Przejdź do treści
Przejdź do stopki

I co dalej?

Treść

tanowisko w sprawie moratorium na dokonywanie aborcji, które przeleżało ładnych kilka tygodni w szufladach poselskich biur PiS, zostało przez aklamację przyjęte podczas wtorkowego posiedzenia klubu. Teraz powinno trafić do marszałka, a potem do rządu. PiS uważa, że swoje zadanie spełniło: przerzuciło odpowiedzialność i teraz będzie rozliczało rząd, czy podejmie jakieś konkretne działania w tej kwestii. Po długich perturbacjach dokument powstał, tylko... w praktyce nic z niego nie wynika. W stanowisku czytamy: "Kierując się troską o wartość ludzkiego życia, biorąc pod uwagę przesłanie płynące z encykliki 'Evangelium vitae' Ojca Świętego Jana Pawła II, wzywamy rząd Rzeczypospolitej Polskiej do podjęcia wszelkich niezbędnych działań na rzecz uchwalenia przez Zgromadzenie Ogólne Organizacji Narodów Zjednoczonych moratorium na wykonywanie aborcji. Mamy nadzieję, że działania rządu RP w tej sprawie będą ukierunkowane na uwrażliwienie opinii międzynarodowej na potrzebę ochrony ludzkiego życia od poczęcia do naturalnej śmierci. Jesteśmy przekonani, że nasz wspólny wysiłek przyczyni się do utrwalenia wizerunku Polski jako kraju, który przykłada wyjątkową wagę do ochrony praw osoby ludzkiej wyrażonych w przyjętej przez ONZ Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka". Stanowisko zostało zaakceptowane przez wszystkich członków Klubu, teraz ma trafić do Donalda Tuska, do którego jest wyraźnie skierowane. - Przedstawiłam na Klubie sprawozdanie z tej części prac zespołu i powiedziałam, że ten etap pracy komisja skończyła i w zasadzie jeżeli mamy dalej funkcjonować, to musimy się określić co do tego, czy to stanowisko przyjmujemy, czy nie. Nie było w zasadzie żadnego głosu sprzeciwu, czego najlepszym dowodem jest to, że zostało przyjęte przez aklamację. I jest to już nie stanowisko zespołu, tylko stanowisko Klubu Parlamentarnego Prawo i Sprawiedliwość - mówi z satysfakcją przewodnicząca zespołu Elżbieta Rafalska. Pytana o dalsze pomysły PiS na poparcie inicjatywy Stolicy Apostolskiej w kwestii moratorium podkreśla, że zespół nie przestaje istnieć i będzie dalej pracował, monitorując poczynania rządu w tej sprawie. Nie wyklucza, że PiS będzie próbowało "przepchnąć" sprawę przez komisje, w których jak na razie sprawa moratorium została zablokowana. - Trochę jestem zdziwiona, że te apele, które były kierowane do Komisji Polityki Społecznej i Rodziny, do marszałka Sejmu, zostały tak potraktowane - że to nie komisja decydowała, tylko wąskie grono prezydium - komentuje Rafalska. - Można pytać, ponawiać ten wniosek i rzeczywiście może byłoby celowe jeszcze raz na prezydium to przedstawić - trzeba by się nad tym zastanowić. Najpierw czekaliśmy na przyjęcie naszego stanowiska i wtedy trudno było nalegać na przyjęcie tamtych stanowisk. Dzisiaj mamy klarowną i jasną sytuację, mamy swój pogląd, swoje stanowisko klubu parlamentarnego i nie ma już najmniejszych wątpliwości, że na pewno każdy taki apel będziemy też popierać, żeby został przez parlament rozpatrzony - deklaruje Rafalska. Równocześnie jednak nie kryje, że PiS nie przewiduje żadnych działań prawnych w parlamencie mających na celu wzmocnienie ochrony życia dzieci w Polsce. Dalsze prace nad kwestią moratorium obiecuje natomiast poseł Artur Górski, jeden ze współautorów stanowiska. Informuje, że w najbliższych dniach pismo ma zostać podpisane przez przewodniczącego i stanowisko będzie wysłane do premiera Donalda Tuska. - Będziemy po wakacjach monitorować stronę rządową, jak i jej stosunek do naszego stanowiska i czy podejmie w tej sprawie jakieś działania - deklaruje. - Najpierw chcemy zobaczyć, jaka będzie reakcja strony rządowej, dopiero później będziemy podejmowali ewentualne działania. Musimy mieć świadomość, że tak naprawdę w rękach rządu jest kwestia realizacji jakiegokolwiek działania, niezależnie od tego, czy byłaby to uchwała Sejmu, czy jest to stanowisko klubu - tłumaczy Górski. Jego zdaniem, uchwała wcale nie byłaby lepszym wyjściem niż - de facto nic niedające - stanowisko klubu parlamentarnego: - Uchwała też ma tylko wymiar moralny i o taką uchwałę w Sejmie też byłoby o wiele trudniej, biorąc pod uwagę, że również wcześniej pojawiały się głosy w klubie PiS osób mających wątpliwości wobec tego stanowiska. Ono tak zostało sformułowane, żeby było jak najmniej kontrowersyjne w swojej treści, choć jednoznaczne w wymowie ideowej i jasno precyzujące nasze intencje i stanowisko w tej sprawie. Czyżby chodziło o to, żeby odpowiedzialność za niechybne rozmycie się tematu moratorium spadła na liberalny rząd, a nie uchodzącą za prawicową partię? - Nie możemy powiedzieć, że w ogóle nie podejmujmy żadnych działań, apelów, ustaw ani listów do rządu, skoro i tak wiadomo, że rząd w tej sprawie nie zadziała. Jeślibyśmy w ten sposób myśleli, to i działalność klubu jest bez sensu. Musimy nasze zdanie przekazać rządowi, uzyskać odpowiedź pana premiera i rządu, spytać o stosunek do tego stanowiska, a następnie czy będą podejmowane jakieś działania. Jeśli takie działania nie będą podejmowane po uchwale klubu, rozważymy wyjście z inicjatywą uchwały samego Sejmu, żeby rząd do tego nakłonić. Niemniej moim zdaniem uchwała ma mniejsze szanse powodzenia, jeśli chodzi o przegłosowanie w Sejmie i wcale nie musi odnieść większego skutku niż jasno określone stanowisko klubu - twierdzi poseł. Wątpliwości co do intencji i dobrej woli PiS nie kryje także posłanka Anna Sobecka. - Ja niestety nie jestem optymistką w tym temacie i chyba miałam dużo racji. Klub jeszcze niczego nie dowodzi. Co to klub? To jest zamknięte środowisko! Chodzi o to, żeby to w końcu na sali plenarnej posiedzenia Sejmu odezwały się głosy na ten temat i aby odbyło się głosowanie, i to jest najważniejsze. Bo tam pojedyncze listy nawet do marszałka czy pojedyncze jakieś wystąpienia do jakichś instytucji to jest nic. Sejm powinien tutaj wyrazić swoją wolę i tego oczekujemy. Brakuje zdecydowanych reakcji - żali się Sobecka. Podobne obawy ma poseł Krystyna Grabicka, również członek zespołu: - Ja się bardzo cieszę, że to zostało przyjęte. Mam nadzieję, że to nabierze biegu, że zostanie przekazane do marszałka, bo jeżeli zostało przyjęte po to, żeby "mieć z głowy", to byłoby niedobrze. Maria Cholewińska "Nasz Dziennik" 2008-07-24

Autor: ab