Irlandzcy politycy walczą ze społeczeństwem o traktat
Treść
Czy Irlandia będzie krajem, który pokrzyżuje planowane przez euroentuzjastów tworzenie superpaństwa zwanego Unią Europejską? Wiele wskazuje na to, że tak. Nastroje w społeczeństwie przed zaplanowanym na 12 czerwca referendum w sprawie traktatu z Lizbony są zdecydowanie niechętne temu dokumentowi. Sytuacji nie wydają się zmieniać nawet apele premiera kraju, a także pozostałych przedstawicieli partii rządzących. Przerażeni wynikami sondaży politycy wszystkich liczących się opcji, nawet tych, które dotychczas pozostawały eurosceptyczne, namawiają Irlandczyków do głosowania za przyjęciem projektu.
Na kilka dni przed referendum w sprawie przyjęcia traktatu lizbońskiego liczba Irlandczyków opowiadających się przeciwko niemu po raz pierwszy przewyższyła liczbę jego zwolenników - wykazał najnowszy sondaż, którego wyniki zamieścił w swym serwisie internetowym dziennik "The Irish Times". Z przeprowadzonego badania wynika, że 35 proc. ankietowanych zamierza 12 czerwca głosować przeciwko traktatowi. Poparcie dla niego wyraziło 30 proc. respondentów, natomiast blisko jedna trzecia jeszcze nie zdecydowała, jak zagłosuje.
Jest to duża zmiana, gdyż niepełna trzy tygodnie temu chęć głosowania na "nie" deklarowało jedynie 17 proc. Irlandczyków, podczas gdy za traktatem opowiadało się 35 proc. z nich.
Najczęstszą odpowiedzią ankietowanych na pytanie, dlaczego głosują na "nie", było stwierdzenie, że nie wiedzą, na co głosują, lub że nie rozumieją zapisów dokumentu. Sądząc z wypowiedzi niektórych polityków, można odnieść wrażenie, że nie tylko oni.
Sytuacja wydaje się więc niekorzystna dla zwolenników przyjęcia traktatu. Wczoraj o "poparcie z entuzjazmem" lizbońskiego dokumentu zaapelował do swoich rodaków premier Irlandii Brian Cowen. - W czym rzecz? W zatrudnieniu. Chodzi o to, by spróbować utrzymać zatrudnienie. Chodzi o to, by znaleźć sposób na przedłużenie wzrostu naszej gospodarki - zachwalał traktat Cowen. Dodał, że dokument ten pozwoli Unii Europejskiej na skuteczność i da jej środki umożliwiające sprostanie współczesnym wyzwaniom oraz integracji finansowej i wielkim problemom, jakimi są globalne ocieplenie i przestępczość międzynarodowa.
Także przedstawiciele wszystkich głównych partii Irlandii w Parlamencie Europejskim nawołują do popierania unijnego dokumentu. Próbowaliśmy się skontaktować także z europarlametarzystami Fianna Fáil, czyli partii rządzącej Zieloną Wyspą, jednak okazało się to niemożliwe, gdyż - jak nas poinformowano - wszyscy eurodeputowani wszystkich frakcji opuścili Brukselę i udali się do ojczyzny, by prowadzić w swoich okręgach wyborczych kampanie na rzecz poparcia traktatu.
W swoim oświadczeniu umieszczonym na stronie internetowej Fianna Fáil podaje, że wspólne wysiłki partii przeciwnych traktatowi, czyli Sinn Fein, Libertas, Youth Defence, wprowadzają tylko zamęt w głowach obywateli i opierają się na jawnej nieprawdzie. - Ich wysiłki zostały jednak oczywiście zdyskredytowane - powiedzieli na konferencji prasowej zatytułowanej "Głosuj TAK dla irlandzkiej przyszłości" czołowi przedstawiciele koalicji rządzącej, mimo niechętnych traktatowi nastrojów społecznych. Do popierania dokumentu zachęcali w jej ramach, m.in. minister sprawiedliwości Dermot Ahern oraz minister ds. Europejskich Dick Roche. Z kolei minister finansów Brian Lenihan powiedział, że ewentualne głosowanie na "nie" spowoduje niepoliczalne szkody dla pozycji Irlandii w Europie. - Zamierzam walczyć, walczyć i jeszcze raz walczyć przez cały następny tydzień, gdyż gorąco wierzę, że ten traktat jest dobry dla Irlandii - stwierdził Lenihan.
Przeciwnicy tego dokumentu są zdania, że w ramach zapisanej w nim redukcji od 2014 r. liczby komisarzy unijnych, Irlandia utraci swojego komisarza. Obawiają się również zakwestionowania statusu podatkowego Irlandii oraz zrujnowania miejscowego rolnictwa poprzez otworzenie unijnego rynku żywności na import tańszych produktów. Ponadto dodają, iż traktat może umożliwiać UE wywieranie presji na Irlandię w celu zmiany obowiązującego w tym kraju prawa w kierunku zabijania poczętych dzieci oraz formalizacji związków osób tej samej płci.
Spośród 27 państw członkowskich UE, tylko w Irlandii istnieje ustawowy wymóg poddania traktatu reformującego UE pod referendum. W pozostałych krajach o ratyfikacji zadecydują parlamenty (lub już to zrobiły). Traktat lizboński wejdzie w życie jedynie pod warunkiem, że zaakceptują go wszystkie państwa członkowskie.
Łukasz Sianożęcki
"Nasz Dziennik" 2008-06-07
Autor: wa