Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Iłłarionow u Macierewicza

Treść

Były doradca Władimira Putina Andriej Iłłarionow dołączył do parlamentarnego zespołu badającego przyczyny katastrofy pod Smoleńskiem.
Mieszkający obecnie w USA i pracujący w waszyngtońskim Cato Institute Iłłarionow będzie od dzisiaj członkiem parlamentarnego zespołu ekspertów wyjaśniającego katastrofę pod Smoleńskiem. - Zaproponowałem panu Iłłarionowowi udział w naszym zespole doradców, gdyż widać wyraźnie, że nie ma osoby, która by lepiej ten temat znała, lepiej umiała te zawiłości rozszyfrować i która by lepiej się przyczyniła do klarownego rozpoznania sposobu działania, zarówno państwowej strony rosyjskiej, jak i dotarcia do nowych informacji i osób po tamtej stronie - mówi Macierewicz. Podkreśla, że wstępujący w szeregi zespołu Rosjanin wniósł już duży wkład w postaci różnego rodzaju dokumentów i informacji na temat katastrofy. - Podczas spotkania pan Iłłarionow przedstawił nam naprawdę bardzo wnikliwe analizy i zupełnie nowe materiały, których do tej pory nie znaliśmy, a które pokazują dramat smoleński od strony rosyjskiej, czyli strony, którą my najmniej znamy i o której mamy najmniej informacji - mówi. Jak dodaje nasz rozmówca, informacje, które uzyskali od byłego doradcy Putina, pozwalają szerzej spojrzeć na sprawę. - Zwłaszcza na sprawę dezinformacji ze strony rosyjskiej, na kolejne kłamstwa, którymi byliśmy karmieni, i na sposób działania tamtej strony - zaznacza szef parlamentarnego zespołu ds. badania katastrofy smoleńskiej.
Są kolejne, niepublikowane filmy
Pytany o te materiały poseł Macierewicz powiedział jedynie, iż są to "świadectwa samych Rosjan" i zaznaczył, że na razie - dla bezpieczeństwa - ich nazwiska pozostaną nieujawnione. - Pierwsi nazwiska te poznają ci, którzy będą w sposób obiektywny i bez groźby represji tę sprawę analizowali - dodał. Poseł zauważył również, że wszystkie materiały, które otrzymał od rosyjskiego współpracownika, w tym także posiadane przez niego filmy i nagrania z miejsca katastrofy, których jeszcze nie znamy, "potwierdzają hipotezę o odpowiedzialności strony rosyjskiej". - A w szczególności potwierdzają hipotezę fałszywego naprowadzania samolotu przez Rosjan - dodał.
Macierewicz podkreślił, że podczas wizyty w Stanach Zjednoczonych tamtejsi politycy i eksperci z niedowierzaniem przyjmowali jego relację. - Wszyscy z olbrzymim zdziwieniem przyjmowali informacje, które im przekazywaliśmy. Czyli zarówno prawdę o fałszowaniu i celowym niszczeniu dowodów przez stronę rosyjską, o braku reakcji strony polskiej na ten stan rzeczy, jak i o tym, że polski akredytowany wielokrotnie monitował premiera rządu, wskazując na to, że Rosjanie łamią konwencję chicagowską, na co nie było reakcji - wylicza. Poseł dodaje, że rozmówcy z niedowierzaniem i oburzeniem reagowali także na informacje o tym, że po kilku miesiącach na miejscu katastrofy znajdowano wiele elementów rozbitej maszyny, a nawet fragmenty ludzkich ciał. - Wprost nie potrafili zrozumieć, że polscy archeolodzy, którzy jeszcze w październiku przyjechali do Smoleńska, znaleźli ponad 5 tys. części Tu-154M i wiele elementów ciał ofiar - mówi Macierewicz. - Podobnie było z informacjami, że Rosjanie zażądali uznania za nieważne zeznań złożonych przez rosyjskich kontrolerów lotu i że domagają się brania pod uwagę jedynie nowych zeznań - dodaje poseł. Zapewnia, że powstanie międzynarodowa komisja do zbadania katastrofy. - Ta komisja powstanie w nowym składzie Senatu i Kongresu. Senatorowie przyrzekli nam, że postawią tę sprawę od razu, jak ukształtuje się nowy Senat - zapewnia Macierewicz.
Wyjaśnienie katastrofy w interesie Rosji
Goszczący jeszcze z wizytą w USA poseł zaznacza, iż jego rozmówcy wielokrotnie podkreślali, że wszystkie przekazane przez polską delegację informacje, o których do tej pory nie mieli pojęcia, kładą się olbrzymim cieniem na wiarygodności Rosji. - Mówili też, że w związku z tym wyjaśnienie katastrofy smoleńskiej jest niezbędne dla odzyskania przez Rosję wiarygodności - mówi. - I te 330 tys. podpisów, które zebraliśmy, dla senatorów i kongresmanów amerykańskich było znakiem olbrzymiego poruszenia społecznego i znaku, że społeczeństwo obywatelskie w Polsce rzeczywiście ma poczucie, iż jest oszukiwane, i że nie mamy tu do czynienia z grą polityczną, tylko faktycznym, społecznym protestem przeciwko sposobowi obecnego działania - dodaje.
Antoni Macierewicz jedzie teraz do Strasburga na spotkania z przedstawicielami Parlamentu Europejskiego, poświęcone kwestii katastrofy smoleńskiej i pozyskiwaniu do zespołu parlamentarnego kolejnych ekspertów.
Marta Ziarnik
Nasz Dziennik 2010-11-22

Autor: jc