jednak zatrzymać się na dobę w Malezji, gdzie wzięła udział w konferencji liderów państw Azji Południowo-Wschodniej. W ten sposób - jak ironicznie skomentowała izraelska agencja Cursor - "Rice podarowała armii Izraela jeszcze dobę na wojnę w Libanie". Być może podarowała więcej, ponieważ - jak sama Rice dała do zrozumienia po konferencji - nie wie, "kiedy nastąpi właściwy czas, by powróciła" do Izraela. W tym kontekście cynicznie brzmi określenie przez rzecznika Departamentu Stanu USA Adama Erelego jako "oburzającej" wypowiedzi izraelskiego ministra, według którego rzymska konferencja w sprawie Bliskiego Wschodu uznała słuszność izraelskiej akcji zbrojnej w Libanie. Wychodząca w Londynie arabska gazeta "Al-Hayat" napisała wczoraj, że rząd Izraela miał rozpocząć tajne rokowania z kierownictwem Hezbollahu na temat warunków przerwania konfliktu zbrojnego.
Według tego pisma negocjacje miały być prowadzone za pośrednictwem Arabii Saudyjskiej, Niemiec i współpracowników Międzynarodowego Czerwonego Krzyża - poinformował portal NEWSru Israel. Tel Awiw nie potwierdził tych informacji. Źródła żydowskie podały, że izraelskie lotnictwo i artyleria dokonały w nocy i nad ranem uderzeń na ponad 130 celów na terytorium Libanu. Według władz libańskich, zginęło co najmniej 11 osób. Samoloty i śmigłowce skoncentrowały ogień na nadmorskim mieście Tyr (Sur), gdzie znajduje się regionalne dowództwo Hezbollahu. Stamtąd właśnie bojownicy dokonują ostrzału rakietowego położonych na północy Izraela miast, w tym największego izraelskiego portu morskiego - Hajfy. Libańska policja podała, że izraelskie bomby i pociski spadły również w położonej na wschodzie Libanu Dolinie Bekaa, gdzie znajduje się droga między miejscowościami Kilia i Dalafa, zapewniająca przejście z Bekaa do południowego Libanu.
Tymczasem kierownictwo Hezbollahu ogłosiło w piątek, że od tego dnia przechodzi do ofensywy w rejonie Marun ar-Ras w południowym Libanie. Bojownicy otworzyli tam ogień do izraelskich czołgów i buldożerów, nie pozwalając na zrównanie z ziemią miejscowości, gdzie przez dwa tygodnie trwały zacięte walki. Agencja ITAR-TASS, powołując się na arabskie kanały telewizyjne, doniosła, że kontratak bojowników zakończył się zniszczeniem kilku czołgów. RIA Nowosti, cytując syryjską agencję SANA, informuje o zniszczeniu 10 izraelskich transporterów opancerzonych na wzgórzu Masud w pobliżu wsi Bint Dżubail, gdzie we środę zginęło 8 żołnierzy izraelskich. Źródła żydowskie mówią z kolei o zabiciu tam w piątek w ciężkich walkach około 10 bojowników. Katarska telewizja
Al-Dżazira, powołując się na własne źródła, poinformowała, że bojownikom Hezbollahu udało się strącić samolot bezpilotowy. Tel Awiw nie potwierdził tego doniesienia.
Władze w Bejrucie poinformowały, że w ponad 40 atakach lotniczych na południowy Liban śmierć poniosło co najmniej ośmioro ludzi, w tym Jordańczyk. Trzy osoby zabito w Dolinie Bekaa. Źródła armii izraelskiej podają, że w ciągu 17 dni walk w południowym Libanie zabito co najmniej dwustu bojowników Hezbollahu, który znajduje poparcie w Iranie. Irańscy ochotnicy wyruszyli do Libanu, aby wesprzeć to szyickie ugrupowanie. Do "świętej wojny przeciwko Izraelowi" przyłączyło się około 60 Irańczyków. "Grupa, w której są zarówno nastolatkowie, jak i ludzie starsi (np. 72-letni weteran wojny irańsko-irackiej), zamierza walczyć pod żółtą flagą Hezbollahu" - podały wczorajsze "Izwiestia". Dotąd nie jest jasne, czy władze tureckie pozwolą Irańczykom dostać się do Libanu.
Według RIA Nowosti, izraelski rząd zrezygnował z wtargnięcia do Libanu na pełną skalę, preferując kontynuowanie taktyki "punktowych" rajdów lądowych i uderzeń lotniczych. Radio Kol Israel podało, że gabinet wojskowo-polityczny Izraela, w którego skład wchodzą szefowie kluczowych ministerstw i resortów siłowych kraju, również odrzucił propozycję armii masowego poboru rezerwistów i ponownie zapewnił, że nie ma planów rozpoczęcia działań wojskowych przeciwko Syrii. Niemniej jednak 30 tys. rezerwistów zostanie powołanych do armii izraelskiej w celu walki z Hezbollahem.
Rośnie oburzenie światowej opinii publicznej z powodu bezkarnego zabijania ludności cywilnej przez armię Izraela. Premier Libanu Fuad Siniora zwrócił się do członków parlamentu z prośbą o zebranie informacji o działaniach wojennych Izraela i ich skutkach w związku z zamiarem wniesienia pozwu do Trybunału Międzynarodowego z oskarżeniem Izraela o popełnienie przestępstw wojennych. Grupa Libańczyków posiadających obywatelstwo belgijskie przekazała prokuratorowi generalnemu Belgii pozew przeciwko władzom izraelskim, którego podstawowymi figurantami są premier Izraela Ehud Olmert, minister obrony Amir Perec i szef sztabu generalnego Dan Hałuc. Wszyscy oni są oskarżeni o dokonanie przestępstw wojennych.
Pozew wniesiono na podstawie prawa belgijskiego, które zezwala na składanie pozwów przeciwko liderom państw zagranicznych w przypadku gdy przestępstwo ma związek z Belgią - poinformował portal NEWSru Israel, powołując się na gazetę "Yedioth Ahronot". Powodowie przekonują, że ich podwójne obywatelstwo pozwala sądowi belgijskiemu na rozpatrzenie tej sprawy. Libańczycy oskarżają Izrael o celowe bombardowanie ich domów, co jest sprzeczne z prawem międzynarodowym. Padają również oskarżenia o zabójstwa i okaleczenia ludności cywilnej, niszczenie infrastruktury, a także zastraszanie ludności za pomocą ulotek zrzucanych z samolotów.
Tymczasem rosyjska Federalna Służba Bezpieczeństwa oświadczyła, że nie dysponuje danymi na temat udziału Hezbollahu i Hamasu w aktach terrorystycznych w Rosji, dlatego nie włączyła ich do oficjalnego spisu organizacji terrorystycznych. W wywiadzie dla "Rossijskiej Gaziety" szef Zarządu ds. Walki z Międzynarodowym Terroryzmem w FSB generał-major Jurij Sapunow oświadczył, że jego służbom "dokładnie wiadomo, że w swoim czasie liderzy terrorystycznego ruchu na Północnym Kaukazie [Szamil - przyp. red.] Basajew i Hattab próbowali aktywnie nakłonić liderów Hamasu i Hezbollahu do uczestniczenia w działaniach bojowych w Czeczenii na zasadzie wzajemności", co spotkało się z ich odmową.
Waldemar Moszkowski
"Nasz Dziennik" 2006-07-29
Autor: wa