Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Inwigilacja utrudniona

Treść

Prawo zezwalające na zakładanie podsłuchu w Niemczech jest w dużej mierze niezgodne z konstytucją - uznał wczoraj niemiecki Trybunał Konstytucyjny. Specjaliści od prawa karnego oceniają jednak, że wyrok Trybunału nie oznacza zablokowania inwigilacji, a jedynie zaostrza jej kryteria.
W roku 1998, jeszcze za rządów kanclerza Helmuta Kohla, rząd niemiecki wydał nowe regulacje prawne, które zezwoliły służbom specjalnym i policji na swobodne zakładanie osobom podejrzanym o przestępstwo podsłuchów w ich mieszkaniach. Wprowadzenie tej akcji na szeroką skalę pod nazwą "Wielkie natarcie podsłuchowe" (Grosse Lauschangriff) miało na celu skuteczniejszą walkę z zorganizowaną przestępczością.
Od samego początku część polityków, jak również działaczy ochrony praw człowieka była zdecydowanie przeciwna takim metodom, twierdząc, iż podsłuchiwanie i podglądanie ludzi w ich mieszkaniach jest sprzeczne z gwarancjami wolności, prywatności i nietykalności prywatnej własności. Podobnego zdania jest pełnomocnik rządowy do spraw ochrony danych osobowych Peter Schaar, który stwierdził ("Die Welt" 03.03), że przepis ten pozwala policji i służbom specjalnym na zbyt daleko idącą i niebezpieczną inwigilację ludzi.
Przeciwnicy legalnego podsłuchiwania osób prywatnych obawiają się, że materiały zdobyte podczas inwigilowania mogą zostać wykorzystane w celach niezgodnych z prawem. Obawy te powtórzyli sędziowie Trybunału Konstytucyjnego, którzy w swoim wyroku nakazali rządowi do 30 maja przyszłego roku poprawić przepisy dotyczące wydawania zgody na zakładanie podsłuchów. Trybunał zadecydował, iż obecnie podsłuch i podgląd w mieszkaniu można założyć jedynie osobie, która jest oskarżona o ciężkie przestępstwo i grozi jej kara minimum 5 lat więzienia. Ponadto podsłuch musi zostać natychmiast przerwany, jeżeli do pokoju, w którym został zainstalowany, weszły osoby niezwiązane z ewentualnym przestępstwem, lub jeśli podejrzany rozmawia z księdzem, lekarzem czy swoim obrońcą.
Wyrokiem rozczarowani są m.in. federalna minister sprawiedliwości Brigitte Zypries, która twierdzi, że akcja "Grosse Lauschangriff" wcale nie była nadużywana, bowiem tego typu podsłuchy w ostatnich latach zakładano w Niemczech średnio tylko 30 razy w roku, jak również prokurator generalny Kay Nahm, który uważa podsłuchiwanie za ważną metodę walki z przestępczością.
Waldemar Maszewski, Hamburg
Nasz Dziennik 4-03-2004

Autor: DW