Integracja dobra, integracja zła
Treść
Sejm odrzucił wczoraj w pierwszym czytaniu zgłoszony z inicjatywy prezydenta projekt zmieniający ustawę o nadzorze nad rynkiem finansowym. Oznacza to, że posłowie nie będą się już nim zajmować. Nowelizacja ustawy o nadzorze zakładała m.in. odłożenie o 5 lat włączenia nadzoru nad sektorem bankowym w kompetencje Komisji Nadzoru Finansowego.
Przesunięcie do końca 2012 r. włączenia nadzoru bankowego w kompetencje Komisji Nadzoru Finansowego zakładał prezydencki projekt zmiany ustawy o nadzorze finansowym. Opowiedziało się za nim podczas wczorajszej debaty Prawo i Sprawiedliwość, dalszą pracę sejmową nad projektem poparł również LiD. Weto postawił jednak rząd. Obecna ustawa o nadzorze zakłada zniesienie od przyszłego roku Komisji Nadzoru Bankowego i likwidację Generalnego Inspektoratu Nadzoru Bankowego. Przeciwnicy szybkiego włączenia nadzoru nad bankami do KNF argumentowali, że operacja ta wiąże się z zagrożeniami dla nadzoru nad rynkiem bankowym. - Nie mogę zgodzić się, że oddalenie wejścia w życie ustawy może być podyktowane tym, iż coś się dzieje na rynkach finansowych - argumentował wczoraj przemawiający w imieniu Platformy Obywatelskiej Jakub Szulc.
Przeciw szybkiej integracji nadzorów opowiedział się wczoraj prezes NBP Sławomir Skrzypek. - Nie ma uzasadnienia integracji nadzoru. Umiejscowienie nadzoru bankowego w banku centralnym jest szczególnie ważne w momencie kryzysu. Obecny model nadzoru realizowany przez NBP jest oceniany niezwykle pozytywnie. Nie należy pochopnie rezygnować z tego, co się sprawdziło - mówił prezes NBP, niemal powtarzając argumenty przeciw integracji nadzorów wypowiadane kilkanaście miesięcy temu przez swojego poprzednika Leszka Balcerowicza.
O ile politycy LiD, którzy w poprzednim Sejmie nazywali się SLD, w swoim sprzeciwie wobec połączenia nadzorów są konsekwentni, to już nie można tego powiedzieć o politykach Prawa i Sprawiedliwości oraz Platformy Obywatelskiej, których postawa wskazuje, że sprawdza się powiedzenie, iż punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Zintegrowany nadzór nad rynkiem finansowym, czyli umiejscowienie w jednej instytucji nadzoru nad firmami ubezpieczeniowymi, funduszami emerytalnymi, giełdą czy bankami, miał sprawić, że uczestnicy rynku, czyli klienci nadzorowanych instytucji, będą czuć się bezpieczniejsi. Instytucja nadzorująca "wszystko" miała dzięki ogarnięciu informacji na temat firm będących udziałowcami banków, towarzystw emerytalnych, firm ubezpieczeniowych, i spółek, które często same notowane są na giełdzie, działać z korzyścią dla klientów nadzorowanych instytucji bardziej efektywnie i być tańsza. Tak do zintegrowanego nadzoru przekonywali jeszcze przed półtora rokiem rząd i posłowie Prawa i Sprawiedliwości. Przeciw przeniesieniu nadzoru nad bankami z banku centralnego do KNF opowiadało się wtedy lobby bankowe, a także sam Narodowy Bank Polski, dowodząc, że odebranie NBP nadzoru nad bankami doprowadzi wręcz do katastrofy. Broniąc swoich racji, rząd PiS poszedł niemal na wojnę z dowodzonym wtedy przez Leszka Balcerowicza Narodowym Bankiem Polskim. Bankowców i Balcerowicza dzielnie wspierała wtedy Platforma Obywatelska. Dziś PiS chyba zamieniło się z Platformą kartką z argumentami za i przeciw.
Nad odłożeniem w czasie przeniesienia nadzoru nad sektorem bankowym z NBP do KNF w trybie pilnym, tuż przed wyborami, pracował jednak jeszcze rząd Jarosława Kaczyńskiego. Od czasu, gdy uchwalano ustawę o nadzorze, sytuacja się jednak zmieniła. W NBP nie ma już Leszka Balcerowicza, a bankiem centralnym kieruje osoba rekomendowana na to stanowisko przez PiS. Włączenie bankowego nadzoru do KNF z końcem 2012 r. oznacza, że nastąpiłoby to tuż przed końcem 6-letniej kadencji Sławomira Skrzypka, który wczoraj stwierdził, iż wcale nie jest przeciwnikiem zintegrowanego nadzoru.
Artur Kowalski
"Nasz Dziennik" 2007-12-07
Autor: wa