Przejdź do treści
Przejdź do stopki

IPN szuka miejsc pochówku ofiar systemu komunistycznego

Treść

W dwóch dolnośląskich miastach - Dzierżoniowie i Jaworze - historycy z Instytutu Pamięci Narodowej przeprowadzą dzisiaj poszukiwania grobów czterech członków organizacji niepodległościowych. Wykonano na nich wyroki śmierci, a następnie pochowano w bezimiennych mogiłach. W Jaworze zginęli w ten sposób członkowie organizacji podziemnej: Czesław Waranka i Jan Kruk. Zostali oni skazani za zabójstwo starosty powiatowego Stanisława Bystrego-Bykowego. Egzekucję wykonano 30 października 1946 roku. W Dzierżoniowie z kolei z rąk funkcjonariuszy aparatu terroru komunistycznego zginęli członkowie Armii Krajowej Jerzy Pizło i Jerzy Kaszyński (na zdjęciu). Stracono ich 17 stycznia 1947 r. i pochowano pod murem tamtejszego cmentarza parafialnego pw. św. Jerzego. Zebrane przez historyków materiały i relacje świadków w obu przypadkach nie pozwalają na jednoznaczne określenie obszaru, gdzie mają spoczywać szczątki poszukiwanych osób. - Dlatego też badania będą prowadzone georadarem - poinformował "Nasz Dziennik" główny koordynator tego przedsięwzięcia dr hab. Krzysztof Szwagrzyk, naczelnik Oddziałowego Biura Edukacji Publicznej wrocławskiego IPN. Jak dodał, o wykonaniu wyroków śmierci nie informowano nigdy rodzin i bliskich osób straconych. W żadnym przypadku nie wydano też ciała więźnia straconego na mocy wyroku sądowego. Naruszano ponadto obowiązujące wtedy w Polsce przepisy, nie zgłaszając często zgonów więźniów do miejscowych urzędów stanu cywilnego. - Charakterystycznym przykładem traktowania rodzin i bliskich skazańców jest historia wdowy po Jerzym Kaszyńskim, Marii Kaszyńskiej - mówi dr Szwagrzyk. Pod koniec stycznia lub na początku lutego 1947 r. zgłosiła się ona do prokuratora z prośbą o spowodowanie wydania zarządzenia umożliwiającego jej zabranie ciała męża. Prokurator skierował ją do szefa Wojskowej Prokuratury Rejonowej we Wrocławiu, gdzie powiedziano jej, że właściwym organem w tej sprawie jest Naczelna Prokuratura Wojskowa w Warszawie. 10 lutego 1947 r. Maria Kaszyńska skierowała tam pismo z - jak napisała - "uprzejmą prośbą o wydanie zwłok śp. mojego męża Jerzego Kaszyńskiego". W Warszawie zarządzono przesłanie tego pisma do... Wojskowej Prokuratury Rejonowej we Wrocławiu z żądaniem wyjaśnienia sprawy. Jej szef scedował to pismo na prokuratora Maciejewskiego, który wyjaśnił, że o miejscu pochówku wiedzą tylko władze więzienia w Dzierżoniowie. W 1950 r. kobieta wystosowała kolejne pismo do Wojskowej Prokuratury Rejonowej w tej sprawie, ponieważ w świetle prawa bez posiadania aktu zgonu męża nie była wdową. Prokurator zwrócił się w tej sytuacji do swoich przełożonych w Warszawie z pytaniem o dalszą drogę postępowania w tej kwestii. W odpowiedzi prokurator został poinformowany, że petentkę trzeba skierować do USC w Dzierżoniowie. 26 lutego 1951 r. dzierżoniowski urząd odmówił jednak wystawienia jej aktu zgonu, ponieważ Jerzy Kaszyński... nie figurował w rejestrze zgonów rocznika 1947 roku. Kiedy okazało się, że zgon nie został zgłoszony do USC, prokurator Barski wystosował pismo do dzierżoniowskiego urzędu, w którym prosił "o poczynienie odpowiednich adnotacji w aktach tamtejszego USC". Zamiast do Dzierżoniowa pismo zaadresował jednak do USC w Wałbrzychu - Białym Kamieniu. 14 czerwca 1951 r. prokurator Barski poinformował Marię Kaszyńską, że właśnie tam ma się zgłosić po akt zgonu męża. W tym czasie kierownik oddziału III USC w Wałbrzychu - Białym Kamieniu przypomniał jednak prokuratorowi Barskiemu, że zgłoszenie zgonu do USC powinno nastąpić w miejscu śmierci, a nie zamieszkania. Do celowych pozaprawnych dezinformujących działań prokuratora Barskiego należy zaliczyć również sporządzenie pisma z datą 12 września 1951 r. skierowanego do Wydziału Społeczno-Administracyjnego Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej we Wrocławiu informującego o śmierci Jerzego Kaszyńskiego we... Wrocławiu. Doktor Krzysztof Szwagrzyk dodaje też, że archiwalia dotyczące więźniów straconych w Dzierżoniowie pozwalają stwierdzić również inne przypadki niezgłaszania zgonów do USC. Na przykład w dziesięć lat po śmierci więźnia w aktach USC w Dzierżoniowie odnotowano zgon straconego w 1946 r. Heinricha Scharfa, ponieważ władze więzienia zgłosiły ten fakt dopiero 6 czerwca 1957 roku. Marek Zygmunt "Nasz Dziennik" 2008-02-19

Autor: wa