Huta zarabia na rosomakach
Treść
W przyszłym roku na zamówienie resortu obrony Wojskowe Zakłady Mechaniczne w Siemianowicach Śląskich wyprodukują 47 kolejnych kołowych transporterów opancerzonych Rosomak. Ostatnio do Afganistanu, gdzie stacjonuje ok. dwóch tysięcy polskich żołnierzy, przetransportowano ponad 30 sztuk rosomaków, w większości w wersji bojowej. Producent pancerza przypomina jednak, że nie jest on niezniszczalny, a tam trwa wojna i żaden, choćby najbardziej nowoczesny sprzęt, nie zapewni żołnierzom bezpieczeństwa.
Zapotrzebowanie na tego typu sprzęt rośnie, a MON zamówiło na przyszły rok 47 kolejnych rosomaków w Wojskowych Zakładach Mechanicznych w Siemianowicach Śląskich. Transporter produkowany na licencji fińskiej Patrii to jeden z lepszych pojazdów na polu walki, a zarazem najbardziej potrzebny sprzęt dla polskich żołnierzy w Afganistanie. Blachy pancerne do rosomaka stanowiące o jego potencjale obronnym są produkowane w Hucie Stali Jakościowych (HSJ) w Stalowej Woli. Firma należąca do Grupy Złomrex jako jedyna w kraju produkuje superwytrzymałe blachy pancerne, a przy tym znacznie tańsze od zagranicznych. - Wykonaliśmy już pięć kompletów blach do rosomaka, które pomyślnie przeszły próby oraz pomiary w Siemianowicach, i na tej podstawie otrzymaliśmy kolejne zamówienie. Mam nadzieję, że będziemy je realizować już w pierwszym kwartale przyszłego roku - zapowiada Wincenty Likus, prezes HSJ w Stalowej Woli. Ostatnie wydarzenia w Afganistanie pokazały jednak, że pancerze rosomaka nie są niezniszczalne. Likus podkreśla, że misja afgańska jest bardzo trudna z wielu względów i żaden, choćby najbardziej nowoczesny sprzęt, nie zapewni żołnierzom stuprocentowego bezpieczeństwa. - To, z czym mamy do czynienia w Afganistanie, to nie żadna misja stabilizacyjna - jak się to często określa - ale regularna wojna - mówi prezes Likus, ale dodaje, że jego technolodzy też nie zasypiają gruszek w popiele. - Z tego co mi wiadomo, ładunki, które wybuchają pod rosomakami, są w stanie zniszczyć nawet wozy pancerne o zdecydowanie większej odporności balistycznej. Robimy wszystko, by także ten element stale poprawiać - dodaje. W tym celu huta wprowadziła nowe, skuteczniejsze niż dotychczas zabezpieczenia. - Chodzi o to, by w momencie wybuchu miny podłoga, która jest najbardziej narażona na naprężenia, była mniej odporna balistycznie, bo w tym przypadku nie jest to aż tak konieczne, natomiast by była zdecydowanie bardziej plastyczna - twierdzi Likus. Do jeszcze bardziej wytężonej pracy nad odpornością rosomaka mobilizuje fakt, że żołnierz, który ostatnio zginął pod pancerzem KTO w Afganistanie, był synem pracownika zatrudnionego przy produkcji blach pancernych. - To wielka tragedia, która bardzo nas poruszyła - podkreśla prezes. Technologia na każdym etapie produkcji blach pancernych jest rygorystycznie przestrzegana. - Mamy świadomość, że spoczywa na nas ogromna odpowiedzialność. Zdajemy sobie sprawę, że we wnętrzu transportera przebywa żołnierz, a wokół toczy się wojna. Dlatego robimy wszystko, by pod pancerzem czuł się bezpiecznie - oznajmia prezes hutniczego zakładu.
Blachy w dobie kryzysu
Kryzys gospodarczy odbija się także na hucie, która zatrudnia blisko tysiąc pracowników. Sytuację ratują zamówienia na blachy do rosomaka, ale nie jest to panaceum na wszystkie problemy, jakie przeżywa zakład. Nie jest to zresztą problem tylko tej firmy, ale całej branży hutniczej. - Poziom zamówień jest mniejszy. Owszem, zamówienia wojskowe poprawiają nam nastroje, ale nie na tyle, by mówić, że sytuacja jest już dobra czy opanowana. Dochodzą do nas zdecydowanie sprzeczne informacje, z których wynika, że już w niedługim czasie sytuacja dla hutnictwa ma się zmienić na lepsze, a życie pokazuje, iż w dalszym ciągu mamy do czynienia z obniżkami cen na wyroby przy jednoczesnym wzroście cen złomu - wyjaśnia. Obniża to opłacalność produkcji i wymusza działania mało optymistyczne dla pracowników. Prezes nie ukrywa, że być może potrzebna będzie reorganizacja zatrudnienia i dostosowanie liczby pracowników do aktualnych potrzeb. Zakład po ostatnich Targach Sprzętu i Uzbrojenia Wojskowego w Kielcach nawiązał nowe kontakty także z kontrahentami zagranicznymi, co być może pozwoli na rozszerzenie współpracy na arenie międzynarodowej.
Mariusz Kamieniecki
"Nasz Dziennik" 2009-10-28
Autor: wa