Iran o (k)rok od bomby atomowej
Treść
ONZ jest coraz bardziej zaniepokojona podejrzeniami, iż program nuklearny Iranu nie ma charakteru czysto pokojowego. Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej (MAEA) opublikowała raport, który potwierdza te doniesienia. Napisano w nim, że kraj ten posiada sprzęt potrzebny do skonstruowania broni atomowej. Władze w Teheranie twierdzą, że są to jedynie insynuacje, a oni sami nie zamierzają rezygnować z rozwoju swojego projektu. Dokument ponadto zaognił mocno napięte relacje pomiędzy Iranem a Izraelem.
W raporcie opublikowanym przez MAEA czytamy, że szczególne zaniepokojenie społeczności międzynarodowej musi budzić wejście w posiadanie przez Iran modeli komputerów, które są wykorzystywane wyłącznie do odpalania ładunków nuklearnych. - Ten raport jest niezrównoważony, nieprofesjonalny i przygotowany na polityczne życzenie oraz pod polityczną presją, głównie ze strony Stanów Zjednoczonych - powiedział przedstawiciel Iranu przy MAEA Ali Asgar Soltanieh. Z kolei prezydent Mahmud Ahmadineżad dodał, że wszystkie zawarte w raporcie informacje są nieprawdziwe i zgodził się z oceną swojego wysłannika, że publikacja dokumentu jest motywowana politycznie. Jak podkreślił, cała treść raportu jest powtórzeniem wcześniejszych zarzutów, na które Iran odpowiedział już szczegółowo w liczącej 117 stron odpowiedzi przesłanej do ONZ. Dodał, że pomimo kolejnych oskarżeń jego kraj nie zamierza rezygnować z przyjętego programu. - Nie cofniemy się ani o krok na drodze, którą zdecydowaliśmy się obrać - ogłosił Ahmadineżad. Na koniec stwierdził zaś, że Iran nie potrzebuje bomby atomowej. Zdaniem irańskich władz, możliwość rozwijania programu nuklearnego jest przysługującym im prawem, z którego zamierzają korzystać w ramach zobowiązań zawartych w układzie o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej.
Tłumaczeń Teheranu nie przyjmuje Izrael. Władze w Tel Awiwie są przekonane, że Iran najprawdopodobniej już posiada broń nuklearną dalekiego zasięgu. - Większość europejskich stolic znajduje się w zasięgu irańskich rakiet - stwierdził Szaul Mofaz, szef komisji spraw zagranicznych i bezpieczeństwa w Knesecie, po publikacji raportu. - Ktokolwiek myśli, że jest bezpieczny, ten się myli - dodał. W jego ocenie, należy jeszcze bardziej zaostrzyć sankcje międzynarodowe wobec tego kraju oraz podjąć kroki przeciwdziałające zagrożeniu. Na takie jednoznaczne sugestie Iran odpowiedział niezwłocznie. Wiceszef sztabu generalnego irańskich sił zbrojnych generał Masud Dżazajeri zagroził Izraelowi całkowitym zniszczeniem, jeśli zaatakuje instalacje nuklearne w jego ojczyźnie. Dodał, że odpowiedź Iranu prawdopodobnie nie ograniczy się wyłącznie do Bliskiego Wschodu.
Informacje, które szczególnie zaniepokoiły zarówno MAEA, jak i izraelskich polityków, to doniesienia na temat prac nad szybkim detonatorem. Mógłby on być potencjalnie częścią ładunku nuklearnego, ma jednak ograniczone pole wykorzystania w warunkach cywilnych bądź w produkcji broni konwencjonalnej. Pojawiły się również informacje o testach "detonatorów połączone z symulacją eksplozji urządzenia nuklearnego", nabywaniu przez Iran danych i dokumentacji na temat broni nuklearnej z tajnych i nielegalnych źródeł oraz o "testach broni nuklearnej własnej produkcji", w tym próby z użyciem odpowiednich komponentów. Zdaniem autorów raportu, te doniesienia wskazują jednoznacznie, że Iran posiada lub jest bliski posiadania bomby atomowej. Według MAEA, uzyskane informacje pochodzą z wiarygodnych źródeł potwierdzonych przez wszystkie 35 państw zrzeszonych w tej organizacji, a także z samego Iranu. W konkluzji dokument wzywa władze w Teheranie do niezwłocznego podjęcia współpracy z podmiotami międzynarodowymi mającej wyjaśnić zaistniałą sytuację.
Zdaniem obserwatorów, nieprzejednane stanowiska obu stron doprowadzą najprawdopodobniej do nakładania dalszych ograniczeń na Iran. Sugestiom Izraela najprawdopodobniej ulegną Stany Zjednoczone. Waszyngton poinformował, że jeśli Iran nie odpowie na pytania zawarte w raporcie, wówczas USA rozważą wprowadzenie ściślejszych sankcji.
Francuski minister spraw zagranicznych Alain Juppé oświadczył, że po raporcie MAEA konieczne jest zwołanie posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ. Juppé precyzuje, że Francja chce pójść dalej w sankcjach wobec Iranu. Celem Paryża "jest zamknięcie Iranowi dostępu do środków umożliwiających kontynuowanie jego działalności gwałcącej wszystkie reguły międzynarodowe". A zdaniem francuskiego ministra obrony Gérarda Longueta, trzeba zmobilizować inne państwa, przekonać zwłaszcza Chiny i Rosję, że jest absolutnie konieczne wywieranie presji na Iran, by nie kontynuował drogi rozpowszechniania energii nuklearnej. Dodał, że prewencyjne uderzenie militarne ze strony Izraela "nie jest czymś, czego życzyłaby sobie Francja". - Odpowiedzią są sankcje międzynarodowe - przekonywał Longuet.
Jak do tej pory Rada Bezpieczeństwa ONZ wprowadziła cztery rundy sankcji. Wszystkie dotyczyły odmowy Iranu zaprzestania programu wzbogacania Uranu. Dalszemu nakładaniu ograniczeń sprzeciwiają się obecnie Chiny i Rosja. Moskwa twierdzi, że obecny raport jedynie niepotrzebnie podnosi napięcia i trzeba więcej czasu, aby wiarygodnie ocenić, czy program nuklearny Iranu może mieć charakter militarny. Zdaniem ekspertów MAEA, od wyprodukowania w pełni funkcjonalnego pocisku nuklearnego dalekiego zasięgu Iran dzieli rok, a najwyżej kilka lat.
Łukasz Sianożęcki
Współpraca Franciszek L. Ćwik
Nasz Dziennik Czwartek-Piątek, 10-11 listopada 2011, Nr 262 (4193)
Autor: au