Hodowla z dopłatami
Treść
Prawie 600 zł do knura lub lochy mogą dostać rolnicy, którzy hodują jedną z trzech ras świń: puławską, złotnicką białą lub złotnicką pstrą. Dotacje są wypłacane w ramach programu rolnośrodowiskowego na rzecz "Zachowania zasobów genetycznych zwierząt w rolnictwie". Te rasy trzody chlewnej są cenne, bo zostały wyhodowane w Polsce, a ponadto ich mięso służy do wyrobu tradycyjnych polskich wędlin.
Aby rolnik mógł otrzymać dotację, minimalna liczebność stada loch wynosi 8 lub 10 sztuk (wyższy wskaźnik dotyczy świń rasy puławskiej, mniejszy ras złotnickiej białej i złotnickiej pstrej). Jednocześnie liczebność stada podstawowego nie może wynieść więcej niż 70 sztuk (puławska) lub 100 sztuk (złotnicka biała lub pstra). Tak więc program dotowania hodowli świń polskich ras jest skierowany do drobnych i średnich hodowców, a nie np. do wielkich ferm hodowlanych, w których liczebność zwierząt wynosi kilka lub kilkadziesiąt tysięcy. Ale istotne jest to, że przede wszystkim wspiera się rolników, aby nie pozbywali się rodzimych ras zwierząt, zważywszy na fakt, że świnie puławskie i złotnickie kiedyś były bardziej rozpowszechnione na polskiej wsi. Ponadto zachęca się w ten sposób rolników, aby kupowali prosięta, lochy i knury rodzimych ras i rozwijali hodowlę. Trzeba wszak wziąć pod uwagę fakt, że znaczne zmniejszenie pogłowia trzody chlewnej w ostatnich kilkunastu latach odbiło się także na liczebności zwierząt tych trzech ras.
Rolnicy, którzy chcą uczestniczyć w programie, muszą wpisać zwierzęta do księgi zwierząt hodowlanych danej rasy, muszą też prowadzić odpowiednią dokumentację hodowlaną i program hodowlany właściwy dla danej rasy. Dla laika finansowanie programu ochrony hodowli może się wydawać niepotrzebną fanaberią, ale warto pamiętać o tym, że wyhodowanie tych trzech ras trzody chlewnej to także ogromne dokonanie naszych naukowców i rolników.
Wystarczy choćby spojrzeć na historię świń dwóch ras złotnickich. Ich hodowla ruszyła po wojnie, a prace nad nową rasą rozpoczął prof. Stefan Aleksandrowicz. Podstawą hodowli były dla niego prosięta kupione od repatriantów z Wileńszczyzny, z których wyhodowano dwie nowe rasy. A ponieważ prof. Aleksandrowicz pracował nad nimi w gospodarstwie doświadczalnym w Złotnikach pod Poznaniem, to od tej miejscowości wzięły swoją nazwę nowe rasy. Potem hodowla świń rasy złotnickiej białej rozwinęła się w zachodniej Polsce, głównie w państwowych gospodarstwach rolnych. Było to tańsze rozwiązanie niż zakup prosiąt ras zachodnich za granicą. Ponadto rasa złotnicka biała lub pstra charakteryzuje się dużą mięsnością, co także było ważne dla władz, które permanentnie nie potrafiły poradzić sobie z "mięsnym problemem". Jednak gdy PGR-y upadły, hodowla świń rasy złotnickiej białej niemal całkowicie zamarła, teraz te zwierzęta są trzymane w nielicznych chlewniach w Wielkopolsce.
Ale znawcy trzody chlewnej najbardziej cenią świnie rasy złotnickiej pstrej, bo ta w odróżnieniu od złotnickiej białej jest mniej liczna, a przede wszystkim jest to rasa czysto polska (świnie białe były krzyżowane ze zwierzętami ras szwedzkich dla poprawy walorów genetycznych). Rasa pstra była hodowana głównie w regionach północno-wschodnich i większość pogłowia także utrzymywały PGR-y.
Z kolei historia świń rasy puławskiej ma około stu lat. Rasa ta została wyhodowana w okolicach Puław i Lubartowa i jest to pierwsza rodzima odmiana trzody. Puławska powstała na skutek skrzyżowania prymitywnych miejscowych świń z rasą Berkshire ze stada we wsi Gołąb (stąd pierwotnie była to rasa gołembska). W okresie międzywojennym trwały prace nad udoskonaleniem genetycznym tej rasy, a po ostatniej wojnie także nad podniesieniem mięsności tych zwierząt. Po kolejnych krzyżówkach w latach 50. wyhodowano rasę puławską. Ale jeszcze w latach 80. liczebność tych zwierząt zaczęła gwałtownie maleć na rzecz ras bardziej mięsnych. Obecnie świnie puławskie są hodowane w nielicznych gospodarstwach na terenie województw lubelskiego i mazowieckiego. Wypada mieć nadzieję, że wszystkie trzy polskie rasy zaczną być częściej hodowane przez rolników. To duża szansa np. dla gospodarstw ekologicznych.
KL
Nasz Dziennik 2010-08-24
Autor: jc