Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Ignacy Feliks Dobrzyński - wyjątkowy kompozytor

Treść

W kraju przez współczesnych był niedoceniany, ale zdobył sławę za granicą. Aż trudno uwierzyć, że obok Chopina to jeden z najważniejszych kompozytorów polskich, o czym przypomina jego badacz prof. Andrzej Wróbel. Ignacy Feliks Dobrzyński przyszedł na świat 15 lutego 1807 roku w Romanowie na Wołyniu. Początkowo uczył się w jezuickim kolegium w Romanowie, a następnie w latach 1817--1821 w Gimnazjum Podolskim w Winnicy. Pierwsze nauki muzyki pobierał u swojego ojca Ignacego Dobrzyńskiego - dyrygenta orkiestry dworskiej u hrabiego Jana Stanisława Ilińskiego w Romanowie, znakomitego skrzypka i kompozytora. "Ignacy od najmłodszych już lat miał sposobność podsłuchać i wniknąć w tajniki każdego niemal instrumentu. Zdolność jego do muzyki, wcześnie podsycana to ojcowską nauką, to praktyką codzienną jaka się wkoło niego odbywała, rozwijała się w sposób naturalny, a przykład ojca, szczepiąc w umyśle syna smak dobry i prostotę, zachował go i na później przy trzeźwości pomysłów muzycznych, równie dalekich od pospolitości, jak od wybryków chorobliwej, a wybujałej fantazji. Ignacy tak wielkie robił na fortepianie postępy, że już w 9. roku życia grywał biegle koncerty Dusseka i dzieła innych kompozytorów; nie zaniedbał się też ćwiczyć się i w grze na instrumentach smyczkowych" - pisze Oskar Kolberg w "Tygodniku Ilustrowanym". Pierwsze utwory Co ciekawe, z początku Dobrzyński wcale nie myślał o karierze muzycznej, zamierzał bowiem rozpocząć studia na Uniwersytecie Wileńskim na wydziale prawa lub medycyny. Studia te miały mu zapewnić potem jako taki byt, wiedział bowiem, jaki los spotkał jego ojca - muzyka. Gdy majątek hrabiego Ilińskiego w Romanowie popadł w ruinę, ojciec Ignacego Feliksa wraz z rodziną przeniósł się do Winnicy, gdzie uczył muzyki w gimnazjum. Stanowisko profesora muzyki było jednak słabo opłacane, dlatego musiał dorabiać prywatnymi lekcjami. Przepracowanie doprowadziło do choroby, Ignacy Feliks zrezygnował więc z planów studiowania w Wilnie i wytrwale opiekował się ojcem, niejednokrotnie zastępując go w orkiestrze. W 1825 roku udał się ostatecznie do Warszawy, by zdobyć środki na kształcenie za granicą. Niestety, nie udało mu się to, więc w 1826 roku rozpoczął naukę u Józefa Elsnera w Szkole Głównej Muzyki. Tutaj Dobrzyński poznał Chopina. "W przypadku Dobrzyńskiego trudno mówić o szczęściu obcowania z geniuszem, był to raczej pech, który doprowadził do nierównej konfrontacji olśniewającego, zachwycającego z pięknym. Ignacy Feliks nigdy nie zamierzał konkurować ze swoim szkolnym kolegą, który oddał się wyłącznie fortepianowi; Dobrzyński zaś - jak powiada jego syn Bronisław - więcej zajmował się zgłębianiem tajemnic orkiestrowych. Rzeczywiście - duże formy orkiestrowe, dokończone i niedokończone utwory sceniczne, kompozycje kameralne na różne instrumenty stanowią większy procent twórczości Dobrzyńskiego niż utwory fortepianowe, w których raczej szedł za utartą już techniką Hummla i Herza" - pisze Kalina Wojciechowska w tekście "W cieniu Chopina". Komponować zarówno na fortepian, jak i na orkiestrę zaczął jeszcze Ignacy Feliks Dobrzyński w Winnicy. Pierwsze znaczące utwory napisał, mając zaledwie 17 lat, wcześniej tworzył kompozycje okolicznościowe. Oskar Kolberg podkreśla, że "do zajmowania się orkiestrą wabiła Dobrzyńskiego tak potęga i rozliczna barwa dźwięków zbiorowego tego instrumentu, jak i popęd do dramatyzowania swych pojęć. Osłuchany z nią od lat dziecinnych, doświadczeniu u ojca nabytemu oraz radom życzliwego mu i do nauczania skorego Elsnera, winien jest Dobrzyński ową powszechnie mu przyznawaną dokładną znajomość środków użycia narzędzi orkiestrowych, czy to masami, czy też pojedynczo lub w kilkoro splecionych, a zręczność i swoboda w prowadzeniu głosów nadaje instrumentacji jego świetność, potoczystość, przejrzystość i jasność wyrażania, nie zawsze w tym stopniu napotykanym u późniejszych naszych kompozytorów instrumentalnych". Po ukończeniu Szkoły Głównej Muzyki, nie mając szans na dalsze kształcenie za granicą, Dobrzyński utrzymywał się z prywatnych lekcji muzyki. Przed warszawską publicznością wystąpił po raz pierwszy w 1827 roku, prezentując własną twórczość, która nawiązywała wówczas do Haydna, Mozarta i Beethovena, którymi w tym okresie był zafascynowany. Bywał także w salonach, m.in. Anny i Józefa Cichockich, znanych melomanów, i pianistki Joanny Naimskiej, u której gościli m.in. Paganini i Liszt. W stolicy pozostał do końca życia, tutaj rozwinął ożywioną działalność kompozytorską. Organizował także zespoły muzyczne i zabiegał o urządzanie koncertów symfonicznych, na których występował jako dyrygent. "W 1834 r. Dobrzyński poślubił młodą śpiewaczkę Teatru Narodowego Joannę Miller, która po wyjściu za mąż przerwała błyskotliwie rozpoczętą karierę na 6 lat. Jako pani Dobrzyńska dawała lekcje śpiewu, by pomóc mężowi w utrzymaniu powiększającej się rodziny: Dobrzyńscy doczekali się siedmiorga dzieci, z których dwoje zmarło w dzieciństwie. Lata 30. i początek lat 40. były bardzo ciężkie dla Dobrzyńskich. Stale brakowało im pieniędzy, Ignacy Feliks z jednej strony pracował nad dużymi formami orkiestrowymi i scenicznymi, z drugiej rozdrabniał się i wydawał utwory dość błahe, przede wszystkim pieśni, walce, mazurki itp. Niewielkie gratyfikacje, jakie otrzymywał od wydawców, i prywatne lekcje pozwalały na bardzo skromne życie" - podkreśla Wojciechowska. Sukcesy zagraniczne W 1835 roku Dobrzyński wziął udział w konkursie kompozytorskim w Wiedniu, na którym zdobył II nagrodę za 2. Symfonię c-moll op. 15. Utwór ten, uznany przez niektórych za najlepsze dzieło Dobrzyńskiego, wykonywany był także we fragmentach w Warszawie i Lipsku pod dyrekcją Feliksa Mendelssohna-Bartholdy'ego. Symfonię drukiem wydano w Warszawie w 1862 r. w opracowaniu na cztery ręce pod tytułem "Symfonia charakterystyczna w duchu muzyki polskiej". W latach 1836-1838 nasz kompozytor skomponował swoją pierwszą operę pt. "Monbar, czyli Flibustierowie op. 30". Koncertowe wykonanie jej fragmentów miało miejsce w Warszawie, Poznaniu, Berlinie i Dreźnie, zaś prapremiera sceniczna odbyła się w 1863 r. w Teatrze Wielkim w Warszawie. "Tygodnik Ilustrowany" z 2 kwietnia 1838 roku w rankingu polskich kompozytorów umieścił Dobrzyńskiego zaraz po Chopinie i Lipińskim: "Po Chopinie i Lipińskim nie znamy żadnego z naszych kompozytorów, którego byśmy bardziej czytelnikom zalecić mogli, jak pana I.F. Dobrzyńskiego. Młody ten kompozytor zamieszkały w Warszawie, umiał sobie w krótkim czasie sławę europejską zjednać (...). Donoszą nam (...), iż pan Dobrzyński obecnie pracuje nad operą polską. Wdzięczność mu się od publiczności za to przynależy. (...) Z podwójną ciekawością pospieszyliśmy na to prawie nieznane u nas zjawisko: opera oryginalna przez Polaka napisana. (...) Cały koncert był śliczny, a co większą jego chwałę stanowi, że przyklaskiwali po każdym wyjątku artyści, amatorowie, znawcy". W 1845 roku Dobrzyński zdobył uznanie jako nauczyciel gry na fortepianie i autor wydanej w tym roku "Szkoły na fortepian". W marcu tego roku rozpoczął podróż artystyczną po Niemczech, podczas której prezentował własną twórczość kompozytorską. Żywiołowe recenzje po jego koncertach ukazywały się m.in. w "Allgemeine Preussische Zeitung" czy "Vossische Zeitung", gdzie można było przeczytać m.in.: "Sprawdziło się (...), że p. Dobrzyński posiada znakomity talent muzyczny i że dla niego wszelkie muzykalne środki są łatwymi - umie on władać formami układu instrumentalnego i ma rękę dokładnie wprawioną. W pomysłach swoich jest on odrębnym, już dlatego, że w ogólności wszystkie jego utwory noszą piętno narodowo-polskie. (...) Jako nader oryginalne oznaczamy dwa mazurki wykonane przez koncercistę". W Berlinie kompozytor musiał pozostać dłużej, zarabiając na życie lekcjami muzyki, ponieważ - jak twierdzono - zamknął sobie drogę powrotu do kraju napisaniem kilku pieśni patriotycznych, w tym m.in. "Do Matki Polki" do słów Adama Mickiewicza. Po Berlinie odwiedził Dobrzyński jeszcze Lipsk, Drezno, Bonn, Monachium, Frankfurt nad Menem, zbierając wszędzie pochlebne recenzje. Publiczność niemiecka miała okazję podziwiać go nie tylko jako kompozytora czy dyrygenta, ale też jako pianistę, altowiolistę, a nawet śpiewaka, który wykonywał własne pieśni. Niestety, sławą cieszył się Dobrzyński niemal wyłącznie za granicą. W Polsce bowiem pozostawał wciąż twórcą niedocenianym. Powrót do kraju Do Warszawy powrócił artysta dopiero we wrześniu 1847 roku. Chociaż zdobył za granicą sławę i uznanie, żeby utrzymać się w kraju, musiał znów udzielać lekcji muzyki, ponieważ nie przełożyły się one w żaden sposób na korzyści materialne. Chociaż w 1852 roku został dyrektorem Opery Teatrów Warszawskich, pozostał na tym stanowisku tylko trzy lata. W następnych latach dyrygował jedynie orkiestrą operową na koncertach symfonicznych, m.in. w salach Resursy Kupieckiej. W 1857 roku zorganizował Orkiestrę Polską Ignacego Feliksa Dobrzyńskiego, złożoną z wybitnych członków orkiestry Teatru Wielkiego, która do grudnia 1857 roku co tydzień dawała koncerty w Nowej Arkadii przy ul. Mokotowskiej w Warszawie. Kompozytor tworzył w tym czasie dzieła podniosłe - m.in. muzykę do "Konrada Wallenroda" Mickiewicza i "Burgrafów" Wiktora Hugo. W latach 1858-1860 brał udział w pracach komitetu powołanego do założenia Instytutu Muzycznego. W tym czasie został również członkiem lwowskiego Towarzystwa Muzycznego. Po roku 1860, ze względu na zły stan zdrowia, stopniowo rezygnował z udziału w życiu muzycznym stolicy i poświęcił się wyłącznie kompozycji. Niepowodzenia, jakich doświadczył w życiu artystycznym w kraju, a zwłaszcza walka o pieniądze na utrzymanie rodziny, powodowały u Dobrzyńskiego stopniowe popadanie we frustrację i zgorzknienie. Świadczy o tym chociażby dedykacja dla Aleksandra Hanke umieszczona na wydanym w 1863 r. "Monbarze": "Lat 25 mija, jak opera ta świat ujrzała. Dwie dynastie dyrekcyjne, do których się zgłaszałem, przeminęły: a obydwie raczyły łaskawie odpychać to biedne dziecię. Nikt też i ojcu jego nie podał dłoni" - pisał Dobrzyński. Zmarł niedoceniony przez współczesnych 9 października 1867 roku w Warszawie. Jedynie jego przyjaciele kilka tygodni później zorganizowali w Resursie Kupieckiej koncert, na który złożyły się wyłącznie utwory Dobrzyńskiego, dobrane tak, aby ukazać bogactwo i wszechstronność jego twórczości. W sprawozdaniu z tego wydarzenia pisano później: "Trudno złożyć więcej zajmujący program jednego kompozytora. Wszystkie rodzaje były tu reprezentowane, tak dramat muzyczny, jak liryka, tak popis teatralny (...), jak popis koncertowy, tak symfonia jak i 'musica da camera' (...), w którym to rodzaju, a szczególnie w kwintetach smyczkowych, zmarły mistrz celował". Chociaż w 1893 roku syn Ignacego Feliksa Dobrzyńskiego - Bronisław - wydał biografię ojca, ten wyjątkowy artysta pozostał niezauważony. Tak naprawdę dopiero podczas XX Festiwalu Pianistyki Polskiej w Słupsku w 1986 roku usłyszeć można było "Koncert fortepianowy" Dobrzyńskiego. Zapoczątkowane zostały wtedy także badania nad twórczością tego kompozytora. Największe zasługi w ocalaniu od zapomnienia postaci Dobrzyńskiego i jego dzieł ma profesor Andrzej Wróbel, twórca Festiwalu Polskiej Muzyki Kameralnej w Warszawie, na którym prezentuje często dzieła tego kompozytora. Dzięki niemu ponownie została wydana także książka Bronisława Dobrzyńskiego, pt. "Ignacy Dobrzyński: w zakresie działalności dążącej do postępu w muzyce we współczesnej jemu epoce" z komentarzami profesora. - Ignacy Feliks Dobrzyński to artysta ogromnie zasłużony dla kultury polskiej, obok Chopina jeden z najważniejszych kompozytorów polskich. Udało mi się pozyskać pieniądze na wznowienie jedynej jego biografii, którą napisał jego syn. Tego typu prace mają dokumentować nasze miejsce w historii i zachęcić ludzi do poznawania ich twórczości - podkreśla prof. Andrzej Wróbel. Trzeba przypomnieć, że rok 2007 był rokiem jubileuszowym 200. rocznicy urodzin i 140. rocznicy śmierci Ignacego Feliksa Dobrzyńskiego. Piotr Czartoryski-Sziler "Nasz Dziennik" 2008-10-31

Autor: wa