IV Niedziela Wielkiego Postu, Niedziela L
Treść
A jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne. Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego. A sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki. Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego uczynków. Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu.
J 3,14-21
* * *
IV Niedziela Wielkiego Postu
Nazwa IV Niedzieli Wielkiego Postu: „Niedziela Laetare” – „Raduj się”, pochodzi od słów antyfony na wejście: Laetare, Ierusalem: et conventum facite, omnes qui diligitis eam… – „Raduj się, Jerozolimo, zbierzcie się wszyscy, którzy ją kochacie. Cieszcie się, wy, którzy byliście smutni, weselcie się i nasycajcie u źródła waszej pociechy”.
IV Niedziela Wielkiego Postu nazywana jest „Niedzielą Laetare” – „Raduj się”. Jej nazwa pochodzi od słów antyfony na wejście: Laetare, Ierusalem: et conventum facite, omnes qui diligitis eam… – „Raduj się, Jerozolimo, zbierzcie się wszyscy, którzy ją kochacie. Cieszcie się, wy, którzy byliście smutni, weselcie się i nasycajcie u źródła waszej pociechy”. Dlaczego Kościół mówi nam o radowaniu i weseleniu się w IV Niedzielę Wielkiego Postu? O motywach tej głębokiej i nieukrywanej radości mówi nam dzisiejsze Słowo Boże. Po ciemnej, okrutnej i wieloletniej niewoli babilońskiej król perski Cyrus – natchniony przez Boga – ogłasza wolność dla narodu wybranego (I czytanie). Ten sam Bóg, „bogaty w miłosierdzie”, wszystkich umarłych na skutek grzechów i występków „razem z Chrystusem przywrócił do życia” (II czytanie). Dzieło uniwersalnego odkupienia dokonało się jednak na krzyżu, „przez wywyższenie Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne” (Ewangelia).
Gniew i miłosierdzie Boże. Autor natchniony w pięknej katechezie biblijnej wskazuje najpierw na fundamentalną przyczynę zniszczenia świątyni i niewoli babilońskiej: „Wszyscy naczelnicy Judy, kapłani i lud mnożyli nieprawości”. Bóg jednak litował się nad swym ludem i wysyłał do nich swoich wysłanników – proroków. „Oni jednak szydzili z Bożych wysłanników, lekceważyli ich słowa i wyśmiewali się z Jego proroków, aż wzmógł się gniew Pana na Jego naród do tego stopnia, iż nie było ocalenia”. Ostatecznego zniszczenia Jerozolimy i wygnania jej mieszkańców dokona Nabuchodonozor w 587/586 roku przed Chr. Pokolenie popełniające świadomie i bez opamiętania „obrzydliwości narodów pogańskich i bezczeszczące świątynię” musiało umrzeć na wygnaniu i w niewoli. Nowe pokolenie doczekało się czasów wyzwolenia. „Pobudził Pan ducha Cyrusa, króla perskiego”, aby zbudował Dom Boży w Jerozolimie. Był rok 539 przed Chr. W tym roku Cyrus podbił Babilon i wydał swój dekret tolerancyjny. Wszyscy zniewoleni i upokorzeni mieszkańcy ościennych narodów mogli wrócić do swojej ojczyzny i w radosnej szacie wolności rozpoczęli nowe życie. Bóg Izraela posłużył się Cyrusem, aby uwolnić swój lud. Było to jednak krótkotrwałe i tylko historyczne „wyzwolenie” pewnej określonej grupy ludzi, które w zamyśle Boga zapowiadało pełne, powszechne i ostateczne zbawienie.
„Bóg, będąc bogaty w miłosierdzie, razem z Chrystusem przywrócił nas do życia”. Św. Paweł roztacza przed nami szeroką i wielopłaszczyznową historię zbawienia, zaplanowaną od wieków i zrealizowaną przez Boga w Trójcy Jedynego. Bóg, nasz Ojciec, „bogaty w miłosierdzie”, tak nas umiłował, że nas nie pozostawił w stanie niewoli grzechu i śmierci. Wskrzeszając Jezusa Chrystusa, Swojego Syna, nie tylko przywrócił nas do pełni życia, ale również „posadził na wyżynach niebieskich”, tzn. usynowił nas, dzięki „przemożnemu bogactwu Swej łaski”, aby okazać dobroć względem nas, uprzednio „umarłych na skutek naszych występków”. Ale jest jeszcze inny wymiar „wyzwolenia”, o którym często zapominamy. „Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę”. Życie z Bogiem i dla Boga jest wielkim i niezasłużonym darem Boga. W wierze w Jezusa Chrystusa zostaliśmy na nowo stworzeni i przeznaczeni do czynienia dobrych czynów. Zauważmy, że św. Paweł już nie przeciwstawia dzieła usprawiedliwienia na podstawie wiary, niezależnie od uczynków Prawa (List do Rzymian), lecz mówi o łasce Bożej, tzn. ukazuje zbawienie, które jest jedynie rezultatem Bożego zamiaru, daru i działania, a nie naszym, nawet najlepszym zachowaniem i dziełem. Bóg odkupił Izraela zanim udzielił mu przykazań, jako podstawowych norm moralnie dobrego działania. Źródłem dobrych uczynków jest zatem uprzednie i zbawcze działanie Boga, a nie własna inicjatywa człowieka.
„Jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego”. Jezus Chrystus, w przeczytanej przed chwilą Ewangelii, podaje nam fundamentalny motyw naszej dzisiejszej, przedwczesnej radości paschalnej. Jezus powraca do nieba przez krzyż, ,,wywyższony” jak wąż na pustyni, który przyniósł uzdrowienie i zbawienie Izraelitom. „Aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne”. Użyty przez św. Jana czas teraźniejszy wskazuje na znamienny fakt, że każdy człowiek, który uwierzył i zaufał Jezusowi, już teraz doświadcza nowego życia i żyje w świetle zmartwychwstałego. W niewyczerpanym źródle „łaski Bożej” mieści się bowiem pierwotny dar posiadania wiary pozwalającej otworzyć się i uwierzyć w Dobrą Nowinę o Jezusie, jedynym Odkupicielu człowieka. Dar wiary nie jest jednak zarezerwowany tylko dla nielicznych i wybranych, ale jest dostępny dla każdego człowieka, który szczerym sercem szuka prawdy. W takim stopniu i zakresie, w jakim uwierzyliśmy, Bóg może nas kształtować i przemieniać, abyśmy się stawali coraz bardziej Bożym dziełem i dzieckiem zdolnym do wykonywania tych dobrych czynów, które Bóg, nasz miłosierny Ojciec, już nam przygotował jako uprzednie modele i wzorce do zrealizowania. W ten sposób dotykamy tajemnicy naszego powołania jako matki, ojca, kapłana czy osoby wierzącej. Jeśli nie wypełniamy dobrych czynów realizujących nas i nasze powołanie, to oznacza, że nie jesteśmy jeszcze ludźmi w pełni żyjącymi z wiary i przez wiarę. „Wiara – przypomina nam św. Jakub Apostoł – jeśli nie byłaby połączona z uczynkami, martwa jest sama w sobie” (Jk 2, 17).
„Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła”. Za pomocą etycznego dualizmu światła i ciemności, czyli dobra i zła, św. Jan wyjaśnia nam, dlaczego niektórzy ludzie przyjmują, a inni odrzucają zbawienie przygotowane przez Boga. „Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego”. Zauważmy, że według teologii św. Jana, „eschatologia dokonana już tu na ziemi” jest wyraźnie związana z wiarą w Syna Bożego: uniknięcie sądu („kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu”; „kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła”) i posiadanie życia wiecznego („każdy, kto w Niego wierzy, ma życie wieczne”). Myślę, że po śmierci nie będzie zbyt radykalnej zmiany. Ktoś, kto tu na ziemi czynił dobro, był sprawiedliwy i mówił prawdę, zbytnio się nie zdziwi, kiedy znajdzie się w „krainie światła wiecznego”. „A nie potrzeba im światła lampy i światła słońca, bo Pan Bóg będzie świecił nad nimi” (Ap 22, 5).
Na zakończenie, wspominając bogatą w treść i zwyczaje IV Niedzielę Wielkiego Postu, pragnę nam zaproponować pewien swoisty program wielkopostny na pozostałe, jak mówili nasi dziadowie, „dwie niedziele postne”. Tradycja „Niedzieli Laetare” sięga początków chrześcijaństwa. Zanim bowiem ustalono 40-dniowy post (w 1248 r. papież Innocenty IV), czas pokuty rozpoczynał się od poniedziałku po czwartej niedzieli dzisiejszego Wielkiego Postu. „Niedziela Laetare” była więc ostatnim dniem radości. Od XVI wieku tego dnia, zwanego również „niedzielą róż”, w Bazylice św. Krzyża w Rzymie papież święcił złotą różę i wręczał ją osobie szczególnie zasłużonej dla Kościoła. Natomiast zgromadzeni w bazylice wierni obdarowywali się białymi różami, symbolizującymi tak piękno, jak i ból cierpienia. Proponuję obdarowywać się bardziej dobrem i pięknem niż zadawaniem sobie niepotrzebnego cierpienia.
Inna nazwa tej niedzieli to „Niedziela Matczyna”. Tradycyjnie w tym dniu służba otrzymywała dzień wolny, by cała rodzina mogła spotkać się razem i cieszyć się sobą. „Niedzielę Laetare” zwyczajowo obchodziło się w kościele parafialnym, gdzie przynoszono kwiaty jako wyraz wdzięczności za „duchowe macierzyństwo” Kościoła i Matki Najświętszej. Później był to też dzień wręczania kwiatów swoim kochanym mamom. „Niedziela Matczyna” jest nadal obchodzona w krajach anglosaskich, szczególnie w Irlandii, Wielkiej Brytanii i Nigerii, jako Dzień Matki. Niech nie zabraknie w naszym wielkopostnym programie miłości i wdzięczności względem naszych rodziców, wychowawców czy sąsiadów. Pamiętajmy, że w dniu sądu ostatecznego będziemy sądzeni tylko z miłości miłosiernej lub z jej braku (Mt 25, 31-46).
Autor: o. Edmund Kowalski CSsR
Źrodło: slowo.redemptor.pl
Źródło: radiomaryja.pl, 15.03.2015
Autor: mj