Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Irańscy wrogowie

Treść

Zdjęcie: MORTEZA-NIKOUBAZL/ Reuters

Polityka wielkich tego świata podąża dosłownie w przeciwnym kierunku do zasad przestrzegania praw człowieka. W walce ze światowym terroryzmem, dziś przede wszystkim z sunnickim Państwem Islamskim, który jest zagrożeniem dla sfery wpływu i interesów prowadzonych przez USA, Francję, Wielką Brytanię oraz kraje arabskie (Arabię Saudyjską, Katar, Jordanię, Turcję, Kuwejt i Zjednoczone Emiraty Arabskie), każdy może się przydać. Nawet reżim irański. Dlatego Zachód zmienia narrację i zaczyna kolorować tego potwora. Prezydent Hasan Rouhani prezentowany jest jako nowoczesny duchowny irański, a USA rozważają współpracę w ramach zwalczania IS z wczorajszym wrogiem (przypomnę, państwem Osi Zła, jak to określił swego czasu George W. Bush).

W cieniu wielkiej polityki trwa dramat chrześcijan irańskich, którzy zostali pozostawieni sami sobie. Zachód się do nich nie przyznaje, nie zabiega o ich los, bo to się dzisiaj nie opłaca. W więzieniach irańskich, w bardzo ciężkich warunkach, na granicy przetrwania psychicznego i fizycznego, znajduje się aktualnie kilkudziesięciu więźniów sumienia. Chrześcijańskich więźniów sumienia. To nie są żarty. Grozi im śmierć. Nie tylko z wyczerpania, ale co jeszcze bardziej przerażające – śmierć w majestacie irańskiego prawa – mają zostać straceni.

Potężna fala represji i zastraszania wybuchła pod rządami „umiarkowanego” prezydenta Rouhaniego, który bezwzględnie kontynuując politykę swego poprzednika, uderzył w mniejszości religijne i etniczne. Płonne okazały się nadzieje na poprawę, jakie z wiązano z jego wyborem na prezydenta w 2013 roku. Chrześcijaństwo w dalszym ciągu jest postrzegane jako zagrożenie dla władzy. Wielu liderów chrześcijańskich, jak również innych osób niewygodnych dla władzy odsiaduje długoletnie wyroki w niezwykle ciężkich więzieniach.

W Teheranie oraz mieście Isfahan w ostatnich tygodniach doszło do kolejnych aresztowań chrześcijan z „nielegalnych” Kościołów domowych. Wniesiono już oficjalne oskar- żenia przeciwko pastorom i liderom wspólnot. Są to już nie tylko, jak dotychczas, wrogowie państwa, ale także „wrogowie Boga” szerzący „zepsucie na ziemi”.

„Mofsed-e-filarz” w tłumaczeniu „szerzenie zepsucia na ziemi” oraz zarzut „Moharabeh”, czyli „walka z Bogiem”, karane są legalnie śmiercią i dziś stają się popularną pętlą na szyi rozwijającego się Kościoła.

Od czasu rewolucji irańskiej w 1979 roku to oskarżenie doprowadziło już do stracenia wielu dysydentów politycznych i religijnych, jednak z ponad 8 tys. oficjalnych egzekucji żadna nie dotyczyła do tej pory chrześcijan. Tego rodzaju zarzuty są równoznaczne z postawieniem w stan oskarżenia chrześcijaństwa jako całości i oznaczają nasilenie kampanii przeciwko irańskim chrześcijanom za rządów prezydenta Rouhaniego.

Co najmniej trzech liderów chrześcijańskich może zostać straconych na podstawie tych zarzutów. Abdolreza Hahgnejad, Behnam Irani oraz Reza Rabbani – wszyscy przebywają w ciężkich warunkach więziennych i są torturowani przez służby bezpieczeństwa.

Bezprawne przetrzymywania

Terror i strach to codzienność nielegalnych chrześcijan, czyli tych, którzy chcą się spotkać na modlitwie w języku narodowym. Policja religijna wdziera się bezprawnie do ich domów i bez przedstawienia żadnych zarzutów aresztuje ich.

1 i 2 września br. w mieście Isfahan aresztowano pięcioro chrześcijan: Mohammada Taslimi, Hamidreza Borhani i jego żonę Zainab Akbari, Moluka Ruhaniego z siostrą Sepideh Morshedi. Przebywają w więzieniu Dastgerd w mieście Isfahan. Do tej pory nie wniesiono wobec nich żadnych oskarżeń.

Innym osadzonym jest pastor Farshid Fathi, który 19 sierpnia został nieoczekiwanie przeniesiony z więzienia Evin w Teheranie do więzienia Rajai Shadr w Karadżu. Jest on przetrzymywany na oddziale razem z mordercami i narkomanami, gdzie narkotyki są używane otwarcie i regularnie dochodzi do bójek między osadzonymi.

Chrześcijańskie organizacje domagają się, aby reżim irański wycofał nieuzasadnione zarzuty wobec liderów Kościołów i uwolnił ich. Domaga się również uwolnienia wspomnianych pięciu chrześcijan aresztowanych we wrześniu, jak również innych, którzy są niesłusznie więzieni z powodu swojej wiary, z pogwałceniem umów międzynarodowych gwarantujących wolność religii i przekonań, których Iran jest stroną.

Iran zamieszkuje największa na świecie populacja szyitów. Od 1979 roku kraj jest republiką teokratyczną. Ustrój Iranu ma w założeniu łączyć zasady demokracji z zasadami islamu. Funkcjonuje tu zatem parlament i urzęduje prezydent wybierany w wyborach powszechnych.

W praktyce jednak decydujący głos w wielu sprawach mają muzułmańscy duchowni i prawnicy: Najwyższy Przywódca i członkowie Rady Strażników. Władze szybko i bezwzględnie rozprawiają się z przejawami społecznego niezadowolenia. Kiedy w 2009 roku doszło do masowych protestów po kolejnym wyborczym zwycięstwie prezydenta Mahmuda Ahmadinedżada, tysiące osób zostało aresztowanych. Wiele z nich skazano później na karę śmierci i stracono.

Po 2005 roku nasiliły się prześladowania niektórych mniejszości religijnych, między innymi chrześcijan. Władze ścigają zwłaszcza osoby, które porzuciły islam. Sądy mają prawo skazywać na śmierć mężczyzn oskarżonych o apostazję. Kobietom w takich przypadkach grozi kara dożywotniego więzienia. Chrześcijańska działalność, taka jak ewangelizacja, nauczanie biblijne czy publikowanie literatury religijnej, nie może być w ogóle prowadzona w języku perskim. Pewną swobodę w praktykowaniu wiary mają mniejszości etniczne, na przykład Ormianie. Jednak mimo zastraszania, aresztowań, konfiskat czy grzywien Kościół w Iranie się rozwija.

Co możemy zrobić?

Organizacja Głos Prześladowanych Chrześcijan apeluje do Polaków, aby modlili się za uwięzionych chrześcijan. Wśród intencji modlitewnych znajdują się prośby o to, aby Kościół w Iranie nadal wzrastał i pomnażał się pomimo prześladowań, aby władze Iranu stały się otwarte na zmiany i zapewniły nie-muzułmanom pełnię praw i ochronę i aby ci, którzy uciekają z Iranu, znaleźli schronienie i pomoc. Inną formą wsparcia jest na przykład wysłanie listu pocieszenia do więźnia sumienia.

Można także apelować do polskich polityków, aby wstawiali się u władz irańskich za chrześcijańskimi więźniami sumienia. Każda taka akcja ma sens i może przynieść ulgę niesprawiedliwie osadzonym w celach śmierci.

Oto cena, jaką muszą zapłacić chrześcijanie za wojnę z terroryzmem (a właściwie za zwalczanie konkurencji biznesowej), jaką prowadzi Zachód szukający nowych sojuszników. Za niewtrącanie się w wewnętrzne sprawy Iranu, nieprzypominanie o powszechnym łamaniu praw człowieka w tym państwie bezprawia reżim szyicki pomoże Stanom Zjednoczonym, bo i ajatollahom zależy na zwalczaniu barbarzyńców islamskich stworzonych przez Arabię Saudyjską oraz na wspieraniu syryjskiego reżimu al-Asada. A że kilku chrześcijan zostanie przy tym straconych? Czy są to pierwsi i ostatni chrześcijanie zabici za wiarę? Zachód tę stratę przełknie.

Dr Tomasz M. Korczyński
Nasz Dziennik, 7 października 2014

Autor: mj