IPN nie odpuszcza WRON-ie

Treść

Katowicki pion śledczy Instytutu Pamięci Narodowej przesłał zażalenie na decyzję warszawskiego sądu okręgowego, który zwrócił akt oskarżenia dotyczący autorów stanu wojennego. Ma je rozpatrzyć warszawski sąd apelacyjny. Naczelnik pionu śledczego IPN w Katowicach Ewa Koj poinformowała, że zażalenie zawiera "głównie zarzuty procesowe" wobec decyzji Sądu Okręgowego w Warszawie. Nie chciała jednak podać bliższych szczegółów, argumentując, że z pismem powinien się najpierw zapoznać sąd. Odnosząc się do jednego z zaleceń określonych przez sąd - o konieczności przesłuchania zagranicznych świadków - Koj zaznaczyła, że takie czynności są możliwe przy zastosowaniu tzw. pomocy prawnej w sprawach karnych, której szczegóły reguluje stosowna konwencja europejska. Sąd okręgowy zwrócił pionowi śledczemu akt oskarżenia dotyczący autorów stanu wojennego w zeszłym tygodniu, uznając, że IPN ma uzupełnić "istotne braki". Zdaniem sądu, braki w akcie oskarżenia zaowocowałyby powstaniem trudności i opóźnieniem toku procesu. W swojej decyzji sąd nakazał Instytutowi powołanie zespołu biegłych historyków, który dokonałby oceny sytuacji Polski w latach 1980-1981 i realności groźby interwencji ZSRS. Ponadto IPN ma się zwrócić do zagranicznych archiwów o nowe dokumenty z listopada i grudnia 1981 r., których Rosja nie przekazała stronie polskiej, i akt CIA z USA, a także przesłuchać nowych świadków (m.in. Lecha Wałęsę, ówczesnych: sekretarza KC KPZR Michaiła Gorbaczowa, premier Wielkiej Brytanii Margaret Thatcher, kanclerza Niemiec Helmuta Schmidta i doradców prezydentów USA - Zbigniewa Brzezińskiego i Richarda Pipesa). Zdaniem sądu, zespół ekspertów wypełniłby luki w dotychczasowych opiniach, które są niepełne, nieaktualne i sprzeczne ze sobą, co uniemożliwia powzięcie przez sąd jednoznacznych ocen. Akt oskarżenia dotyczący autorów stanu wojennego obejmuje dziewięć osób, m.in. Wojciecha Jaruzelskiego, Czesława Kiszczaka i Stanisława Kanię - członków Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego oraz Rady Państwa PRL. ZB "Nasz Dziennik" 2008-05-21

Autor: wa