Huśtawka Stocha
Treść
Kamil Stoch zafundował sobie i kibicom prawdziwą huśtawkę nastrojów w konkursach Pucharu Świata, które w weekend odbyły się w Lillehammer. W sobotę nasz skoczek narciarski błysnął i zajął trzecie miejsce, a wczoraj w ogóle nie zakwalifikował się do finałowej serii.
Sobotnie zmagania początkowo także nie układały się po myśli zakopiańczyka. W pierwszej serii uzyskał 90 m i plasował się na 11. miejscu. Ale Stoch ma charakter i nie stracił wiary w sukces. W drugiej próbie poszybował o 6 m dalej i konsekwentnie wyprzedzał rywali zajmujących wcześniej lepsze pozycje. Jego marsz zatrzymał dopiero Niemiec Richard Freitag (95,5 i 103,5 m) oraz Andreas Kofler (105 i 98). Austriak odniósł dzięki temu drugie zwycięstwo w sezonie, a Stoch po raz czwarty w karierze stanął na podium. Nieźle tego dnia spisali się i dwaj inni reprezentanci Polski. Piotr Żyła zajął 11. miejsce (92 i 89), a Maciej Kot - 19. (87 i 85). Warto podkreślić, że tuż za Żyłą uplasował się broniący Kryształowej Kuli Austriak Thomas Morgenstern.
Wczoraj skoczkowie przenieśli się na większy obiekt i niestety przegrali z aurą. Zawody, owszem, dało się rozegrać, ale karty rozdawał wiatr. Komu powiało, leciał daleko, w innym wypadku nie sposób było myśleć o sukcesie. Na koszmarne warunki natrafił m.in. Stoch, do tego popełnił błąd i uzyskał 47. wynik. Najwięcej szczęścia mieli zawodnicy startujący na początku, wykorzystali to Słoweniec Jurij Tepes i Włoch Andreas Morassi, którzy sensacyjnie prowadzili po pierwszej serii. Do finałowej z Polaków awansował tylko Żyła, ale był siódmy (127), z szansami na sukces. Niespodziewani liderzy nie poradzili sobie potem z presją, a pewnie zabrakło im umiejętności i mimo sporej przewagi słabymi drugimi skokami wypadli daleko poza podium. Żyła po raz kolejny pokazał się ze świetnej strony, poleciał 127,5 m i jak się okazało, pozwoliło mu to obronić siódmą lokatę. Brawo! A kto mógł skorzystać na wpadkach Tepesa i Morassiego? Oczywiście dominujący od początku sezonu Kofler. Austriak, czwarty po pierwszej serii (125,5), uzyskał 129 m i odniósł trzecie, kolejne zwycięstwo. Wyprzedził Norwega Andersa Bardala (140,5 m w drugiej próbie!) oraz Niemca Severina Freunda.
Pisk
Nasz Dziennik Poniedziałek, 5 grudnia 2011, Nr 282 (4213)
Autor: jc