ISD topi Stocznię Gdańską
Treść
Przemysł stoczniowy to megaporażka rządu Donalda Tuska. Katarski inwestor nie zapłacił do tej pory za majątek stoczni w Gdyni i w Szczecinie i nie wiadomo, czy w ogóle to zrobi. Sukcesem ekipy Donalda Tuska miało być przyjęcie przez Komisję Europejską programu restrukturyzacji stoczni w Gdańsku. Okazuje się jednak, że właściciel Stoczni Gdańskiej - ukraińska spółka ISD Polska, stoi na skraju bankructwa i nie ma pieniędzy na inwestycje w polski zakład. Na razie chce się ratować zwolnieniami grupowymi. Już w październiku. A jeszcze dwa lata temu ISD obiecywał, że uczyni ze Stoczni Gdańskiej czołowego producenta statków w Europie.
ISD Polska to spółka-córka jednego z największych ukraińskich holdingów - Industrialnego Sojuszu Donbasu (ISD). Firma nie doszła do porozumienia ze związkami zawodowymi w sprawie przyszłych zwolnień robotników w Stoczni Gdańskiej. Ukraiński właściciel planuje w najbliższym czasie zwolnić 250 stoczniowców, a 163 robotników ma zmienić swoje kwalifikacje - w razie odmowy także zostaną zwolnieni. Tak drastyczne zwolnienia zaczną się już w październiku. Wicedyrektor Stoczni Gdańskiej Ihor Jacenko oświadczył, iż ISD Polska nie ma pieniędzy na dotowanie SG.
Ukraińskich ekonomistów nie dziwią problemy koncernu z Donbasu w Polsce. Korporacja ISD ma poważne kłopoty finansowe i znajduje się na skraju bankructwa. Jej dług wynosi już 3,3 mld dolarów. Witalij Hajduk i Serhij Taruta, główni właściciele ISD, nie mogą poradzić sobie z faktem, że podstawowa produkcja metalurgiczna kompanii, skierowana w 80 proc. na eksport, nie ma rynków zbytu. Hajdukowi nie pomagają nawet bliskie związki polityczne i towarzyskie z premier Julią Tymoszenko, ponieważ jego koncern ma problemy w całej Europie. Upada także jeden z najstarszych kombinatów hutniczych Węgier DAM-2004, który jest własnością Donbass Dunaferr, firmy-córki ISD. Pracę mają wkrótce stracić wszyscy robotnicy.
W tej sytuacji nie powinny więc dziwić problemy Ukraińców w Polsce. Warto w tym miejscu przypomnieć, że jeszcze w maju 2009 roku Komisja Europejska stwierdziła, iż ma wątpliwości co do gwarancji finansowania przyszłych inwestycji w Stoczni Gdańskiej. Rzecznik prasowy Komisji UE Jonathan Todd oświadczył, iż nie rozumie, z jakich źródeł ISD będzie inwestować w stocznię w Gdańsku. Bruksela groziła nawet, że z tego powodu może odrzucić plan restrukturyzacji tego zakładu. Brak zaufania UE do ukraińskiego ISD był wywołany licznymi informacjami o nieprzejrzystości pochodzenia kapitału korporacji i jej obecnymi kłopotami ze zbytem produkcji. Ostatecznie jednak rządowi udało się nakłonić KE do akceptacji programu restrukturyzacji.
Przed kryzysem finansowo-gospodarczym ISD znakomicie się rozwijał, ale od ubiegłego roku jego sytuacja stale się pogarsza. Niedawno ofertę wykupu długów i tym samym przejęcia ISD złożyła grupa finansowa Prywat Hennadija Boholubowa i Ihora Kołomyjskoho powiązana z rosyjskimi gigantami hutniczymi: Jewraz Romana Abramowicza i Metallinwest Aliszera Usmanowa. Ale oligarchowie ukraińscy obawiali się wchłonięcia przez Rosjan - i do transakcji nie doszło. Nie ma jednak pewności, że Witalij Hajduk i jego współpracownicy nie zostaną przyparci do muru i nie będą zmuszeni do wpuszczenia Rosjan do ISD. W Kijowie pojawiły się bowiem informacje, że "Prywat" ma skupować długi ISD i doprowadzić potem do jego bankructwa. Wtedy pośrednio staną się oni także właścicielami Stoczni Gdańskiej i Huty Częstochowa, którą także w 2005 roku wykupili Ukraińcy.
Zdaniem ukraińskich ekonomistów, ISD wpadł w tarapaty, ponieważ prowadził chaotyczną politykę kredytową. Logika oligarchów była dosyć prosta i w czasie, gdy popyt na produkcję hutniczą był wysoki - efektywna. Ta logika polegała na tym, żeby nabrać jak najwięcej kredytów na zakup nowych technologii i stare zobowiązania spłacać, zaciągając nowe. Wysoki popyt na produkcję hutniczą na świecie temu sprzyjał. Ale sytuacja na rynkach światowych nagle się odmieniła na niekorzyść ISD i konglomerat zaczął generować coraz większe straty, w związku z tym nie może także na czas spłacać swoich kredytów. Trudno w tej sytuacji oczekiwać, aby Hajduk i Taruta mieli pieniądze na inwestycje w Gdańsku.
O sytuację koncernu chcieliśmy zapytać ukraińskie ministerstwo gospodarki. Najpierw odsyłano nas od wydziału do wydziału, w końcu przestano odbierać nasze telefony.
Kłopoty ISD mogą także zachwiać sztandarowym polsko-ukraińskim projektem: piłkarskimi mistrzostwami Europy w 2012 roku. Chodzi o Lwów, który może nie wywiązać się z budowy nowego stadionu. Kłopoty finansowe ma firma budująca stadion - Azowintex, której prawie 50 proc. udziałów ma ISD. Aby wyjść z tej trudnej sytuacji, władze Lwowa szukają nowego inwestora dla stadionu. Nie będzie to łatwe, a jeśli Lwów nie zdąży z budową, nie będzie gościł uczestników Euro 2012.
Eugeniusz Tuzow-Lubański, Kijów
"Nasz Dziennik" 2009-07-25
Autor: wa