Istnieje w nas przedziwna zdolność zapominania dobra, jakiego doświadczyliśmy...
Treść
Nasza ślepota na rozmaite znaki Jego łaski, jaką otrzymujemy, brak umiejętności rozpoznania życiowej prawdy, nie są zwykłym przeoczeniem, ale utratą szansy na pełnię życia.
XXVIII Niedziela Zwykła
2 Krl 5,14–17; 2 Tm 2,8–13; Łk 17,11–19
Jezusie, Mistrzu, ulituj się nad nami (Łk 17,13) – człowiek chory za wszelką cenę chce odzyskać zdrowie. Potrafi w tym celu zrobić wszystko. Dziesięciu trędowatych z dzisiejszej Ewangelii woła o pomoc do Jezusa, który, jak wierzą, może ich uzdrowić. I rzeczywiście tak się dzieje. Pan Jezus ich uzdrawia. Ale w tym momencie ujawnia się przedziwna cecha nie tylko ich, ale i nas wszystkich: brak wdzięczności.
Czy nie dziesięciu zostało oczyszczonych? Gdzie jest dziewięciu? Żaden się nie znalazł, który by wrócił i oddał chwałę Bogu, tylko ten cudzoziemiec (Łk 17,17n).
Istnieje w nas przedziwna zdolność zapominania dobra, jakiego doświadczyliśmy. Zamiast wdzięczności pojawia się zadowolenie, że się udało odzyskać zdrowie. Zapominamy jednocześnie o tym, komu to zawdzięczamy. W Ewangelii takie sytuacje powtarzają się niejednokrotnie. Uzdrowiony po 38 latach paraliżu nie potrafi nawet powiedzieć, kto go uzdrowił (zob. J 5,13). Podobnie ślepy od urodzenia odzyskawszy wzrok, traci Jezusa ze swojego pola widzenia (zob. J 9,12).
Sprawa jest o tyle ważna, że samo uzdrowienie z choroby było dla Pana Jezusa jedynie znakiem, rodzajem orędzia o prawdziwym zbawieniu. Jeżeli nie zauważamy, że jest to łaska, to tym samym nie dociera do nas coś o wiele ważniejszego. Naszą tragedią jest brak zdolności odczytania tego orędzia. Z dziesięciu uzdrowionych potrafił to zrobić jedynie jeden, i to Samarytanin:
Jeden z nich, widząc, że jest uzdrowiony, wrócił, chwaląc Boga donośnym głosem, upadł na twarz do nóg Jego i dziękował Mu. A był to Samarytanin (Łk 17,15n).
Wdzięczność jest właściwą odpowiedzią człowieka na Bożą dobroć. Jeżeli jej brak, nie wchodzimy wówczas w prawdziwą więź osobową z Bogiem. Uzdrowienie fizyczne jest rodzajem zaproszenia do wejścia w misterium zawierzenia, którego owocem jest pełnia życia w Bogu. Widać to wyraźnie w przypadku wspomnianego niewidomego od urodzenia, który pod presją zarzutów faryzeuszy nie pozwolił sobie odebrać prawdy, że uzdrowił go człowiek Boży. Spotkał potem Pana Jezusa w świątyni i tam dokonało się prawdziwe uzdrowienie fizycznych i duchowych oczu:
Jezus usłyszał, że wyrzucili go precz, i spotkawszy go, rzekł do niego: Czy ty wierzysz w Syna Człowieczego? On odpowiedział: A któż to jest, Panie, abym w Niego uwierzył? Rzekł do niego Jezus: Jest Nim Ten, którego widzisz i który mówi do ciebie. On zaś odpowiedział: Wierzę, Panie! i oddał Mu pokłon (J 9,35–38).
Kluczem do prawdziwego zawierzenia Jezusowi stało się osobiste uświadomienie sobie, że Ten, który uzdrowił, posiada moc od Boga. Nie jest to coś naturalnego, coś, co mi się należy, jak np. dzisiaj opieka zdrowotna, coś, co można kupić. Tak było w przypadku Naamana, dla którego było oczywiste, że uzdrowienie zostało dokonane mocą Bożą. Stąd jego wyznanie wiary w jedynego Boga. W dzisiejszej Ewangelii Pan Jezus także mówi na końcu do tego jednego z dziesięciu uzdrowionych: Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła (Łk 17,19). To błogosławieństwo Pana Jezusa niesie w sobie większą głębię niż zwykłe zdrowie fizyczne, które już uzyskał. W różnej formie powtarzał On słuchaczom zapewnienie: Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie (J 11,25). W tym celu domaga się od nas nawet ofiary z życia.
Święty Paweł całkowicie zawierzył Jezusowi i był gotów dla głoszenia Ewangelii nie tylko iść do więzienia, ale nawet oddać życie. W dzisiejszym drugim czytaniu zapewnia nas: Jeżeliśmy bowiem z Nim współumarli, wespół z Nim i żyć będziemy (2 Tm 2,11). To krótkie zdanie streszcza sens naszej relacji z Jezusem. Jest to relacja więzi wspólnotowej, wspólnoty życia, która istnieje nawet mimo śmierci. Całe Jego orędzie, głoszone słowem i czynami, także przez uzdrawianie, prowadzi do takiej więzi na życie i śmierć. Jedynie w niej osiągamy zbawienie. Nasza ślepota na rozmaite znaki Jego łaski, jaką otrzymujemy, brak umiejętności rozpoznania życiowej prawdy, nie są zwykłym przeoczeniem, ale utratą szansy na pełnię życia.
Fragment książki Rozważania liturgiczne na każdy dzień. T. 5: Okres zwykły 24-34 tydzień
Włodzimierz Zatorski OSB – urodził się w Czechowicach-Dziedzicach. Do klasztoru wstąpił w roku 1980 po ukończeniu fizyki na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pierwsze śluby złożył w 1981 r., święcenia kapłańskie przyjął w 1987 r. Założyciel i do roku 2007 dyrektor wydawnictwa Tyniec. W latach 2005–2009 przeor klasztoru, od roku 2002 prefekt oblatów świeckich przy opactwie. Autor książek o tematyce duchowej, między innymi: “Przebaczenie”, “Otworzyć serce”, “Dar sumienia”, “Milczeć, aby usłyszeć”, “Droga człowieka”, “Osiem duchów zła”, “Po owocach poznacie”. Od kwietnia 2009 do kwietnia 2010 przebywał w pustelni na Mazurach oraz w klasztorze benedyktyńskim Dormitio w Jerozolimie. Od 2010 do 2013 był mistrzem nowicjatu w Tyńcu. W latach 2013-2015 podprzeor. Pełnił funkcję asystenta Fundacji Opcja Benedykta. Zmarł 28 grudnia 2020 r.
Żródło: cspb.pl, 9
Autor: mj