Indoktrynacja w sztuce
Treść
Jako kilkunastoletni chłopak zachwycałem się "Pigmalionem" George'a Bernarda Shawa i przeczytałem ten "Romans w pięciu aktach" kilkakrotnie. Opowiedziana w nim historia była dla mnie zachwycająca, zabawna, pouczająca. Przypomnę, że jest to historia wulgarnej, prostej kwiaciarki-analfabetki, którą profesor językoznawca w ciągu pół roku przygotowuje do pełnienia roli księżniczki. Potem wszyscy, w tym arystokraci, biorą ją za damę z wyższych sfer. Przy okazji ojciec kwiaciarki, który jest podejrzanym niemoralnym indywiduum, pijakiem, oszustem, naciągaczem, pod wpływem kilku lekcji języka i ogłady oraz przypadkowego wzbogacenia się, zostaje szacownym, szanowanym obywatelem o wrażliwym sumieniu.
Obejrzałem teraz telewizyjną inscenizację tej sztuki z 1996 r. i przeraziłem się. "Pigmalion" powstał przecież tak dawno, bo w 1912 r., a jest szkolnym wręcz przykładem użycia literatury pięknej jako środka nachalnej masońskiej i lewicowej propagandy. Zastosowane zostały w nim wszystkie najbardziej wyrafinowane techniki manipulacji i indoktrynacji.
Sztuka Shawa narzuca odbiorcy w bardzo przekonującej i atrakcyjnej formie kilka "prawd" do wierzenia.
Pierwsza "prawda" zawiera stwierdzenie, że wszyscy ludzie są na każdym poziomie równi i różnica pomiędzy niemoralnym analfabetą a pobożnym człowiekiem o wrażliwym sumieniu i wysokiej kulturze sprowadza się tak naprawdę do używanego języka, ubioru i odrobiny ogłady, które można nabyć w ciągu kilku miesięcy.
Druga "prawda" jest taka, że moralność to zjawisko związane wyłącznie z pozostawaniem w takim, a nie innym środowisku społecznym i posiadaniem mniejszej lub większej gotówki. "Dajcie łobuzowi i prostakowi trochę pieniędzy" - mówi Shaw, a będzie szlachetnym człowiekiem.
Shaw był masonem, nie ukrywał swoich sympatii do sowieckiego komunizmu. Był też wyznawcą doktryny nadczłowieka Fryderyka Nietzschego. To wszystko znalazło swój wyraz w sztuce Shawa. I teraz, gdy nasze dzieci postępują drogami kultury wyznaczonymi przez "wielkich intelektualistów", chłoną "Pigmaliona" jako prawdziwie europejską "duchową strawę".
Stanisław Krajski
"Nasz Dziennik" 2009-03-12
Autor: wa