Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Huzia na... Jurgiela!

Treść

Politycy i eurodeputowani Platformy Obywatelskiej zarzucają ministrowi rolnictwa Krzysztofowi Jurgielowi brak kompetencji. Pretekstem do wyartykułowania tego rodzaju stwierdzeń jest zaplanowane na dziś posiedzenie Parlamentu Europejskiego, na którym omawiana ma być reforma rynku cukru. Politycy PO na wczorajszej specjalnej konferencji prasowej w Poznaniu zapowiedzieli obronę interesów polskich cukrowników. Jednak nie potrafili udzielić odpowiedzi na pytania dotyczące sytuacji choćby tylko... wielkopolskich cukrowni.

- Rząd nieumiejętnie negocjował z UE w kwestii reformy rynku cukru. A minister Krzysztof Jurgiel wykazał się brakiem umiejętności i kompetencji, popełniając karygodne błędy w negocjacjach - ostrym wystąpieniem zaczął swoją konferencję prasową w Poznaniu poseł Platformy Obywatelskiej Jakub Rutnicki, członek sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
To nie pierwszy atak PO na znanego ze swego bardzo sceptycznego podejścia w kwestii integracji Polski z UE ministra. W połowie grudnia w ostrych słowach o szefie resortu rolnictwa wypowiadał się inny poseł PO - Andrzej Gałażewski, zarzucając mu, iż publicznie krytykując postępowanie KE wobec Polski, nie reprezentuje dobrze naszego kraju. I tym razem wielkopolscy parlamentarzysta PO Jakub Rutnicki i eurodeputowany Filip Kaczmarek powoływali się na fiasko polskich negocjacji z KE dotyczących reformy rynku cukru.
- Była szansa, żeby wynegocjować niektóre rzeczy, tak by ta reforma nie była niekorzystna dla Polski, ale minister Jurgiel zawiódł. Nie udało się wynegocjować korzystnych dla Polski warunków i teraz trzeba będzie odkręcać niekorzystne zapisy - mówił Kaczmarek.

Propozycje KE
Dziś Parlament Europejski zamierza debatować m.in. właśnie nad reformą rynku cukru, która - zdaniem większości polskich specjalistów - jest dla naszego kraju wybitnie niekorzystna. Obecne regulacje na rynku cukru w UE obejmują minimalną cenę buraków cukrowych, gwarantowaną cenę cukru, kwoty produkcyjne dla każdego kraju zapobiegające zwiększaniu produkcji, taryfy i bariery celne. Ten system ma obowiązywać do 30 czerwca 2006 r. Reforma przewiduje obniżkę ceny cukru aż o 39 proc. w ciągu dwóch lat, począwszy od 2007 r., a interwencja na rynku cukru ma zostać utrzymana do 2010 r. Spadnie również cena buraka cukrowego o 42,6 proc., a jego minimalna cena ma obowiązywać również do 2010 r.
Reforma przewiduje także powołanie funduszu restrukturyzacyjnego utworzonego z wpłat producentów cukru po 125 euro od tony limitu. Pomoc z tego funduszu w wysokości 730 euro za tonę limitu otrzymają wyłącznie ci producenci, którzy zlikwidują produkcję w cukrowni i doprowadzą do całkowitego demontażu urządzeń. Plantatorom zostanie zaproponowana rekompensata w postaci 10 proc. premii, pod warunkiem, że całkowicie zrezygnują z upraw. Znacznie natomiast zwiększą produkcję cukru koncerny niemieckie i francuskie. Firmy niemieckie, które mają przyznane limity cukru w Polsce, będą mogły likwidować produkcję w polskich cukrowniach, otrzymując za to rekompensatę w wysokości 730 euro za tonę limitu.
- Mam nadzieję, że uda się doprowadzić do przyjęcia korzystnych dla Polski poprawek, jak choćby tych dotyczących zwiększenia produkcji izoglukozy. Choć, niestety, zdanie Parlamentu Europejskiego nie jest wiążące dla KE - mówił Filip Kaczmarek.
Szybko jednak okazało się, że żaden z polityków PO nie potrafi wskazać na konkretne rzekome niedociągnięcia negocjacyjne ministra Jurgiela. Zdaniem Kaczmarka, błędem ministra Jurgiela było to, iż szef resortu rolnictwa nie wziął udziału w jednym z wieczornych spotkań negocjacyjnych.
- Ale tego nie wiemy, czy można było coś wynegocjować - przyznawał po chwili.

Co PO wie o cukrze?
Politycy PO zapowiedzieli obronę interesów polskich cukrowni i cukrowników podczas posiedzenia PE. Jednak - by reprezentować interesy krajowych czy funkcjonujących w Polsce cukrowni - trzeba coś o nich wiedzieć. Tymczasem na konferencji prasowej w Poznaniu okazało się, że pytania "Naszego Dziennika" o sytuację wielkopolskich cukrowni z grupy konińsko-kaliskiej, przejętych przez niemiecki koncern Pfeiffer und Langen, wywołały sporą panikę wielkopolskich polityków PO.
- Tak, coś słyszałem, że w Opalenicy montują jakiś silos. Na pewno będziemy to monitorować - mówił poseł Jakub Rutnicki.
Problem w tym, że - czego najwyraźniej nie wiedział przedstawiciel PO w sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi poseł Rutnicki - wielkopolska Cukrownia Opalenica należy do niemieckiego koncernu Nordzucker AG, nie zaś - czego dotyczyło pytanie - koncernu Pfeiffer und Langen, właściciela takich cukrowni, jak: Gniezno, Witaszyce Zbiersk, Zduny i Gosławice.
Jeszcze więcej problemów "obrońcom polskiego rolnictwa" z PO sprawiło pytanie o nazwisko "ministra ds. rolnictwa w gabinecie cieni PO". Nastąpiło gorączkowe wertowanie dokumentów, bieganie po biurze. Wreszcie półtorej godziny po zakończeniu konferencji prasowej poseł Rutnicki telefonicznie skontaktował się z "Naszym Dziennikiem".
- Już wiem. Nazywa się Aleksander Grad - zakomunikował nam poseł Rutnicki.
Wojciech Wybranowski, Poznań

Krzysztof Jurgiel, minister rolnictwa i rozwoju wsi:
Szczerze mówiąc, nawet nie bardzo wiem, jak się odnieść do tych zarzutów. Moim zdaniem są absurdalne - dwukrotnie już przedstawiałem Sejmowi sprawozdanie z negocjacji prowadzonych w sprawie reformy rynku cukru i sądzę, że wszystkie kluby zrozumiały i przyjęły do wiadomości, że te negocjacje były prowadzone w sposób właściwy. Ustalenia dotyczące reformy rynku cukru zawierają też wnioski zgłaszane przez resort rolnictwa i moim zdaniem więcej uzyskać nie można było. Chciałbym przypomnieć, że głównym celem tych negocjacji ze strony polskiej było doprowadzenie do zachowania produkcji w Polsce i ten cel udało nam się wynegocjować. Mam wrażenie, że posłowie Platformy Obywatelskiej tymi nieprawdziwymi zarzutami szukają sobie po prostu pola do walki politycznej.
not. WW

"Nasz Dziennik" 2006-01-17

Autor: ab