Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Irakijczycy stawiają zaciekły opór

Treść

Nowa seria eksplozji wstrząsnęła wczoraj po południu południową częścią Bagdadu. Bagdad jest celem regularnych ataków wojsk USA i Wielkiej Brytanii od początku kampanii wojennej, która trwa od czwartku.
Wojska amerykańskie szturmowały także miasto Nasirija na południu Iraku, gdzie od kilku dni Irakijczycy stawiają silny opór. Atak rozpoczęto intensywnymi bombardowaniami. Następnie kolumna czołgów Abrams i dwie kolumny bojowych pojazdów amfibijnych zajęły pozycje wokół miasta - donosił korespondent AFP.
Z kolei brytyjscy żołnierze atakowali wczoraj szturmowane od piątku portowe miasto Um Kasr. Brytyjczycy liczą, że wykorzystają "doświadczenia" z walk miejskich w Irlandii Północnej. Siły koalicji mówią, że potrzebują pełnomorskiego portu w Um Kasr, aby rozpocząć dostarczanie pomocy humanitarnej, co ma przekonać sceptycznych Irakijczyków, że po planowanym obaleniu Husajna celem sojuszników jest odbudowa kraju.
Zaciekły opór stawiają też obrońcy Basry. Brytyjska policja wojskowa doniosła o trwających strzelaninach. Według niej, droga do Basry stała się mniej bezpieczna, gdyż niewielkie grupki irackiej milicji prowadzą działania wzdłuż tej trasy.
Siły inwazyjne ponoszą coraz większe straty. Iracki minister informacji Muhammad Said Kazim as-Sahaf powiedział wczoraj w telewizji, że iraccy chłopi zestrzelili dwa amerykańskie śmigłowce wojskowe. W Pentagonie starszy sierżant Grant Windsor potwierdził, że jeden śmigłowiec bojowy Apache zaginął w Iraku. Amerykanin oświadczył, że nie dysponuje szczegółami ani żadnymi informacjami o losie załogi. Wcześniej źródła w centralnym dowództwie sił amerykańskich w Katarze (CentCom) potwierdziły, że jeden śmigłowiec zaginął.
Minister informacji zapewnił, że Irakijczycy będą traktować jeńców wojennych zgodnie z konwencją genewską. Jako "śmieszne" odrzucił natomiast amerykańskie oskarżenia, jakoby pokazywanie jeńców w telewizji było naruszeniem tej konwencji.
Skuteczność amerykańskich bombardowań jest oceniana raczej jako słaba. Amerykańskie pociski spadają także na sąsiednie państwa. Wczoraj amerykańska rakieta, wystrzelona na cel w Iraku, spadła przy granicy w pobliżu terytorium Syrii, powodując śmierć pięciu syryjskich obywateli. Jak podano w Damaszku, rakieta uderzyła w jadący drogą w kierunku granicy iracko-syryjskiej autobus. Dziesięć osób zostało rannych.
KWM, PAP
Nasz Dziennik 25-03-2003

Autor: DW