Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Irlandczycy nie pozwolą się okłamywać

Treść

Z Nigelem Farage'em, brytyjskim europarlamentarzystą z Grupy Niepodległość i Demokracja, rozmawia Anna Wiejak

Jak Pan sądzi, czy na najbliższym, październikowym szczycie Unii Europejskiej Wspólnota wymusi na Irlandii ratyfikację traktatu lizbońskiego?
- Z pewnością na Irlandię będzie wywierana ogromna presja, aby znalazła wyjście z sytuacji, lecz nie jestem w stanie przewidzieć, jak potoczą się wydarzenia. Naprawdę nie sposób przewidzieć, czy będzie drugie referendum, czy też rząd Irlandii dojdzie do wniosku, że wstrzyma się z ratyfikacją aż do wygaśnięcia mandatów członków zgromadzenia Parlamentu Europejskiego tej kadencji.

Czy Unia Europejska przechodzi obecnie kryzys? Czy rzeczywiście jest on związany z irlandzkim "nie" w referendum, jak usiłuje się nam wmówić?
- Do kontynuowania prac instytucji Unii Europejskiej wcale nie jest potrzebna ratyfikacja traktatu lizbońskiego. Takie są fakty. Tymczasem UE domaga się wprowadzenia w życie tego dokumentu, ponieważ chce rozszerzenia swojej władzy, domaga się globalnej władzy. Zatem dla Wspólnoty irlandzkie "nie" w referendum jest jedynie częścią znacznie większego i bardziej złożonego problemu, a mianowicie - że narody europejskie nie akceptują kierunku, w którym zmierza unijna polityka. Takie jest prawdziwe oblicze tego kryzysu - jego istota sprowadza się do różnic między tym, jak rozwój Europy postrzegają politycy i Komisja Europejska, a jak go oceniają zwykli obywatele.

Czy opór społeczny będzie wystarczającym narzędziem, aby powstrzymać ratyfikację traktatu lizbońskiego?
- W ustroju demokratycznym powinien, jednakże ci ludzie, którzy są obecnie we władzach UE, nie są demokratami.

Jeżeli referendum w Irlandii zostałoby w 2009 r. przeprowadzone ponownie, to czy Pana zdaniem Irlandczycy zagłosowaliby na "tak"?
- Nie, absolutnie nie. Wiele wysiłku włożono, aby omamić Irlandczyków i przekonać do poparcia traktatu lizbońskiego, ale bezskutecznie. Irlandczycy byli i są przekonani, że się ich oszukuje.

Jak zatem interpretować przeprowadzone ostatnio sondaże, z których wynika, że Irlandczycy głosowali przeciwko ratyfikacji, ponieważ nie znali tekstu traktatu? Czy to przypadkiem nie jest rodzaj manipulacji?
- Owszem, jest. I to manipulacji urągającej społeczeństwu irlandzkiemu. Sądzę, że referendum w Irlandii stanowiło najlepszą europejską debatę, jaka kiedykolwiek się odbyła w krajach członkowskich.

Czy cała obecna dyskusja na temat ratyfikacji traktatu lizbońskiego ma jakiekolwiek rzeczywiste uzasadnienie, biorąc pod uwagę "nie" Irlandii?
- Zgodnie z prawem traktat powinien zostać odrzucony i na tym powinna się zakończyć cała sprawa. Tymczasem Unią Europejską kieruje swoisty nowy nacjonalizm, który nie przyjmuje do wiadomości jakiegokolwiek sprzeciwu.

Jakie mogą być konsekwencje przeforsowania na siłę dokumentu z Lizbony?
- Jeszcze większe rozczarowanie społeczne projektem, Unia Europejska nagle będzie miała swoją armię i swoją własną formę polityki.

Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2008-09-18

Autor: wa