I rocznica ogłoszenia św. Andrzeja Boboli patronem Polski
Treść
Rok temu, 16 maja 2002 roku, Prymas Polski ks. kard. Józef Glemp uroczyście ogłosił patronem Polski św. Andrzeja Bobolę. Decyzję wyróżniającą wybitnego polskiego zakonnika, kaznodzieję i misjonarza podjęła Stolica Apostolska 13 marca 2002 r., niemal w 380. rocznicę jego święceń kapłańskich. W Strachocinie na Podkarpaciu - miejscu urodzin świętego - przez cały rok licznie gromadzą się wierni z całego kraju, oddając cześć relikwiom jezuity, męczennika, niezłomnego obrońcy wiary.
Strachocina to niewielka miejscowość położona wśród malowniczych bieszczadzkich wzgórz, na północny zachód od Sanoka, licząca dziś niespełna 2 tys. mieszkańców. Życie duchowe wiernych skupia się tu wokół parafii pw. świętej Katarzyny. Znana jest ona w całej Polsce z powodu wydarzeń sprzed blisko dwudziestu lat, interpretowanych przez wielu ludzi jako sensacyjne, a które - widziane oczyma wiary - zapoczątkowały kult oddawany w tym właśnie miejscu św. Andrzejowi Boboli.
Ślady przeszłości
Przyszły święty urodził się w Strachocinie 30 listopada 1591 roku w dworku, który zgodnie z miejscową tradycją stał na wzgórzu zwanym dziś Bobolówką. Brakowało jednak dokumentów potwierdzających ten fakt, a dodatkowo sprawa była o tyle trudna, że dwie inne miejscowości w Polsce pretendowały do miana miejscowości rodzinnych świętego. Księgi metrykalne, które mogły wyjaśnić wątpliwości, spłonęły w czasie najazdu Tatarów w 1624 roku. Dopiero kilkanaście lat temu, pod koniec lat 70., znaleziono dokumenty na drugim końcu Polski, które sprawę wyjaśniają bezspornie: święty Andrzej Bobola pochodził ze Strachociny.
Z dawnych czasów zachowała się tu kamienna, romańska chrzcielnica, która, jak wiele wskazuje, jest niemym świadkiem chrztu i obecności patrona Polski, św. Andrzeja Boboli, na tej ziemi.
Droga do świętości
Ród świętego należał do najstarszych w Polsce. Pierwotnie Bobolowie zamieszkiwali Śląsk, a około 1315 roku przenieśli się do Małopolski. W wieku XVI stanowili już bardzo rozgałęziony ród posiadający liczne majątki, m.in. w okolicach Krosna, Sanoka, Sandomierza, a także Jarosławia. Cechą wyróżniającą Bobolów było silne przywiązanie do wiary i religii katolickiej.
Realizując swe życiowe powołanie, 20-letni Andrzej Bobola wstąpił do zakonu jezuitów w Wilnie. Święcenia kapłańskie przyjął 12 marca 1622 roku - w rocznicę kanonizacji pierwszych jezuitów: Ignacego Loyoli i Franciszka Ksawerego.
Gorliwy, pełen zapału do pracy duszpasterskiej duchowny prędko zaskarbił sobie serca wiernych jako doskonały kaznodzieja, spowiednik, wreszcie misjonarz ludowy, nazywany "apostołem Pińszczyzny" oraz "duszochwatem"
- łowcą dusz. Szczególną czcią otaczał Matkę Najświętszą, o czym świadczyć może przynależność do Sodalicji Mariańskiej. Jako kierownik duchowy
św. Andrzej wiele czasu poświęcał także własnej formacji, długimi godzinami adorując Najświętszy Sakrament.
Apostoł Pińszczyzny zginął śmiercią męczeńską za wiarę, bestialsko zamordowany przez Kozaków w czasie rzezi katolików w Janowie Poleskim 16 maja 1657 roku. Choć znieważany, bity i torturowany przed śmiercią, nie wyparł się wiary, którą wobec oprawców kozackich nazwał drogą do zbawienia. Po męczeńskiej śmierci ciało kapłana złożono w podziemiach kościoła w Pińsku.
"Strachocina wielka przed Bogiem"
Młody kapłan Józef Niżnik przybył do Strachociny 7 września 1983 roku na krótkie zastępstwo za chorego proboszcza przebywającego w jednej z krakowskich klinik. Wkrótce potem - w nocy z 10 na 11 września - po przebudzeniu ujrzał w swoim pokoju jakąś postać, jak wspomina - "smukłą, na czarno ubraną i z czarną brodą". Przekonany, że jest to napad, rzucił się na przybysza, ale postać nagle zniknęła. Rano dowiedział się, że takie wydarzenia dzieją się od dawna na strachocińskiej plebanii. Młody kapłan postanowił zrezygnować ze studiów na KUL i podjął próbę odkrycia tajemnicy nocnych "wizyt", nurtującej nie tylko jego osobę.
Tajemnicze "odwiedziny" powtarzały się wielokrotnie przez następne cztery lata. Jak wspomina dziś ks. Józef Niżnik, "wobec tych dziwnych, nocnych wydarzeń, przez niektórych odczytywanych jako straszenie, nie sposób było przejść obojętnie". W czasie swych nocnych "spotkań" z miejscowym proboszczem na przestrzeni tych lat św. Andrzej wyraził wolę, aby kult jego osoby rozszerzał się właśnie w miejscu urodzenia - w Strachocinie. - W skupieniu, na modlitwie odczytywałem to, co się wydarzyło - opowiada ks. proboszcz. - Zgłębiając historię i dzieje parafii, wreszcie kierując się pragnieniem woli świętego, posłuszny natchnieniom, które - jak wierzę - pochodziły z Nieba, w porozumieniu z władzami kościelnymi postanowiłem zaszczepić kult św. Andrzeja Boboli w Strachocinie. Bo właśnie tu, z racji swego pochodzenia, ma on do tego szczególne prawo.
Proboszcz dał wyraz swym zamierzeniom w homilii wygłoszonej 16 maja 1987 roku, w kolejną rocznicę śmierci świętego.
"Dzisiaj wołamy: Chcemy ciebie! A wołanie to wynika z historycznej przeszłości, że ty jesteś nasz (...). Skoro tu jest twój początek, skoro tu tkwisz korzeniami, to Strachocina wielkimi literami zapisana jest przed Bogiem" - mówił do wiernych kapłan. W najbliższą noc po tym uroczystym zobowiązaniu przeciągłym pukaniem postać dała znać o sobie po raz ostatni. Było to niejako potwierdzenie pragnienia świętego męczennika, które wreszcie, po wielu latach, zostało właściwie odczytane.
To miejsce wybrał Pan
Lęk ustąpił pragnieniu realizacji wielkiego zamierzenia. Proboszcz, wdzięczny Opatrzności za łaskę zrozumienia przesłania, postanowił sprowadzić do parafii relikwie św. Andrzeja Boboli z kościoła OO. Jezuitów w Warszawie. - Fakt ten nastąpił 16 maja 1988 roku, kiedy to relikwie świętego męczennika uroczyście do naszego sanktuarium wprowadził ówczesny ordynariusz przemyski ks. abp Ignacy Tokarczuk - wspomina ks. Józef Niżnik. Hierarcha mówił wówczas: "Dzisiaj historycy dowiedli ponad wszelką wątpliwość, że właśnie tutaj św. Andrzej Bobola urodził się (...). Przecież każdy człowiek chętnie wraca do ziemi lat dziecinnych, jak poeta powiedział: 'Kraj lat dziecinnych jest zawsze piękny i czysty'. I dla św. Andrzeja Boboli ziemia strachocińska jest też tym pięknym krajem, pięknym i czystym, krajem lat dziecinnych, krajem urodzin, krainą chrztu i krainą tak bogatego w konsekwencjach życia".
Kolejnym przejawem szerzenia się kultu św. Andrzeja w Strachocinie było wmurowanie kamienia węgielnego pod pierwszy w Polsce Dom Zakonny Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Rycerstwa Niepokalanej, które odbyło się 17 września 1988 roku. Dziś mieści się tu ośrodek zdrowia i Dom Matki Bożej Częstochowskiej prowadzony przez siostry zakonne.
Te dwa wydarzenia z 1988 roku są przełomowe w dziejach wioski. Dwubiegunowość kultu św. Andrzeja oraz św. Maksymiliana, który wprowadziły Siostry Franciszkanki, to wyraz szczególnego wybrania Strachociny, o której mówi się w okolicy: "To miejsce wybrał Pan".
Ośrodek życia religijnego
Od 1992 roku na tzw. Bobolówce - wzgórzu położonym nieopodal kościoła - 16. dnia każdego miesiąca odprawiana jest uroczysta Msza Święta. Procesja z relikwiami męczennika, jaka wyrusza ze świątyni na Bobolówkę, stanowi świadectwo wiary zarówno samych mieszkańców, jak też przybywających w to miejsce pielgrzymów z całej Polski, a nierzadko z zagranicy. W czasie comiesięcznych uroczystości odmawiana jest Litania do św. Andrzeja Boboli, a na zakończenie wierni całują relikwie świętego patrona Polski.
Dziś parafia kwitnie pod względem religijnym. Mieści się tu m.in. Centralny Ośrodek Akcji Katolickiej Archidiecezji Przemyskiej, a ks. proboszcz Józef Niżnik pełni funkcję asystenta kościelnego tej jakże prężnej duchowej formacji wiernych. Z inicjatywy Sióstr Franciszkanek Rycerstwa Niepokalanej w Strachocinie odbywają się również comiesięczne spotkania formacyjne służby zdrowia z całej archidiecezji.
Wioska zgodą stoi
Godna uwagi jest inicjatywa nawiedzania rodzin przez relikwie świętego, zapoczątkowana przez księdza proboszcza 16 maja 1995 roku. Dzięki tym cennym inicjatywom parafia, o której niegdyś w kronice parafialnej zapisano: "Nie wiedzie się tu najlepiej. Poczynania duszpasterskie idą ospale. Widoczny jest brak błogosławieństwa Bożego. Frekwencja na Mszach Św. jest bardzo niska..." - dziś kwitnie pod względem religijnym. Dawne waśnie i brak jedności ustąpiły miejsca przyjaźni i serdeczności. Jak twierdzą sami mieszkańcy Strachociny, "odkąd obraliśmy św. Andrzeja Bobolę za patrona i opiekuna, żyje się tu dużo lepiej". Wierzą, że dzieje się to za przyczyną świętego, który rozsiewa miłość i dobro w ludzkich sercach.
Przed trzema laty, z racji obchodów Wielkiego Jubileuszu, wierni ze Strachociny i pobliskich Kostarowiec podjęli trud usypania 12-metrowego kopca, na którego wierzchołku lśni dwumetrowa figura Chrystusa Króla. Podczas żmudnych prac związanych z usypaniem kopca miało miejsce kolejne zdarzenie, interpretowane przez okoliczną ludność jako niezwykłe zjawisko. U stóp kopca wytrysnęło źródełko. Teraz odpowiednio obmurowane jest kolejnym znakiem Nieba dla mieszkańców Strachociny i przybywających tu pielgrzymów.
Doniosłość wydarzeń na przestrzeni lat sprawiła, że wielu ludzi, niegdyś żądnych sensacji, przybywa dziś do Strachociny z pielgrzymką i chęcią oddania najgłębszej czci rodakowi tej ziemi. Decyzja Stolicy Apostolskiej o ustanowieniu św. Andrzeja Boboli jednym z patronów Polski napawa radością i dumą przede wszystkim mieszkańców Strachociny, którzy mówią: "To przecież nasz krajan, niestrudzony głosiciel Bożej Prawdy, który wyruszył w świat z misją głoszenia Ewangelii właśnie stąd, niewielkiej podgórskiej miejscowości, z naszej Strachociny".
Tekst i zdjęcia
Mariusz Kamieniecki
Nasz Dziennik 16-05-2003
Autor: DW