Hojność na cudzą odpowiedzialność
Treść
Dopiero pod koniec kadencji parlamentu rząd doszedł do wniosku, że kolej wymaga znacznego dofinansowania. Przez ostatnie lata nie pomagały prośby ani strajkowa presja ze strony kolejarzy. Dopiero gdy nieuchronnie zbliżają się wybory, które zweryfikują czteroletnie "osiągnięcia" rządzącej lewicy, Rada Ministrów na ostatnim posiedzeniu przyjęła projekt ustawy o transporcie kolejowym, który przewiduje, że Ministerstwo Infrastruktury będzie dofinansowywało przewozy międzywojewódzkie.
Zapisano, że na dofinansowanie i utrzymanie infrastruktury kolejowej będzie przeznaczanych około 250 mln zł rocznie. Ma to także umożliwić obniżenie ceny dostępu do infrastruktury dla wszystkich przewoźników. Zgodnie z obowiązującą ustawą dotychczas jedynie przewozy regionalne, wykonywane w ramach jednego województwa, są dofinansowywane przez samorządy wojewódzkie. Umowy w tym zakresie zawiera spółka PKP Przewozy Regionalne. Projekt ma umożliwić dofinansowanie przewozów wykonywanych na terenie kilku województw. Rada Ministrów przyjęła również projekt ustawy o finansowaniu infrastruktury transportu lądowego. Na cele związane z transportem lądowym - drogowym i kolejowym - będzie przeznaczane w kolejnych latach 14 proc. wpływów z akcyzy od paliw silnikowych. Dotychczas 12 proc. tych pieniędzy przeznaczano wyłącznie na transport drogowy. Od 2006 roku część z nich trafiła też na dofinansowanie transportu kolejowego. Na razie jednak nie wiadomo, jakie dokładnie będą to proporcje. Przyjęto też projekt ustawy o powołaniu funduszu kolejowego, który ma gromadzić środki na inwestycje kolejowe, m.in. będzie tam trafiać 20 proc. przychodów z opłaty paliwowej. Zgodnie z przyjętą w lutym tego roku strategią rządową, PKP SA mają być przekształcone od 1 stycznia 2006 roku w fundusz mienia kolejowego.
Zmarnowano ponad 4 lata
Eksperci sceptycznie podchodzą do pomysłów rządu SLD. - To jest próba ratowania połączeń międzyregionalnych, które dzisiaj na skutek tego, że są deficytowe, eliminuje się. Kwota ta jest mniej więcej taka sama, jak była postulowana przy okazji ustawy z 2000 roku - twierdzi Józef Dąbrowski, przewodniczący Komisji Transportu i Łączności w Sejmie poprzedniej kadencji. Przypomina, że od kilku lat nie można doprowadzić do tego, by akcyza z paliwa używanego przez lokomotywy spalinowe nie szła na rozwój sieci drogowej, ale na budowę czy modernizację linii kolejowych. Kwota nie jest mała, bo wynosi około 60 mln zł.
- W ostatniej strategii rządowej z lutego był pomysł, żeby wykorzystać część akcyzy paliwowej na budowę dróg poprzez fundusz kolejowy. Podchodzę do tego sceptycznie, dlatego że pierwsze reakcje przewoźników drogowych i osób, które może w najbliższej przyszłości być może będą odpowiedzialne za resort transportu, odnosiły się do tego pomysłu bardzo krytycznie. Nie bardzo jestem przekonany, że uda się uzyskać zgodę polityczną na to, żeby ten pomysł zrealizować pod rządami nowej władzy - zauważa Dąbrowski. Według niego, problem jest bardzo poważny. - Jakkolwiek nasz rząd często powołuje się na politykę Unii i konieczność dostosowania do jej standardów, to w wydatkach na infrastrukturę kolejową zamiast zastosować podział w najgorszym wypadku 60 proc. na drogi, a 40 proc. na kolej, to w Polsce jest 90 proc. przeznaczane na infrastrukturę drogową, a 10 proc. na infrastrukturę kolejową. Jeśli infrastruktura kolejowa nie zostanie szybko dofinansowana, to przy najlepszej woli przewoźników będą oni jeździli coraz wolniej, oferta będzie coraz gorsza i coraz więcej ludzi będzie rezygnowało z kolei. Nikt nie będzie jechał pociągiem z prędkością 15 km/h, jeśli autobusem czy samochodem pojedzie dużo szybciej - stwierdził.
Józef Dąbrowski przypomniał, że dofinansowanie przewozów międzywojewódzkich i regionalnych było kluczowym rozwiązaniem zapisanym w ustawie o restrukturyzacji kolei. - Było to wtedy 800 mln zł na koleje regionalne i 240 na połączenia międzywojewódzkie. Dzisiaj po czterech latach nieprzyznawania takich funduszy pan Mędza [Grzegorz Mędza - wiceminister infrastruktury - dop. red.] dochodzi do genialnego wniosku, że do kolei regionalnych trzeba dołożyć takie środki. To jest ciekawe, że przez cztery lata zrobiono wszystko, aby zadłużyć spółki przewozowe, by kolej regionalna musiała zlikwidować ponad 3 tys. pociągów, a spółka Intercity zaczęła jeździć do Wilna autobusem. To jest bardzo ciekawe, że hojność SLD objawia się, kiedy wiadomo, że za budżet będzie odpowiadał ktoś inny - podkreślił Dąbrowski.
Robert Popielewicz
Rentowność to nie wszystko
Przewozy pasażerskie są nieopłacalne nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie. Jednak u nas, w odróżnieniu od wielu państw, nierentownych usług nie traktuje się jako służby publicznej i często przeznacza się zbyt małe dotacje, zamiast pokryć braki ze środków publicznych. Ile jeszcze linii musi być zlikwidowanych, żeby wreszcie ktoś zajął się koleją? Nie wolno zapominać, że kolej to nie tylko przynoszące straty regionalne przewozy pasażerskie, ale również bardzo dochodowe przewozy towarowe, na których państwo mogłoby jeszcze więcej zarabiać.
RP
"Nasz Dziennik" 2005-08-04
Autor: ab