Inspiracja z Niemiec
Treść
W najbliższy poniedziałek, 27 listopada, przed Sądem Rejonowym w Szczytnie odbędzie się rozprawa z powództwa obywatelki Niemiec, która po przejęciu od Skarbu Państwa utraconego w latach 70. majątku domaga się uznania, że między nią a rodzinami, które obecnie użytkują nieruchomości, nie obowiązuje przepis o wstąpieniu w stosunek najmu. Rodziny czują się pozostawione same sobie, mimo wcześniejszych deklaracji o udzieleniu pomocy przez nadleśnictwo w Szczytnie. Boją się, że ich dom zostanie zburzony. Z kolei 10 października br. gmina Jedwabno (powiat szczycieński) przegrała z Agnes Trawny proces o zwrot gruntów położonych we wsi Narty.
O sprawie pisaliśmy już na początku ubiegłego roku, gdy Sąd Okręgowy w Olsztynie rozpatrywał apelacje od precedensowych wyroków nakazujących uznanie Niemców za właścicieli nieruchomości w województwie warmińsko-mazurskim. Proces dotyczy obiektów położonych we wsi Narty pod Szczytnem.
Obywatelka Niemiec przedstawia się jako spadkobierczyni właścicieli wysiedlonych po 1945 r. z tych terenów na mocy traktatu poczdamskiego. Z Nart wyjechała w 1977 r., a jej 60-hektarowe gospodarstwo zostało przejęte przez Skarb Państwa; część terenu przekazano nadleśnictwu w Szczytnie. Agnes Trawny domaga się zwrotu tego mienia w związku z żądaniem, jakie wystosował wobec niej niemiecki Finansowy Urząd Wyrównawczy. Instytucja żąda od niej zwrotu odszkodowania, które otrzymała od RFN w latach 70. ze względu na utracenie własności w Polsce. Urząd posiadał doskonałą wiedzę na temat porzuconego majątku i wskazał ścieżkę dochodzenia w Polsce tej własności. Gdy zwróciła kilkanaście tysięcy marek, wynajęła adwokata w Polsce, któremu pozostało jedynie postąpić zgodnie ze wskazówkami, jakie przekazał Trawny niemiecki urząd.
Zgłosiła się po odbiór nieruchomości
10 października br. gmina Jedwabno przegrała w Sądzie Rejonowym w Szczytnie z Agnes Trawny sprawę o zwrot gruntów położonych we wsi Narty. Na tym obszarze znajduje się m.in. dom znanego fotoreportera, Tadeusza Zagoździńskiego. Właścicielem terenu była do tej pory gmina. - Pan Zagoździński nie jest wieczystym użytkownikiem gruntu - mówi wójt Jedwabna Włodzimierz Budny. - Gdyby wykupił działkę na własność albo oddana by mu została w użytkowanie wieczyste, gdy gmina mu to proponowała, dzisiaj nie musiałby się niczego obawiać - dodaje.
Urząd w Jedwabnie nie poinformował Zagoździńskiego o przegraniu sprawy z Trawny. - Pani Trawny zjawiła się już nawet w gminie po odbiór nieruchomości. Rzecz jasna, odmówiłem, informując, że nie oddam gruntów, zanim wyrok się nie uprawomocni - relacjonuje wójt. Gmina wystąpiła do sądu o uzasadnienie wyroku na piśmie. Po jego doręczeniu zostanie podjęta decyzja co do dalszego postępowania.
Sporną działkę gmina otrzymała od Skarbu Państwa w ramach komunalizacji mienia na początku lat 90. i na podstawie decyzji wojewody założyła księgę wieczystą jako jej właściciel. - Dzisiaj mamy do czynienia z sytuacją, w której sąd zakwestionował tę decyzję. Uznał, że w pozycji "właściciel" należy wpisać nie "gmina", ale "pani Agnes Trawny" - mówi Włodzimierz Budny. Sąd Rejonowy w Szczytnie posiłkował się wykładnią zawartą w wyroku Sądu Najwyższego w innej sprawie.
Ugoda niemożliwa
Chodzi o orzeczenie w sprawie związanej z innym roszczeniem Agnes Trawny, wydane w grudniu 2005 roku. Obywatelka Niemiec domagała się zwrotu własności, którą dysponowało nadleśnictwo w Szczytnie. Po przegranym procesie sądowym nadleśnictwo, reprezentujące Skarb Państwa, musiało przekazać na rzecz Agnes Trawny przeszło 33 ha lasu i 21 ha ziemi wraz z zasiedlonymi zabudowaniami. Mieszkają tu cztery rodziny, w sumie 12 osób, w tym dzieci.
- Dzisiaj mamy problem - mówi Włodzimierz Budny. Wójt zdaje sobie sprawę z tego, że ustawa o prawie lokalowym chroni mieszkańców gruntu przejętego przez Agnes Trawny jeszcze tylko przez dwa lata. Później ich los będzie zależał już tylko od jej woli. Wójt próbował uzyskać w rozmowach z Trawny rozwiązanie ugodowe. Proponował, by wyraziła zgodę na sprzedaż nieruchomości. Zapewniał, że szuka możliwości, by nieruchomość została wykupiona, tak aby nie doszło do skrzywdzenia ludzi. Ta za każdym razem odmawiała.
Wyburzy dom
Agnes Trawny udało się już doprowadzić do rozbiórki budynku gospodarczego na spornym terenie. Przy domu, którego własność sąd przyznał Trawny, znajduje się budynek inwentarski. On również ma zostać wyburzony. Jak dowiedzieliśmy się od wójta, obywatelka Niemiec zagroziła, że wyburzy także dom, w którym mieszkają państwo Moskalikowie i Głowaccy. Rodziny czują się pozostawione same sobie, mimo wcześniejszych deklaracji o udzieleniu pomocy przez nadleśnictwo w Szczytnie.
Zastępca nadleśniczego, Władysław Wodziński, tłumaczy, że nadleśnictwo nabyło i użytkowało grunty w dobrej wierze. - Nie mogliśmy sprzedać gruntów panu Głowackiemu poza procedurą przetargową. Również nie do naszego nadleśnictwa należy decyzja o kupnie mieszkania zastępczego dla pana Głowackiego. O tym musi zadecydować urząd wyższego szczebla - powiedział nam w piątek. - Nie ma podstaw prawnych, by Nadleśnictwo Szczytno inwestowało środki Skarbu Państwa, a następnie sprzedawało lokal po ulgowej cenie panu Głowackiemu czy Moskalikowi - twierdzi naczelnik z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Olsztynie, Mariusz Żygadło. - W tej chwili nie dysponujemy wolnymi mieszkaniami. Wcześniej proponowano panu Głowackiemu kilka miejsc, do których mógł się wprowadzić, on jednak z tej oferty nie skorzystał - dodaje.
Bez okresu ochronnego
W polskich sądach Agnes Trawny reprezentuje adwokat Andrzej Jemielita. Jego zdaniem, wkrótce może się okazać, że Trawny nadal ma obywatelstwo polskie. W jej przypadku miałoby zostać podważone zastosowanie przepisu o automatycznym pozbawianiu polskiego obywatelstwa osób opuszczających kraj z dokumentem podróży. Adwokat ma już takie orzeczenia sądowe wobec osób, które opuszczały Polskę w latach 80., bynajmniej nie z przyczyn politycznych. Poinformował również, że trwa ustalanie, czy stosunek najmu, który wcześniej łączył nadleśnictwo z rodzinami, dalej wiąże panią Trawny. Według Jemielity, są argumenty, że tak nie jest.
- Oznacza to, że polskim rodzinom z Nart nie będzie już przysługiwał żaden okres ochronny i że Trawny będzie mogła zażądać bezzwłocznego opuszczenia zabudowań - tłumaczy Paweł Stolarczyk, asystent prezes Powiernictwa Polskiego senator Doroty Arciszewskiej-Mielewczyk.
Do państwa Moskalików i Głowackich dotarło ostatnio pismo w związku z rozprawą, która odbędzie się 27 listopada w Sądzie Rejonowym w Szczytnie. Mecenas Jemielita z pełnomocnictwa Agnes Trawny wnosi o ustalenie, że nie istnieje stosunek najmu między pozwanymi a powódką. Jego zdaniem, Agnes Trawny nie obowiązuje przepis o wstąpieniu w stosunek najmu w momencie przejęcia nieruchomości od Skarbu Państwa. Powódce przysługuje własność nie jako następcy Skarbu Państwa, ale jako spadkobiercy. To, że Nadleśnictwo Szczytno w imieniu Skarbu Państwa wynajmowało teren w Nartach Głowackim i Moskalikom, nie obowiązuje więc w opinii Jemielity jego klientki. Mecenas wnosi też o zasądzenie od pozwanych kosztów procesu.
Maciej Marosz
"Nasz Dziennik" 2006-11-21
Autor: wa