Istotą cierpliwości jest milczenie, ale nie ponure i zacięte, tylko spokojne i życzliwe
Treść
Istotą cierpliwości jest milczenie. Jeżeli ktoś chce wiedzieć, czy jest, czy nie jest cierpliwy, niech zwróci uwagę na to, czy otoczenie ma go za cierpliwego; i niech pamięta, że cnota jest w tym wypadku odwrotnie proporcjonalna do sławy.
Wtedy będę mógł odpowiedzieć tym, którzy mnie znieważają, ponieważ polegam na Twoich słowach / Ps 119
Jeden z najczęstszych problemów w życiu wspólnym to właśnie ten: co odpowiedzieć tym, którzy nas w ten czy inny sposób (chociaż to jest najczęściej tylko w naszym własnym pojęciu) znieważają. Najchętniej powiedzielibyśmy psalmiście, że tu żadnego problemu nie ma i że już teraz, a nie dopiero kiedyś „wtedy”, wiadomo: trzeba im tak przygrzać, żeby im w pięty poszło. Wtedy się nauczą; i my będziemy odtąd mieli spokój, i im samym – ależ tak – nawet wyjdzie na duchową korzyść…
Gdyby psalmista tak myślał, nie napisałby tego wersetu. On wciąż widział problem: co takim ludziom odpowiedzieć. Jeżeli człowiek polega tylko na własnej sile i własną gębą chce sobie wymierzyć sprawiedliwość, to oczywiście nie ma innej drogi niż oddawać pięknym za nadobne. Ale jeżeli polega na Bożych słowach, to musi pamiętać, że Bóg najpierw powiedział Moja jest pomsta i Ja odpłacę – a potem nie tylko kazał siedemdziesiąt siedem razy przebaczać przepraszającemu, ale sam umiłował nas, gdyśmy jeszcze byli grzesznikami, czyli nawet na przeprosiny nie czekał. Nie troszczył się nawet, czy wróg żałuje, czy nie, ani czy przebaczenie zrozumie, doceni, ani czy to pedagogicznie… Więc jeśli na tych słowach Bożych polegamy i wierzymy w nie, to cóż mamy odpowiedzieć tym, którzy nas znieważają?
Są dwie możliwości. Można po prostu nie powiedzieć nic i zgodzić się na to, że siostra Marcybella, która nas właśnie znieważyła, pomyśli sobie, że w ogóle nie dosłyszeliśmy. Albo odpowiedzieć coś miłego, i zgodzić się na to, że siostra Marcybella pomyśli sobie, że jej nie zrozumieliśmy. W obu wypadkach progiem najcięższym do pokonania jest właśnie ta zgoda na to, że siostra Marcybella nie będzie wiedziała, jak cierpliwie ją znieśliśmy. Bo chcielibyśmy być cierpliwi, owszem, bardzo – ale tak, żeby ta nasza cierpliwość była znana. Żeby siostra Marcybella miała świadomość, z jakim trudem ją znosimy. Niestety to już wówczas nie byłaby cierpliwość tylko demonstracyjna forma niecierpliwości z dużą domieszką obłudy.
Istotą cierpliwości jest milczenie. Jeżeli ktoś chce wiedzieć, czy jest, czy nie jest cierpliwy, niech zwróci uwagę na to, czy otoczenie ma go za cierpliwego; i niech pamięta, że cnota jest w tym wypadku odwrotnie proporcjonalna do sławy. O siostrze Zycie powiadają, że znosi siostrę Marcybellę z wielką cierpliwością; niestety jednak sam fakt, że ta cierpliwość jest zauważana, już ją stawia pod znakiem zapytania. Widocznie bowiem jest w niej jakiś element demonstracji. Prawdziwa cierpliwość jest do tego stopnia niewidoczna, że przez otoczenie jest brana za nieczułość, za brak problemu. „Ta siostra Balbina żadnych problemów nie ma” – mówi z zazdrością siostra Marcybella, nie wiedząc, że sama jest siostry Balbiny największym problemem już od lat dwudziestu. Ba, posuwa się nawet czasem do tego, że tej pozbawionej problemów Balbinie dla jej własnego dobra duchowego stara się nieco problemów przyłożyć. A jeśli nie może doczekać się reakcji, wniosek wysnuwa tylko jeden: Balbina jest wyjątkowo gruboskórna, nie poczuje, choćby ją i kopnąć.
Istotą cierpliwości jest milczenie, ale nie ponure i zacięte, tylko spokojne i życzliwe. Człowiek, który polega na słowie Boga, odpowiada takim milczeniem na zniewagi po prostu dlatego, że zniewagi to tylko słowo ludzkie. I nawet nie musi tu być jakiegoś elementu ekspiacji w stylu: „jeśli tym razem nie zasłużyłam, to zasłużyłam kiedy indziej, więc przyjmuję w duchu pokuty za grzechy”. Tak też można, ale raczej tylko w sprawach wielkich, a te są tak rzadkie! Gdybyśmy z każdego głupstwa robili zaraz okazję do uroczystej ekspiacji, byłoby to po prostu śmieszne, jak każda rzecz nieproporcjonalna. A poczucie proporcji każe nam także zestawić słowo Boże ze słowami ludzkimi, i wtedy okazuje się, że tamto jest ważne, te zaś są w porównaniu z nim zupełnie drobne i nie ma się co nimi przejmować. Choćby padały gęsto jak deszcz, człowiek polegający na słowie Bożym znajdzie w sercu nie pouczenie, ale życzliwość dla tej biednej chmurki, która go tak oblewa. Ani chmurka nie jest tak ważna, jak myśli, ani ja nie jestem tak ważna, jak myślę: ważny jest Bóg i Jego słowo.
Fragment książki Marcybella, czyli uwagi monastyczne o Psalmie 119. Część II
Małgorzata (Anna) Borkowska OSB, ur. w 1939 r., benedyktynka, historyk życia zakonnego, tłumaczka. Studiowała filologię polską i filozofię na Uniwersytecie im. Mikołaja Kopernika w Toruniu, oraz teologię na KUL-u, gdzie w roku 2011 otrzymała tytuł doktora honoris causa. Autorka wielu prac teologicznych i historycznych, felietonistka. Napisała m.in. nagrodzoną (KLIO) w 1997 roku monografię „Życie codzienne polskich klasztorów żeńskich w XVII do końca XVIII wieku”. Wielką popularność zyskała wydając „Oślicę Balaama. Apel do duchownych panów” (2018). Obecnie wygłasza konferencje w ramach Weekendowych Rekolekcji Benedyktyńskich w Opactwie w Żarnowcu na Pomorzu, w którym pełni funkcję przeoryszy.
Żródło: cspb.pl,
Autor: mj